Rozdział 10

45 8 2
                                    

Po powrocie do domu, zostawiłem plecak klasycznie na łóżku w swoim pokoju, po czym przebrałem się w wygodniejsze ubrania i poszedłem do kuchni przygotować sobie coś do zjedzenia. Za długo nie rozkminiałem nad tym, bo do mieszkania wszedł mój starszy brat.

— Pomożesz mi z zakupami? — usłyszałem jego prośbę z korytarza.

— Tak, jasne — podszedłem do przejścia i zabrałem kilka reklamówek, kładąc je na stół.

— Mam nadzieję, że jeszcze nie jadłeś, bo kupiłem nam coś na szybko. Rozpakuj zakupy, a ja przygotuje posiłek.

— Nie ma problemu — mruknąłem, zabierając się do pracy.

Podczas krzątania się po kuchni nas obu, opowiedziałem mu o dniu w szkole. Potem przeszliśmy na temat jego butiku oraz jego kolejnych jedno- lub dwudniowych wyjazdach w związku z własnym biznesem. Dowiedziałem się o szczegółowych planach mojego brata i Rozalii a propos odwiedzenia zimowego Nowego Jorku, co tylko pogratulowałem im i cieszyłem ich szczęściem.

— Skoro jesteśmy w tym temacie związków to… Nie bądź na mnie zły, ale mam pytanie, kiedy mój brat będzie miał dziewczynę? — spytał, szturchając lekko w bok.

— Jak przyjdzie na to odpowiednia osoba i moment — odparłem bez namysłu, bo według mnie to było oczywiste.

— Może jest już jakaś na horyzoncie?

— Czy ty właśnie próbujesz mi się narzucić? — podniosłem na niego wzrok, chowając ostatni produkt do lodówki.

— Skądże! Ale fajnie by było kiedyś wybrać się na podwójną randkę, prawda?

— Do kompletu musiałaby być siostra Rozalii, której nie ma. I póki co to nie będzie — odpowiedziałem mu nieco dosadnie.

— Lys, pamiętaj… Miłość nigdy nie pyta o pozwolenie. Miłość nie wybiera. Miłość po prostu się czuje i się z tym nie dyskutuje — poradził — A teraz szykuj sztućce, bo zaraz jemy.

Nagle pewna myśl ukazała się w mojej głowie. Poszedłem do pokoju po telefon i wystukałem krótką wiadomość do przyjaciela. Po chwili odpisał, że postara się to zrobić, więc ucieszony wróciłem do brata.

***

Następnego dnia w szkole nie musiałem się wcale wysilać, by znaleźć czarnowłosą, bo sama przybiegła do mnie z lekkimi wypiekami na twarzy i szerokim uśmiechem na ustach.

— Co się stało? — podchwyciłem jej mimikę twarzy, zamykając szafkę.

— Musimy brać się do roboty! Trzeba zacząć organizację tego wydarzenia! Już się nie mogę doczekać, kiedy zagracie! — wyciągnęła ręce do góry, zatapiając w swoim wyobrażeniu, nawijąc tak szybko jakby strzelała z karabinu — Trzeba pogadać z Rozą o tym! Ona na pewno nam pomoże!

— Wow, spokojnie! Gdzie tak pędzisz?

— Ja już tym żyję, wybacz. Wyrobimy się w tydzień ze wszystkim?

— Jeśli znajdziesz dwóch grajków do ekipy to może się udać — tuż za naszymi plecami odezwał się Kastiel.

— Co ty tu tak wcześnie robisz?

— Przyszedłem wcześniej, bo Lys mnie o to wczoraj poprosił — zerknął na mnie, poprawiając swój plecak na ramieniu.

— Bardzo mi miło z waszej strony...

— Ale i tak jestem zdania, że lepiej byłoby, gdybyśmy spotkali się u kogoś w domu i wtedy na spokojnie wszystko przegadali. A nawet i zrobili małą próbę, byś usłyszała jak to wszystko brzmi.

Let me get to know you ⦁ Lysander AinsworthWhere stories live. Discover now