Rozdział 22

8.6K 272 6
                                    

Weszłam do mieszkania i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Ochroniarz podszedł do mnie.

‒ Wszystko w porządku ‒ oznajmił, kończąc swój obchód.

Skinęłam mu z wdzięcznością głową.

‒ Dziękuję ‒ powiedziałam.

‒ Mężczyzna na korytarzu... ‒ zawiesił głos, przyglądając się uważnie mojej twarzy. ‒ Czy ma pani w stosunku do niego jakieś uwagi?

‒ Co? Nie ‒ mruknęłam, uciekając przed nim wzrokiem. ‒ Pójdę zrobić kolację.

Po tych słowach czmychnęłam do kuchni. Wsadziłam głowę do lodówki i zdecydowanie dłużej niż to było potrzebne lustrowałam zawartość półek. W końcu zdecydowałam się na zwykłego tosta. Po chwili przypomniałam sobie o obecności ochroniarza i pojęłam, że jeśli facet ma dbać o moje bezpieczeństwo, to też musi coś zjeść. Zamknęłam więc lodówkę i przeszłam do salonu, gdzie Stanley stał przy drzwiach od tarasu.

‒ Możesz wyjść, jeśli masz ochotę ‒ powiedziałam.

Ochroniarz zerknął na mnie przez ramię.

‒ Musi być piękny widok z takiej wysokości ‒ odparł.

‒ To prawda ‒ potwierdziłam z uśmiechem. ‒ Bardzo lubię to miejsce.

‒ Myślała pani o sprzedaniu mieszkania? ‒ zaskoczył mnie tym pytaniem. ‒ Ze względu na bezpieczeństwo.

Zamyśliłam się, spoglądając przez okno na panoramę miasta.

‒ Właściwie to nie ‒ przyznałam. ‒ Powinnam?

Mężczyzna wzruszył lekko ramionami.

‒ Chyba tak ‒ powiedział po chwili.

‒ Prześladowca nie znajdzie mnie, jeśli zmienię adres?

‒ Być może, ciężko powiedzieć ‒ urwał na chwilę. ‒ Na pewno by nie zaszkodziło. Myślała pani, że prześladowca może być powiązany z sąsiadem.

‒ Tak ‒ powiedziałam zgodnie z prawdą. ‒ Nie wiem co z tym zrobić.

‒ Odsunąć się od tego mężczyzny.

Spojrzałam na niego nie kryjąc zaskoczenia.

‒ Od razu widać, że facet przyciąga same kłopoty ‒ dodał, odchodząc.

Zostałam przy drzwiach na taras niezdolna się ruszyć. Jego słowa wprowadziły mnie w osłupienie. Czy facet, który mnie nie znał, miał rację? Usiadłam na sofie i podkurczyłam pod siebie nogi. W zamyśleniu wyglądałam przez okno.

Stanley zajął jedną z gościnnych sypialni. W czasie, kiedy brał prysznic ja zamówiłam dla nas pizzę na kolację. Zaczynałam go lubić, był szczery i nie owijał w bawełnę. Nie pociągał mnie też jak Luca, więc nie był żadnych zagrożeniem.

Kiedy przywieźli zamówienie usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Stanleyowi udało się wciągnąć mnie w rozmowę na temat kina. Okazało się, że mężczyzna ma ciekawy gust filmowy. Po dłuższym czasie spędzonym w jego obecności zaczęłam oswajać się z towarzystwem i nie byłam już tak skrępowana, jak na początku.

W końcu jako pierwsza wstałam od stołu. Rano musiałam wrócić do pracy, a żeby móc dobrze funkcjonować powinnam się porządnie wyspać. Będąc już w sypialni odetchnęłam z ulgą. Udało mi się przetrwać wieczór bez myślenia o Luce. Przez krótką chwilę poczułam się tak jak dawniej, miałam wrażenie, że odzyskałam panowanie nad sytuacją. Przynajmniej do pewnego momentu.

Kiedy usłyszałam znajomy dźwięk z początku postanowiłam go zignorować. Dopiero po chwili dotarło do mnie jego znaczenie. Usiadłam na łóżku i obróciłam, wbijając w ścianę za moją głową pełne niedowierzania spojrzenie.

Łóżko Luci ewidentnie uderzało o moją ścianę. Zduszone jęki kobiety docierały do mnie, raniąc przy tym moje uszy. Miałam wrażenie, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi, rzucił nim o ziemię i brutalnie podeptał.

Niemożliwe.

Dlaczego?

Zacisnęłam mocniej zęby, kiedy dźwięki przybrały na sile. Na kolanach podciągnęłam się do ściany i walnęłam w nią kilka razy pięścią.

‒ Przestań, słyszysz! Załóż jej ten pieprzony knebel! ‒ wrzasnęłam.

Drzwi od mojej sypialni otworzyły się i w progu pojawił się Stanley ubrany jedynie w luźne szare spodnie od piżamy. Jego nagi tors był imponująco wyrzeźbiony. Przez kilka dobrych sekund wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami.

‒ Co się dzieje? ‒ spytał zaspanym głosem. ‒ Co to za dźwięki? ‒ dodał, drapiąc się po głowie.

‒ Sąsiad za ścianą urządził sobie prywatkę ‒ syknęłam przez zaciśnięte zęby.

Stanley zamrugał.

‒ Mam do niego iść? ‒ zapytał tylko.

‒ I co mu powiesz? ‒ W moim głosie słychać było rezygnację. Nie chciałam pokazać przed nim, jak bardzo bolała mnie ta sytuacja.

‒ Żeby szanował ciszę nocną ‒ mruknął, krzywiąc się, kiedy do niego również dobiegły dźwięki zza ściany. ‒ Może trzeba zmienić sypialnię?

‒ Chyba to nie głupi pomysł ‒ powiedziałam cicho.

Zeszłam z łóżka i opuściłam pokój, przenosząc się na tę noc do drugiego. Kiedy położyłam się w łóżku w głowie echem zaczęły mi się odbijać słowa ochroniarza.

Powinnam się wyprowadzić.  

Pani mecenas ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now