rozdział 10

72 7 0
                                    

Ktoś wszedł ci do pokoju bez żadnego pukania. Obudziłaś się przerażona.

Ran: Cześć słoneczko, wstałaś już? — powiedział z uśmiechem na twarzy. Irytował cię bardzo ale nic mu nie odpowiedziałaś. — Halo? żyjesz tam?

Y/n: proszę zostaw mnie, chce jeszcze pospać — odpowiedziałaś ciężko wzdychając

Ran: zapomnij — powiedział okrutnie się śmiejąc przy tym. — Śniadanie jest naszykowane i lepiej, abyś to zjadła. Chyba ze wolisz aby Sanzu znowu cię zaćpał i zostaniesz nakarmiona siłą. — Spojrzał na ciebie wrednym wzrokiem uśmiechając się.

Wiedziałaś, że już lepiej, abyś zeszła i normalnie zjadła. Bałaś się po raz kolejny przeżyć karmienie przez Rana i Sanzu kiedy byłaś w pół przytomna przez narkotyki. Wpychali ci je często na siłę bez żadnych wyrzutów sumienia. Nienawidziłaś tego, szczególnie że później strasznie brało cię na wymioty.

Oczywiście każdy o tym w willi wiedział, ale nie chcieli reagować. W sumie to i tak mieli to w dupie. Od kiedy Manjiro przestał się tobą jakoś szczególnie interesować to oni zaczęli, ale w nieprzyjemny sposób.

Po wczorajszej rozmowie z Mikey'em gdzie wytłumaczyłaś mu, że jesteś tutaj gwałcona, byłaś pewna, że nic z tym nie zrobi. Taki już był. Okrutny, oschły i nieprzyjemny.

Wstałaś z łóżka i poszłaś do garderoby, w której ubrałaś (twój ubiór) i wróciłaś do pokoju, aby się pomalować chociaż trochę.
Wyszłaś cicho z pokoju i na paluszkach przeszłaś do kuchni, siedział tam nie kto inny jak Ran.

Ran: siadaj księżniczko — zawołał cię i od razu się uśmiechnął. wiedziałaś, że próbuję cię tylko zirytować tymi słowami, ale ty nie miałaś zamiaru na nie reagować.

Usiadłaś po drugiej stronie stołu, aby być od niego daleko. wzięłaś z stołu naleśniki z nutellą i owocami. Trzeba przyznać, że byly bardzo smaczne, ale przez brak głodu ledwo je jadłaś.
Kiedy skończyłaś jeść, wstałaś od stołu i szybkim tempem chciałaś udać się do pokoju.

Ran: Y/n, gdzie ci się tak śpieszy? — zawołał cię patrząc w twoją stronę z leniwym uśmiechem.

*czy on zawsze musi się uśmiechać? wygląda przy tym jak totalny zjeb* — pomyślałaś patrząc na niego i marszcząc przy tym brwi.

Y/n: idę do pokoju. — odpowiedzialaś oschle i zaczęłaś dalej iść. nie zauważyłaś kiedy stał za tobą i trzymał rękę na twojej tali. Wystarszylaś się. — Co ty do cholery robisz!? Zostaw mnie! — zaczęłaś krzyczeć i rzucać się na boki.

Ran: uspokój się — zasłonił ręką ci usta, aby nikt tego nie usłyszał. — Chciało mi się wczoraj, ale przez Mikey'a nie mogłem. — nachylił się do twojego ucha szeptając to jakby się bał ze ktoś może usłyszeć. Z twoich oczu zaczęły wypływać łzy. Bałaś sie go i nie chciałaś znowu zostac haniebnie zgwałcona. — Oj ale nie płacz — zaśmiał się gdh poczuł że jego reka robi się mokra od twoich łez.

Wziął cię na ręce dalej mając rękę na twoich ustach, gdybyś zaczęła krzyczeć. Zaniósł cię do swojego pokoju. a twoje oczy wypełniły się łzami jeszcze bardziej niż wcześniej.

W tedy usłyszałaś że ktoś go woła z dołu. Byl to prawdopodobnie Rindou, który potrzebował zapewne pomocy.

Ran: Nosz kurwa mać — słychać było po nim że się nieźle wkurzył. — Poniżej to dokończymy. Rzucił cię na swoję łóżko i wyszedł. jak tylko usłyszałaś ze sobie poszedł. wybiegłaś z pokoju i poszłaś szybko do swojego zamykając się na klucz.

