Rozdział ósmy- Białe róże na tle zachodu słońca

475 26 12
                                    

          Wstałam bardzo wcześnie.
Od rana bardzo bolała mnie głowa.
Wzięłam tabletkę i zignorowałam to.

Gdy się obudziłam było koło godziny 5:00.
Postanowiłam wyjść z łóżka i zacząć się szykować.
Przecież dzisiaj randka z Bartkiem trzeba jakoś wyglądać.

       Ubrałam białą obcisłą sukienkę i zrobiłam lekki makijaż.
Zeszłam na dół o godzinie 6:30.
O dziwo Patryk był już na dole.

      Chciałam go wystraszyć ale zobaczyłam,że rozmawiał przez telefon.

Postanowiłam poprostu go  podsłuchać.

    Wiedziałam iż  tak się nie robi ale ciekawość nie dawała mi spokoju.
No bo z kim Patryk mógł rozmawiać o tak wczesnej porze?

    Schowałam się za schodami i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.
Usłyszałam nie wiele ale fragment rozmowy który usłyszałam spowodował u mnie strach i jeszcze większą ciekawość.

   Usłyszałam tylko coś o jakiejś cioci i słowo *wprowadzi się*.
Chwilę później Patryk rozłączył się i rzucił telefonem o stół.

   Stwierdziłam ,że wyjdę zza schodów i jakby nigdy nic wejdę do kuchni.

Mój brat nic nie powiedział tylko w pośpiechu wyszedł z pomieszczenia.

         Gdy szliśmy do szkoły mój Patryk wydawał się zamyślony i wyraźnie czymś przejęty.
Postanowiłam nie pytać go co się dzieje.
Myślę,że sam powie mi w odpowiednim dla niego czasie.

  Gdy weszliśmy do szkoły nie zauważyłam Hani ,która zawsze czekała na mnie przy wejściu.

Pomyślałam,że poprostu jest chora i dziś poprostu jej nie będzie ale myliłam się.

       W tym momencie zobaczyłam Hanię z Wiką i Julitą siedzące na ławce.
Postanowiłam do nich podejść bo przecież w miarę się lubimy.

               Gdy tylko do nich podeszłam wszystkie odwróciły się i ruszyły w innym kierunku.
Zaczęłam wołać Hanię ale ona nawet nie obróciła się.
Zza pleców pokazała mi środkowy palec.

      Praktycznie nigdy nie płakałam w miejscach publicznych.
Tym razem było inaczej.

        Czułam łzę która powoli spływała mi po policzku.
W tym momencie zobaczyłam iż Bartek zaczął iść w moją stronę.

Bardzo nie chciałam aby zobaczył mnie w tym stanie.
Jednak nic nie mogłam zrobić bo gdybym uciekła uznałby mnie za zwykłą dziwaczkę.

Kilka sekund później chłopak stał już przedemną

B: Niunia co się dzieje?
F: Nic ważnego.
B: Ej no dla mnie jest to ważne.
F: Nie chce cię zanudzać moimi problemami.
B: Ty mnie nigdy nie zanudzasz.
B: ( Usiadł obok niej i chwycił ją za rękę).
F:(Zarumieniła się).
B: Proszę powiedz mi.
B:Obiecuję zachowam to dla siebie.
F: No dobrze.
F: Jak pewnie wiesz lub nie ,odkąd tu jestem, bardzo mocno  przyjaźnie się z Hanią. Od kąd przyszłam do szkoły ignoruje mnie.
Gdy do niej podeszłam odeszła z Wiką i Julitą.
Zaczęłam ją wołać a ona pokazała mi środkowy palec.

B: Ej no mała nie smuć się.
B:Pewnie Julita jej coś o tobie na opowiadała.
B: Zobaczysz wszystko się ułoży.

   Momentalnie się rozpłakałam a on przytulił mnie do siebie.

        Nie wiem czemu ale uścisk Bartka był inny niż wszystkie inne.
On dawał mi poczucie ukojenia i bezpieczeństwa.

F:Naprawdę dziękuję,że przy mnie jesteś.
B: Tak robią przyjaciele.
F: A właśnie,dzisiejsze spotkanie aktualne?
B: Oczywiście,że tak

             Na lekcjach nic ciekawego się nie działo
,a Hania słowem się do mnie nie odezwała.

   Ale przynajmniej przerwy spędziłam z Bartkiem.

Zdałam sobie sprawę ,że ten chłopak naprawdę mimo tego iż krótko się znamy,jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu.

   Po szkole zaczęłam się malować i ubierać.

     Końcowo razem z Bartkiem postanowiliśmy spotkać się o 17:00.

           Chłopak nawet nie powiedział mi gdzie idziemy.
Ale wiem,że cokolwiek wymyślił będzie to coś wyjątkowego.

  W końcu wybiła godzina 17!

         Usłyszałam dzwonek do drzwi.

      Zeszłam na dół i powiadomiłam Patryka o moim wyjściu.
Brat odpowiedział mi coś w stylu* Mhm*.
Bardzo się o niego martwię.
Jak tylko wrócę muszę z nim jak najszybciej porozmawiać.

         Otworzyłam drzwi i przywitałam się z Bartkiem.

B: Chodź idziemy!
F: Powiesz mi w końcu gdzie mnie prowadzisz?
B: Dowiesz się w swoim czasie.
B: Narazie zakładaj opaskę na oczy ( mówiąc to założył mi opaskę).
F: Jak ja mam za tobą iść jak nic nie widzę?
F: Chcesz mnie zabić nim dojdziemy?
B: Dawaj łapkę.( Złapał dziewczynę za rękę)
 
    Szliśmy około godzinę.
    Gdy doszliśmy na miejsce chłopak powiedział abym zdjęła opaskę.

B: Podoba Ci się?
F: O mój boże jest przepięknie dziękuję Ci!
F: (Mówiąc to podbiegłam do niego i z całej siły przytuliłam).

      Gdy zdjęłam opaskę ujrzałam najpiękniejszy widok w moim życiu.
 
Bartek przygotował piknik.
Koc leżał na tle przepięknego jeziora.

     Na środku koca leżały białe róże i wszystkie posiłki które bardzo lubiłam. Dookoła były zapalone świece zapachowe
a całość pięknie się komponowała.

    Byłam mu taka wdzięczna.
Widać było,że naprawdę włożył do przygotowania tego całe swoje serce.

    Leżeliśmy sobie przytulając się i rozmawiając.
Było idealnie.

Wtedy jeszcze nie widziałam,że ta randka zapoczątkuje zarazem najlepszy i najgorszy związek w moim całym życiu.




Do not forget about me~fartekWhere stories live. Discover now