I

40 6 5
                                    

Szkoła.

Jak ja nienawidzę tego miejsca. Pełno tu ludzi, którzy oceniają innych po okładce. Całkowity brak tolerancji. W tej chwili kierowałem się w stronę sali od matmy, a uczniowie usuwali mi się z drogi. Pewnie myślicie, że to fajne uczucie, ale wcale tak nie jest. Oni wszyscy się mnie boją. I to wszystko przez mojego ojca. A ja chyba zapomniałem się przedstawić.

Nazywam się Jake Davis i nie jestem normalny. Tak, mówię serio. W moje szesnaste urodziny wyrosły mi z pleców skrzydła. Są białe i pierzaste, wyglądam w nich jak anioł z bajek katolickich dla dzieci. Są bardzo ładne... skrzydła, nie bajki. Gwoli ścisłości. Bajek nie oglądałem. W każdym razie zboczyłem z tematu. To nie wszystko, co jest we mnie dziwne. Mam prawe oko niebieskie i drugie brązowe. Tak samo z włosami. Prawa cześć głowy jest porośnięta brązowymi, a lewa niebieskimi. I tak na zmianę. Jednego dnia mam lewe oko niebieskie i lewą stronę z brązowymi włosami a drugiego na odwrót. Urodziłem się z tym. To wszystko od ojca. Ale spokojnie, nie jestem jego kopią. Cerę i charakterek odziedziczyłem po mamie. Heh. Zaraz wam o niej opowiem, tylko podsumuję siebie w kilku słowach.

Jestem wysoki i delikatnie umięśniony oraz choruję na heterochomię. Mam 17 lat i dwukolorowe włosy. Na codzień jestem odpowiedzialny, sarkastyczny i pomocny, ale gdy mnie ktoś wyprowadzi z równowagi to robię się wredny i z lekka agresywny. To mój kolejny problem. Agresja. Leczę się, ale nie dają mi szansy. Jest jeszcze jeden powód, dla którego nikt nie darzy mnie sympatią, a jest to homoseksualizm. No bo kto chciałby przyjaźnić się z aniołem, który ma problemy z agresją i jest wyoutowanym gejem? (Dop. Autorki: Ja!)

Moja mama ma na imię Cindy i uważam, że to najcudowniejsza kobieta na ziemi. Nie ma ze mną łatwo, ale wie, że ją kocham i staram się jak mogę. Ma kręcone włosy i zielone oczy, oraz najpiękniejszy uśmiech na świecie. Zawsze gdy wychodzimy na miasto, mylą ją z moją dziewczyną, bo oznak starzenia nie ma prawie wcale. Za każdym razem się z tego śmiejemy a ludzie patrzą się wtedy na nas jak na idiotów. Oczywiście traktuję ją z szacunkiem, to moja mama a nie koleżanką. Nie rozumiem dlaczego większość młodzieży wstydzi się swoich rodziców.

Nawet nie zauważyłem, a ostatnia lekcja się już skończyła. Bardzo szybko pozbierałem swoje rzeczy i opuściłem placówkę. Zanim ruszyłem do domu, wskoczyłem do pizzerii po pizzę dla siebie i mamy. Po tym już na spokojnie rzuciłem się w stronę autobusu, który zaraz by mi odjechał. Kierowca jednak miał dzień dobroci dla zwierząt i zaczekał na mnie, za co mu serdecznie podziękowałem. Bo wiecie, te moje skrzydła to nie są na wierzchu 24/7. Potrafię je sobie schować. Poza tym nie umiem latać. Panicznie boję się wysokości, więc nie mam z nich wielkiego pożytku.

Wszedłem do domu i zdjąłem buty. Usłyszałem trzask w kuchni a potem zdenerwowany głos mojej rodzicielki.

- Mamo?! Co się stało?! - krzyknąłem w głąb mieszkania.

- Już jesteś synek? Chodź, pomóż mi! - miałem wrażenie, że mama syknęła z bólu po swoich słowach, dlatego w sekundę znalazłem się w kuchni. Mama najwyraźniej musiała upuścić talerz z fasolką, bo cała podłoga była upaćkana naszym obiadem. Rozbity talerz też leżał na posadzce, teraz w postaci puzzli. Kobieta natomiast siedziała na taborecie i delikatnie unosił prawą stopę w powietrzu. Chyba miała wbity w nią kawałek szkła. Szybko wyjąłem apteczkę i opatrzyłem ją. Potem posprzątałem podłogę i przyniosłem pudełka z pizzą. Zaczęliśmy jeść.

- Dziękuję Jake, co ja bym bez Ciebie zrobiła... - westchnęła mama z uśmiechem.

- Na pewno nie jadłabyś pizzy.

Zaśmiała się.

- Jak w szkole?

- Dobrze.

- To dobrze.

Zamyśliła się, wpatrując w okno. Po chwili jednak odezwała się ponownie.

- Twój ojciec tu był. - odłożyłem kawałek pizzy i wycierając ręce, wpatrywałem się w kobietę w milczeniu. - chce, żebyś do niego przyszedł. Podobno ma dla Ciebie zadanie.

Kolejna sprawa, z której zapomniałem wam się zwierzyć. Moim ojcem jest Zeus, ten grecki Bóg piorunów. Właśnie dlatego mam te skrzydła. Każde jego dziecko takie ma. Od razu wam powiem, że jest fatalnym rodzicem. Gdy chodziłem do podstawówki, co dwa lata zabierał mnie do siebie na dwa tygodnie. Ostatnim razem pokłócił się z Herą i wywołał burzę, której się wystraszyłem. Spławił mnie, gdy do niego przyszłem. Rano już mnie nie było. Od tego czasu się do mnie nie odezwał.

- Jakie znowu zadanie? - zmarszczyłem brwi.

- Podobno specjalne i ściśle tajne. - wzruszyła ramionami. - pójdziesz? - zerknęła na mnie.

- Nie.

Legion HerosówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz