~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Obudź się... obudź...- do Sammie dobiegały jakieś dziwne głosy, lecz nie miała pojęcia skąd i gdzie. Po dłuższym wysiłku udało jej się uchylić lekko powieki. Zobaczyła nad sobą blondyna ze szmaragdowymi oczami, który uśmiechał się do niej przyjaźnie.
- Jestem Lloyd. Lloyd Montgomery Garmadon. A Ty, jak się nazywasz?- zapytał po chwili.
-S...Sammie. Sammie Anna Montrose. Ale... gdzie jest moja siostra? I co ja tu robię?
- A więc to Twoja siostra? Coż, podczas walki z nami przypadkowo zraniła Cię w głowę. Ale już się Tobą zajęliśmy i muszę powiedzieć, że jest całkiem dobrze.- delikatnie dotknął jej czoła, na którym znajdował się bandaż. Sammie lekko onieśmielona, cofnęła się i spojrzała w bok.
- Uciekła, prawda? I obiecała, że po mnie wróci?- jej twarz przybrała nieco ciemniejszy odcień.
- Tak, ale... skąd to wiesz?- zapytał zdziwiony chłopak.
- Po prostu dobrze ją znam. Ona tu powróci. Dziś wieczorem. I będzie chciała zrobić wam krzywdę.- powiedziała dziwnie smutno dziewczyna.
- Będziemy na to przygotowani. Ale czemu się smucisz?
- Bo muszę jej pomóc. Ocalić nasz świat. Nie jesteśmy stąd, tylko z innego wymiaru...
- Z innego wymiaru?!
- Tak. Ostatnio naszą szkołę Ninja zaatakował zły czarnoksiężnik, Morro. Planuje wykraść całą magię i zbiór zaklęć, dotyczących wszystkich sztuk walki, jakie tylko istnieją. Jeśli to zrobi, będzie nie do pokonania! I nawet moja siostra nie będzie w stanie mu zagrozić... Dlatego musimy znaleźć pięć masek pierwszych strażników żywiołów i połączyć je razem, by stworzyć strój ostateczny, dzięki któremu damy radę Morro i jego armii duchów. Maski znajdują się na tej planecie w różnych i odległych od siebie miejscach. I to właśnie my musimy je znaleźć.- zakończyła Sammie, biorąc głęboki wdech.
-... Myślę, że możemy was wesprzeć w tej misji.- rzekł Lloyd, po dłuższej chwili namysłu.
- Naprawdę? Dziękuję wam!- złotooka blondynka rzuciła się, by go przytulić.
- Nie ma za co...- zarumienił się lekko chłopak, zawstydzony tym nagłym gestem.
- A teraz wypoczywaj. Musisz być na siłach. Wieczorem spróbujemy przekonać do tego planu Twoją siostrę.- mrugnął do niej Lloyd i wyszedł z pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Seliel biegła szybko przed siebie. Nastał już mrok, co oznaczało, że może przystąpić do działania. Niebieskooka brunetka nigdy nie miała dobrych kontaktów z ludźmi z jej szkoły. Można było powiedzieć, że jej jedyną i prawdziwą przyjaciółką, była Sammie. Zresztą, nie zależało jej na wielu przyjaźniach. Musiała razem z siostrą uratować siódmy wymiar i to było teraz najważniejsze... Właśnie, siostra. Musi ją ocalić z rąk tych przeklętych ninja.
Widziała już statek. Cicho zakradła się i zajrzała przez okno. Ninja siedzieli przy stole i żywo o czymś dyskutowali. Zaraz, zaraz... Seliel przemierzyła ich wzrokiem. Raz, dwa, trzy cztery... było ich tylko czterech!
Nagle poczuła, że ktoś zasłonił jej usta i przyciągnął do siebie. Zaskoczona i zdezorientowana, ugryzła tego kogoś w rękę.
- Aaałł!!!- osoba, która ją trzymała, natychmiast ją puściła. Obróciła się i zobaczyła, że to piąty, czarnowłosy ninja.
- Zawsze tak traktujesz nowo poznanych?!- syknął wściekle chłopak.
- Nie, o ile nie próbują mnie obezwładnić.- odwarknęła. Podbiegła do niego i jednym, zwinnym ruchem, przewróciła go na ziemię. Szamotali się przez chwilę, aż nawzajem oboje się nie odtrącili. Dziewczyna wstała i chciała zadać mu cios z góry, ale ten chwycił ją za nogę i wrzucił do pobliskiego stawu. Po chwili, śmiejąc się, podszedł do niej.
- Miło mi, Cole jestem. - wyciągnął w jej kierunku rękę, aby pomóc jej wstać.
- A ja Seliel.- brunetka dziwnie się uśmiechnęła i chwyciła jego dłoń. Gdy wstała, nadal trzymając jego rękę, obróciła się i odepchnęła go tak, że twarzą wylądował w błocie.
- Cała przyjemność po mojej stronie.- Seliel ruszyła w kierunku statku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Sammie? To Ty? Chodź, wynosimy się stąd!- chwyciła ją od razu za rękę Seliel, gdy dotarła do jej pokoju.
- Tyle, że... ja nie chcę. Poza tym oni nam pomogą i możemy im zaufać.- rzekła niepewnie blondynka, a następnie odwróciła twarz w kierunku stojących za Seliel postaci. Byli to wszyscy ninja.
- Właśnie.- potwierdził słowa Sammie, Kai.
- I myślę, że trochę nieprzyjemnie potraktowałaś posłańca, którego wysłaliśmy po Ciebie.- wskazał na przemoczonego od stóp do głów Cole'a.
- I co teraz nam powiesz?- zapytał chłopak, poirytowany.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejna część jutro, w moje urodzinki :3 Ninjaaaa Goo!!! ;D
YOU ARE READING
Lego Ninjago: Samotna Dusza
FanfictionCole ma już dosyć bycia odwiecznym samotnikiem. Szkoda, że zorientował się o tym dopiero wtedy, gdy ich przygoda powoli się kończy... Pewnego dnia przy ich statku rozbija się inny statek, tyle, że zbudowany z kompletnie innego, mocniejszego materia...