rozdział 20.

171 15 1
                                    

Skończyło się.

Po siedmiu latach nauki w Hogwarcie Isabella Anderson mogła ogłosić światu, że ukończyła edukację i zdała wszystkie egzaminy na co najmniej Zadowalającego.

Zaskakujące było jednak to, że Izzy nie wiedziała, jak na to zareagować. Wiadomo, że była szczęśliwa z powodu płynnego przebrnięcia przez Owutemy, ale świadomość, że ta część życia miała się zakończyć raz na zawsze, była przytłaczająca. Kariery nauczyciela sobie nie przewidywała, więc wiedziała, że prawdopodobnie był to jej ostatni dzień, jaki spędzała w szkole.

A przecież Hogwart przez tak długi czas był dla niej drugim domem.

Kochała spędzać tu czas. Beztroskie przechadzki z Jamesem po korytarzach i błoniach bez większego celu, przepychanki słowne z Syriuszem, przesiadywanie godzinami w bibliotece w towarzystwie Remusa czy nawet plotkowanie z Melanie w pokoju wspólnym Ravenclawu stały się dla niej codziennością.

Jak zatem mogło się to po prostu zakończyć? Blondynka nie potrafiła tego zaakceptować.

Do tego dochodził jeszcze Regulus, który ostatecznie stał się jej najbliższym sojusznikiem.

— O czym tak myślisz?

Nie dane jej było roztrząsać dalej tej kwestii. Mel wpatrywała się z nią z niepokojem w oczach, przerywając pakowanie swoich rzeczy do kufra.

Izzy posłała jej delikatny uśmiech, chcąc rozwiać wszelkie wątpliwości przyjaciółki, która nie trzymała się wcale lepiej. Panna Anderson nie dawała się nabrać na te próby udawania beztroski w wykonaniu rudowłosej. Widziała doskonale, że jej także jest trudno rozstać się na dobre z hogwardzkim życiem.

— O jutrze — odpowiedziała szczerze, podchodząc do szafy i wyciągając z niej ostatnie ubrania, jakich jeszcze nie włożyła do bagażu. — To nasz ostatni wieczór w Hogwarcie. Wciąż nie potrafię sobie tego uświadomić — westchnęła, odkładając rzeczy do kufra.

Rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu, szukając jakichś zapomnianych przedmiotów należących do niej. Zamiast tego jej wzrok napotkał Ansela, który w najlepsze spał na parapecie. Izzy żal było na samą myśl, że musiała go jutro wsadzić do klatki, czego zwierzak nienawidził z całego serca.

— Ja również — odezwała się Brenna, wychodząc z łazienki. — Jakoś za szybko to zleciało. Mam wrażenie, że wczoraj się poznałyśmy, a tu już minęło siedem lat. — Pokręciła głową, po czym usiadła na fotelu w kącie.

— Wracasz do Londynu na stałe? — spytała Melanie szatynkę, podczas gdy Izzy starała się ułożyć wszystkie pary butów we wnętrzu kufra tak, aby nie pobrudziły żadnej rzeczy.

Odwróciła się chwilę później w stronę łóżka, na którym leżała jej szata, czekająca już tylko na złożenie. Isabella nie chciała sobie uświadamiać tego, że najprawdopodobniej nigdy więcej jej już nie założy.

Chwyciła czarno-granatowy materiał, przyglądając się wyszytemu na piersi krukowi. Ten przydział miał nie mieć od jutra znaczenia. Szkolna hierarchia zmieniła się w symbol przeszłości, nawiązujący do lepszych czasów.

— Zdecydowanie nie — odparła Brenna z uśmiechem. — Od razu przenoszę się do Ameryki. Cała rodzina wyjechała już jakiś czas temu, tylko moja siostra została w Anglii, żeby na mnie poczekać.

Panna Anderson zdawała sobie sprawę, co to oznacza.

— Czyli bardzo możliwe, że nie zobaczymy się przez długi czas — mruknęła, dorzucając szatę do reszty rzeczy i zatrzaskując z hukiem wieko kufra.

Fallen Dignity | Regulus BlackDove le storie prendono vita. Scoprilo ora