Wskoczyłaś do swojego łóżka i zaczęłaś myśleć nad tym w jaki sposób mogła byś się od nich uwolnić. Co prawda było to wręcz niemożliwe, ale miałaś nadzieję.
Usłyszałaś kroki, byłaś pewna ze to Ran wraca do swojego pokoju. Twój oddech przyspieszył, wiedziałaś że zaraz tu przyjdzie po ciebie, ale stałaś się nad tym nie myśleć i nie panikować.

Do twoich uszu dotarło trzaśnięcie drzwiami i głośne kroki w stronę twojego pokoju. zamarłaś gdy usłyszałaś pukanie do drzwi.

Ran: Y/n, skarbie otwórz drzwi. — nic nie odpowiedziałaś. Znając Rana pewnie się wkurwił. Zapukał do drzwi mocniej i szarpnął za klamkę. Serce biło ci jak szalone. — Otwieraj te drzwi kurwa!

Zeszłaś cicho z swojego łóżka. Nogi miałaś jak z waty, ledwo na nich stałaś. weszłaś do łazienki zamykając drzwi najciszej jak tylko potrafiłaś i osunełaś się po nich. Byłaś bardzo przerażona. wiedziałaś do czego on jest zdolny. Juz lepiej byłoby zwyczajnie otworzyć mu drzwi i pozwolić mu na to na co chciał, a teraz? jak tylko dostanie się do środka będzjesz miała piekło na ziemi. Już go miałaś, ale wolałaś udawać ze jest dobrze.

Ran: Wiem, że tam jesteś więc otwórz drzwi a obiecuję, że będę delikatny. — Pieprzony kłamca, pomyślałaś i zatkałas usta dłońmi aby ściszyć swój oddech.

Usłyszałaś kopnięcie w drzwi. w tedy byłaś pewna, że to twój koniec.

Ran: nie chowaj się bo rozpierdole kolejne drzwi, a tego chyba nie chcesz? — Zaczął się głupio śmiać. — zadzwonię do Kakucho, aby kupił i od razu zamontował ci nowe, chociaż łatwiej będzie jakbyś ich nie miała.

Czy oni serio chcą ci odebrać prywatność już całkowicie? czy naprawdę nie zasługujesz na chociaż chwilę bycia samą z sobą?

Chłopak uderzył ręką w drzwi. A ty lekko pisnelas.

Ran: Wiesz..  Nawet jeśli będziesz krzyczeć to nikt cię nie usłyszy? nawet jakby ktoś słyszał to by nie zareagował. Ale dla twojej świadomości... Jesteśmy dziaiaj sami do jutra południa. Będzie zajebiście prawda? — zaczął się jeszcze bardziej śmiać. — a teraz kurwa otwieraj to albo je wywarze.

Odsunęłaś się od drzwi siedząc pod wanną jakby to miało cię w jakikolwiek sposób uchronić. było to głupie. Drzwi z głośnym hukiem wyleciały z zawiasów a w nich stał uśmiechający się Ran. to był twój koniec. Zaczęłaś płakać i prosić, aby nic ci nie robił.

Ran: trzeba było wcześniej myśleć. — powiedział z leniwym uśmiechem na twarzy. Złapał cię za włosy i przykucnął do ciebie. — tak słodko wyglądasz jak płaczesz. — pocałował cię w czoło i wstał szarpiąc cię za włosy zmuszając tym samym, abyś szla za nim.

Weszliście do jego pokoju, a drzwi zamknął na klucz, abyś w razie czego nie uciekła.

Y/n: proszę. ja nie chcę... — patrzyłaś na niego błagalnym wzorkiem, a on tylko złapał cię mocniej za włosy i przysunął do siebie.

Ran: za późno na prośby. — patrzył ci w oczy z tym cholernym uśmiechem. tak bardzo go nienawidziłaś...

rzucił cię na łóżko i zaczął zdejmować swoją górną część garderoby...

(nie opisuję w tej książce żadnych dokładnych intymnych interakcji)

• — SKIP TIME — •

Obudziłaś się cała obolała w każdym miejscu na swym ciele. O dziwo byłaś e swoim pokoju. drzwi były już zamontowane, pewnie Kakucho to zrobił na prośbę Rana.

Czułaś tak okropny ból, ze postanowiłaś iść dalej spać, jednak nie było to możliwe ponieważ poczułaś, że obok ciebie ktoś leży wtulony. Odwróciłaś się i jak zobaczyłaś tylko kto to jest, zamarłaś w bezruchu, słynął po tobie zimny pot.

• — • — • — • — • — • — • — • — •

Przepraszam za wszelkie błędy 🤍

Manjiro Sano x Reader Where stories live. Discover now