8

123 6 6
                                    

Góra na którą wchodziliśmy miała około 1987m n.p.m. więc w moich obliczeniach zostało nam w góre jeszcze 150m. Wszyscy byli już zmęczeni ale nie ma co się dziwić skoro wchodzimy już 5 godzin. Każdy szedł swoim tempem, a ja z naszej grupy szedłem najszybciej. Po kilku minutach zauważyliśmy Małe ławki więc postanowiliśmy zrobić sobie postój na jedzenie, usiadłem na pobliskim drewnie i wyjąłęm z plecaka kanapkę z zieloną sałatą, jakąś szynką, serem i pomidorem. Nawet dobra była.

W: Booże ja już więcej nie przejde.! - powiedział z widocznym zmęczeniem

F: Dosłownie, jeszcze mamy nie całą godzine według  tych map wchodzić, zadługo ja już więcej nie idee. - mówił jedząc kabanosy

K: Już wymiękacie? bierzcie przykład z Pawła, idzie pierwszy i nie marudzi. A wy tylko 'wiecej nie przejde' ' mam już dość' bla bla bla.

zaśmiałem się z tej wypowiedzi ponieważ sam mam już dość tych gór a pierwszy ide bo chce jak najszybciej dojść na samą górę a z czego co mi wiadomo to jeszcze kawałek mamy do przejścia. 

Trafiliśmy dzisiaj na nawet ładną pogodę ale niestety trochę wietrzną, więc było dosyć zimno. Ale nie ma co się dziwić, wkońcu to są góry. Szlak którym wchodziliśmy robił się coraz węższy i stromszy a kamienie po których szliśmy były coraz większe a niektóre nawet się ruszały gdy się na nie nastąpiło więc trzeba uważać aby nie spaść. Coś z tyłu głowy mówiło mi żebym skoczył, nie ma szans abym przeżył, jednak tego nie zrobiłem. Czemu? Jedna część mnie chce abym zniknął z tego świata jak najszybciej lecz druga część chce abym poczekał jeszcze jakiś czas, może kiedyś będzie dobrze. Z tych myśli wyrwał mnie Filip który postanowił do mnie zagadać.

F: No jak ci sie Paweł podobają te widoki? - zapytał mnie rozglądając się w każdą możliwą stronę z widocznym zachwytem że widzi coś takiego na żywo.

P: No ładnie tu, choć jednak nie wiem czy mi się chce wchodzić dalej, nogi mi odpadają - powiedziałem z widocznym zmęczeniem.

F: No racja, idziemy już od paru godzin, ale na szczęście już powoli zaczyna widać szczyt więc jeszcze jakieś wydaje mi się 20 minut będziemy iść i - przerwał zastanawiając się jak dokączyć zdanie aby brzmiało w miare sensownie - no i może w drodze powrotnej bedziemy zjeżdzać kolejką ale trzeba się spytać innych co o tym sądzą

natychmiastowo odwróciłem się w drugą stronę.

P: Kasia? A w drodze powrotnej nie zchodzimy piechotą tylko zjedziemy tą kolejką prawda? - zapytałęm z nadzieją że wybierze drugą opcję.

K: Nie wiem w sumie jeszcze bo- 

Nie dokończyła swojej wypowiedzi ponieważ Wojtek musiał koniecznie wtrącić swoje trzy groszę.

W: Nie ma mowy, ja nie idę na piechotę w drugą stronę. - Powiedział pewny swojego zdania - a poza tym wchodzimy już tutaj od prawie pięciu godzin! jedziemy kolejką i koniec

D: Dokładnie, nie ma szans że przejde drugie tyle.

Kasia widocznie nie chętna do dyskusji pogodziła się z faktem że nie wynegocjuje wracania pieszo z góry.

------------------------------------------

dobra 479 słów nie jest źle bo jak na mnie to akurat sporo

byłoby może więcej gdyby  nie to że jutro mam na 8 do szkoły i do 15:25.                                                    tak przy okazji jak wam się podoba rozdział? 

                                                                                               pooozdawiaaam

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 08, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

WxPWhere stories live. Discover now