06

14 3 3
                                    

Po haśle impreza padającym z ust Starka Clint ewakuował się, tym razem naprawdę.

Zszedł na dół do gabinetu medycznego gdzie powinien się udać zaraz po wylądowaniu, ale chciał zrobić wcześniej coś innego.

Hank już czekał. Podobnie jak Steve i Natasha.

– Nie powinieneś ulatniać się przed badaniem kontrolnym – zwrócił mu uwagę Hank.

– Nic mi nie jest, serio – rozpiął bluzę od górnej części kombinezonu, a potem razem z wyciągniętymi nożami z kieszeni, nogawek i butów odłożył wszystko na wolny blat. Nie czuł się z tym zbyt komfortowo, zawsze czuł się pewniej mając broń ze sobą.

Wolny od wszelkich metalowych elementów stanął w odpowiednim miejscu, aby maszyna mogła go zeskanować.

McCoy sprawdził otrzymany wynik na laptopie podłączonym do urządzenia.

– Poza drobnymi stłuczeniami nic mi nie jest – łucznik zszedł z podwyższenia i schował całą swoją broń w odpowiednie miejsca, od razu wróciła cała jego pewność. Bluzę założył, ale już nie zapinał.

– Według agentki Hill zostaliście poważnie poturbowani.

– Tak było – przyznała Tasha.

– Nie dam sobie ręki odciąć, ale to chyba tamte dzieciaki coś zrobiły – dopowiedział Clint.

Hank z zadumą spojrzał na inny działający sprzęt.

– Cóż jesteście wolni – oderwał wzrok od urządzenia. – Dyrektor Fury chciał żebyście zdali mu raport jak już skończycie tutaj.

– Aj, aj Hank – rzucił Clint – Do zobaczenia następnym razem Hank – wyszedł z pomieszczenia, upewniając się, że drzwi nie walną nikogo z tyłu. – Shay, Shay – przywitał przyjaciółkę – Peg – i jej kuzynkę.

Sharon jedynie w milczeniu machnęła ręka, a Peggy w tym samym czasie podeszła do Nat i dziewczyny złapały się za ręce.

– Chcecie najnowsze ploteczki teraz czy później? – spytała po chwili blondynka, biorąc pod ramię Steve'a.

– Ja z chęcią dowiem się teraz – uznała Tasha.

– Mamy piątkę nowych uczniów – oznajmiła starsza Carter.

– Zrekrutowałaś kogoś? – zdziwił się Barton.

– Nie ja. Przybyli tu tęczą. Tak. Tęczą. Byłyśmy wtedy na dziedzińcu z Peg i masą innych.

– To prawda, niebo zachmurzyło się w kilka sekund, uderzyła tęcza, a chwilę później wszystko zniknęło.

– Jest ich piątka – kontynuowała Shay. Trzy dziewczyny i dwóch chłopaków. Zdołałam podsłuchać, że są z Asgardu, znają się na magii, a przynajmniej dwójka z nich. Jedna z dziewczyn to Val, a chłopak Loki i jest jakimś księciem.

– Byli u Tony'ego – powiedział nagle Clint i cała czwórka się na niego spojrzała. – Czarnowłosa dziewczyna o ciemniejszej karnacji i czarnowłosy wysoki chłopak. Była też blondynka.

– Ładna w zieleni i złocie? – spytała Shay.

– Jakbyś tam była – potwierdził. – Nie sposób było oderwać od niej wzroku w pewnym momencie. Potem gadała o czymś z tym Lokim i w ramach przeprosin wyczarowała jakiegoś złotego kwiata dla Jane, nie mam pojęcia dlaczego, nie pytajcie.

Blondynka bez słowa zsunęła z ramienia plecaczek i rozejrzała się po korytarzu.

– Czy możemy uznać, że temat jest na razie zamknięty? – spytała. – Bo mam coś godnego uwagi.

Kiedy TARCZA i Xavier Łączą SiłyWhere stories live. Discover now