Ja...zakochałem się w tobie, Willy

281 7 31
                                    


Kochani, dajcie mi dosłownie sekundę na ogłoszenia parafialne:

- Usunęłam całkowicie rozdział z Samantą, ponieważ totalnie zapomniałam o jej istnieniu i nic nie wnosiła ona do fabuły. Trochę żałuję, bo straciłam prawie 500 wyświetleń, ale przynajmniej książka jest bardziej logiczna.

- Będę odrobinkę edytować poprzednie rozdziały, żeby miały więcej sensu i lepiej się je czytało. Ale raczej nie ruszę tych kilku ostatnich, bardziej chodzi mi o te starsze <33

WESOŁYCH ZBLIŻAJĄCYCH SIĘ ŚWIĄT WIELKANOCNYCH, NAJEDZCIE SIĘ JAJEK NA CAŁY ROK :)

Pov Adrien:

Nie wiedziałem, że jeszcze cokolwiek w życiu mnie zdziwi, po mieszkaniu z moim ojcem i Grace, która jest dosłownie największą atencjuszką na świecie i życie z nią w jednym domu jest chyba moim największym osiągnięciem, a jestem jednym z szefów organizacji, także mam duże pole do popisu, jeśli chodzi o wybór moich osiągnięć. Jednak okazało się, że nie, nic bardziej mylnego,  życie ma dla mnie jeszcze wiele niespodzianek...I tak oto zobaczyłem Hailie Monet, w czarnej, długiej sukience, błyszczącej w świetle latarni, opinającej jej całe ciało. Była mniej więcej godzina 1:00 w nocy i z tego, co się orientuję, Vincent nie pozwoliłby jej chodzić o tej porze gdziekolwiek. Tym bardziej bez żadnej opieki, bo dziewczyna była zupełnie sama. U moich stóp leżała jej, tak mi się przynajmniej wydaję, kosmetyczka, tak kosmetyczka. Schyliłem się więc delikatnie, aby ją podnieść i podać dziewczynie. I zobaczyłem malutki, plastikowy woreczek z brązowym proszkiem. Definitywnie narkotyki. Zeskanowałem wzrokiem jej sylwetkę, chwiała się lekko i na pewno nie była trzeźwa. Muszę przyznać, że wyglądała uroczo, patrząc na mnie tym swoim przerażonym wzrokiem. Jest tak naćpana, iż jutro nawet nie będzie pewnie pamiętała, co robiła dzisiaj. Mam dwie opcję, albo odstawić małą, ledwo żywą perełkę do Vincenta, który pewnie da jej opieprz życia, albo trochę wykorzystać sytuację. Kiedy ja to ostatni raz brałem narkotyki? Nie mam pojęcia, ale w sumie nie zaszkodzi wziąć mi odrobinę teraz? Nie będę o tym pamiętał...

Pov Hailie:

Czekałam, wpatrując się przestraszona w Adriena, na którego usta wpełzł dziwny, chytry uśmieszek. Po chwili wyjął garść MOJEJ hieroniny z woreczka i wciągnął ją nosem.

- Hailie Monet, jesteś naćpana do granic możliwości, a ja mam zamiar wykorzystać tę okazję - stwierdził - Nie będziemy niczego pamiętać, albo będziemy mieć w głowie tylko jakieś przebłyski dzisiejszych wydarzeń. Nie brałem niczego od jakiś 5 lat, także dzisiaj sobie nie pożałuję - znowu się uśmiechnął, a ja byłam pewna, że on już wcześniej był pod wpływem jakiejś substancji, bo gdyby był trzeźwy, to w życiu by się tak nie zachował. Podeszłam do niego bliżej, czułam zapach miętowych malboro, orzeźwiających perfum, ale i smród alkoholu. Santan pił i to zapewne nie byle co, bo fetor był naprawdę odurzający. Jako, że byłam pod wpływem narkotyków, a teraz Adrien również, zapomniałam prawie od razu o moich wcześniejszych zmartwieniach. 

- W porządku - wzruszyłam ramionami, po czym Adrian, chwycił mnie delikatnie za moją dłoń i poprowadził w stronę parku, który znajdował się niedaleko od nas. 

- Musze zadzwonić do Vincenta! - uderzyła mnie nagle myśl, a ja podziękowałam w duchu mojej podświadomości, która na szczęście jakoś jeszcze działała. Wybrałam więc numer, aby powiedzieć mu, że zostałam u Mony na noc i po prostu zasnęłyśmy przy oglądaniu filmu. Błagam niech to zadziała, błagam...Od razu zwróciłam uwagę na to, że jego ton nie był lodowaty, ani też zły, czy zimny. Tylko zdeterminowany i jakby nieco zmartwiony? Słyszałam w tle głos Willa i chyba...Dylana? Zupełnie nie skupiał się na tym, co mówię. To jest jakiś cholerny ósmy cud świata, nie dziewiąty. Nie skapnął się, nie wiem jakim cudem, ale totalnie miał gdzieś to, co do niego mówię, po prostu mi uwierzył. Nie wierzyłam jednak, że to za sprawą zaufania, bo on by mi tak łatwo nie odpuścił...Co jeśli jednak coś podejrzewa?

Will Monet, gdy świat się sypięWhere stories live. Discover now