Czy zabicie się byłoby dobrym pomysłem?

608 16 8
                                    

Will pov:

Wracałem do domu, byłem bardzo zmęczony, z  nieba padał rzęsisty deszcz, moje włosy były całe mokre, ubrania z resztą też. Nie miałem ochoty wracać samochodem, jednak nie bardzo miałem co z nim zrobić, pojechałem więc do domu.

- Will, czemu znowu wracasz tak późno - zapytała mnie Hailie z wyrzutem, gdy tylko przekroczyłem próg rezydencji Monetów.

Od razu poczułem, że jest wkurzona, czemu ja do cholery muszę wszystkich rozczarowywać - pomyślałem skruszony. Moja młodsza siostra patrzyła na mnie wyczekująco.

- Miałem coś do załatwienia - rzuciłem szybko i udałem się niemalże biegiem do swojego pokoju, bo nie miałem zamiaru z nikim rozmawiać, mogłem tam zostać , tak byłoby lepiej. Wyjąłem z szafki szkicownik, nigdy nie mówiłem nikomu o tym, że rysuję. W naszej rodzinie to Tony szkicował, ja tam tylko robiłem prowizoryczne rysunki. Potrzebowałem narysować, jak się czuję. Narysowałem chłopaka, siedział ukrywając twarz w dłoniach, płakał nad nim stały kłęby dymu, na jego rękach widniały zakrwawione bandaże. Podpisałem się na dole rysunku, chłopak z obrazka wyglądał niemalże jak ja i też tak jak ja cierpiał... 

Tony pov:

- Nie sądzisz, że Will ostatnio jest jakiś dziwny? - zapytałem. Martwiłem się o niego, miałem cały czas wrażenie że coś jest nie tak, chociaż Will dalej się nami opiekował, to jakoś wydawał się przybity.

- Will zawsze jest potulny jak baranek - widocznie przechodzi spóźniony okres dojrzewania, nie można być tak miłym przez cały czas, sam potrafi o siebie zadbać - Dylan chyba nie podzielał moich wątpliwości, albo nie chciał się do nich przyznać.

- Często ostatnio go nie ma, nasza rodzina spędza ze sobą coraz mniej czasu, szczególnie Vinc i Will często są poza domem. - westchnąłem.

- To prawda, szkoda, że nie może być tak jak dawniej - Dylan widocznie też tęsknił za tymi czasami. 

- Trzeba zorganizować jakiś wypad rodzinny - wiedziałem, że najtrudniej będzie przekonać Vinca, bo z takim pracoholizmem, tak łatwo nie porzuci pracy.

- Zarąbisty pomysł bracie - Dylan się uśmięchnął. 

Widocznie Dylan nie martwił się o Willa, może to ja przesadzam, postanowiłem do niego pójść. Ostatnio widziałem jak zanosił się kaszlem, chyba jeszcze nie wydobrzał po chorobię.  Wszedłem do jego pokoju, ale go tam nie było, jednak na jego biurku zobaczyłem jakąś książke, podszedłem bliżej, był to szkicownik. Zdziwiłem sie nie wiedziałem, że Will coś rysuje, nigdy o tym nie mówił. Nie powinno się ruszać cudzych rzeczy, jednak moja ciekawość wygrała. Otworzyłem szkicownik, nie spodziewałem się tego, co tam zobaczyłem... Na pierwszej stronie szkicownika był rysunek dziewczyny, płakała, za nią stał demon, na kolejnym, chłopak z nożem w ręku wbijającym go sobie w serce, trzeba przyznać, że rysunki były naprawdę realistyczne, szkoda, że Will nigdy mi nie powiedział o swoich zdolnościach, nauczyłby mnie czegoś. Rysunki były trochę przerażające, co ten Will ma w głowię - pomyślałem. Następny był jeszcze gorszy przedstawiał dziewczynę, która powiesiła się w jakimś pomieszczeniu, jej martwe oczy były puste, przejrzałem jeszcze kilka rysunków, wszystkie były depresyjne lub smutne. Ostatniego nie chciałem widzieć, był to chłopak - wyglądał dokładnie jak Will, te same oczy, chłopak z rysunku na rękach miał zakrwawione bandaże, z jego oczu lały się strumienie łez, nad nim było pełno dymu. Zamknąłem szkicownik, w mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, te rysunki...co jeśli Will chciał coś sobie zrobić...to chyba nie jest normalne...Will jest skryty, chociaż wrażliwy, wiedziałem, że zapytanie go bezpośrednio czy coś się dzieję, miałoby odwrotny skutek od zamierzonego, nic by mi nie powiedział. Nie wiedziałem co mam zrobic, pójście do Vinca na obecną chwilę jest chyba okropnym pomysłem, ostatnio widziałem pewną rezerwę między nim a Willem, na razie chyba nie zrobię nic, będe go tylko obserwować, nie zniósłbym gdyby mu się coś stało.

Pov Will:

Osunąłem się na podłogę, tracąc zupełnie panowanie nad sobą, chciałem po prostu zniknąć. Ostatnio nie potrafię czuć nic innego niż ból, mój śmiech jest sztuczny i wyćwiczony przed lustrem przynajmnie 10 tysięcy razy...a co gdyby tak...

Nie

O czym ja myślę?  

Czy zabicie się byłoby dobrym pomyśłem?

Już o tym myślałem, to nie byłaby głupia i nieprzemyślana decyzja, podjęta pod wpływem chwili. Miałem nawet gdzieś w szafie stary, długi, pokręcony sznur, który byłby idealny do powieszenia się na nim.

Szybka śmierć. 

Bez świadków.

Tak/Nie

Wybieram pierwszą opcję, jeśli się uda, jutro dołączę już do mojej matki...

                                                                                     ...

Przepraszam za przerwanie w takim momencie, ale w końcu wtedy będziecie bardziej niecierpliwie czekać na kolejną część, co ;) 

Niedługo będzie next

Kocham was <3

Musze się uczuć, życzcie powodzenia...



Will Monet, gdy świat się sypięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz