Weszłam do mieszkania i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Ochroniarz podszedł do mnie.
‒ Wszystko w porządku ‒ oznajmił, kończąc swój obchód.
Skinęłam mu z wdzięcznością głową.
‒ Dziękuję ‒ powiedziałam.
‒ Mężczyzna na korytarzu... ‒ zawiesił głos, przyglądając się uważnie mojej twarzy. ‒ Czy ma pani w stosunku do niego jakieś uwagi?
‒ Co? Nie ‒ mruknęłam, uciekając przed nim wzrokiem. ‒ Pójdę zrobić kolację.
Po tych słowach czmychnęłam do kuchni. Wsadziłam głowę do lodówki i zdecydowanie dłużej niż to było potrzebne lustrowałam zawartość półek. W końcu zdecydowałam się na zwykłego tosta. Po chwili przypomniałam sobie o obecności ochroniarza i pojęłam, że jeśli facet ma dbać o moje bezpieczeństwo, to też musi coś zjeść. Zamknęłam więc lodówkę i przeszłam do salonu, gdzie Stanley stał przy drzwiach od tarasu.
‒ Możesz wyjść, jeśli masz ochotę ‒ powiedziałam.
Ochroniarz zerknął na mnie przez ramię.
‒ Musi być piękny widok z takiej wysokości ‒ odparł.
‒ To prawda ‒ potwierdziłam z uśmiechem. ‒ Bardzo lubię to miejsce.
‒ Myślała pani o sprzedaniu mieszkania? ‒ zaskoczył mnie tym pytaniem. ‒ Ze względu na bezpieczeństwo.
Zamyśliłam się, spoglądając przez okno na panoramę miasta.
‒ Właściwie to nie ‒ przyznałam. ‒ Powinnam?
Mężczyzna wzruszył lekko ramionami.
‒ Chyba tak ‒ powiedział po chwili.
‒ Prześladowca nie znajdzie mnie, jeśli zmienię adres?
‒ Być może, ciężko powiedzieć ‒ urwał na chwilę. ‒ Na pewno by nie zaszkodziło. Myślała pani, że prześladowca może być powiązany z sąsiadem.
‒ Tak ‒ powiedziałam zgodnie z prawdą. ‒ Nie wiem co z tym zrobić.
‒ Odsunąć się od tego mężczyzny.
Spojrzałam na niego nie kryjąc zaskoczenia.
‒ Od razu widać, że facet przyciąga same kłopoty ‒ dodał, odchodząc.
Zostałam przy drzwiach na taras niezdolna się ruszyć. Jego słowa wprowadziły mnie w osłupienie. Czy facet, który mnie nie znał, miał rację? Usiadłam na sofie i podkurczyłam pod siebie nogi. W zamyśleniu wyglądałam przez okno.
Stanley zajął jedną z gościnnych sypialni. W czasie, kiedy brał prysznic ja zamówiłam dla nas pizzę na kolację. Zaczynałam go lubić, był szczery i nie owijał w bawełnę. Nie pociągał mnie też jak Luca, więc nie był żadnych zagrożeniem.
Kiedy przywieźli zamówienie usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Stanleyowi udało się wciągnąć mnie w rozmowę na temat kina. Okazało się, że mężczyzna ma ciekawy gust filmowy. Po dłuższym czasie spędzonym w jego obecności zaczęłam oswajać się z towarzystwem i nie byłam już tak skrępowana, jak na początku.
W końcu jako pierwsza wstałam od stołu. Rano musiałam wrócić do pracy, a żeby móc dobrze funkcjonować powinnam się porządnie wyspać. Będąc już w sypialni odetchnęłam z ulgą. Udało mi się przetrwać wieczór bez myślenia o Luce. Przez krótką chwilę poczułam się tak jak dawniej, miałam wrażenie, że odzyskałam panowanie nad sytuacją. Przynajmniej do pewnego momentu.
Kiedy usłyszałam znajomy dźwięk z początku postanowiłam go zignorować. Dopiero po chwili dotarło do mnie jego znaczenie. Usiadłam na łóżku i obróciłam, wbijając w ścianę za moją głową pełne niedowierzania spojrzenie.
Łóżko Luci ewidentnie uderzało o moją ścianę. Zduszone jęki kobiety docierały do mnie, raniąc przy tym moje uszy. Miałam wrażenie, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi, rzucił nim o ziemię i brutalnie podeptał.
Niemożliwe.
Dlaczego?
Zacisnęłam mocniej zęby, kiedy dźwięki przybrały na sile. Na kolanach podciągnęłam się do ściany i walnęłam w nią kilka razy pięścią.
‒ Przestań, słyszysz! Załóż jej ten pieprzony knebel! ‒ wrzasnęłam.
Drzwi od mojej sypialni otworzyły się i w progu pojawił się Stanley ubrany jedynie w luźne szare spodnie od piżamy. Jego nagi tors był imponująco wyrzeźbiony. Przez kilka dobrych sekund wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami.
‒ Co się dzieje? ‒ spytał zaspanym głosem. ‒ Co to za dźwięki? ‒ dodał, drapiąc się po głowie.
‒ Sąsiad za ścianą urządził sobie prywatkę ‒ syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Stanley zamrugał.
‒ Mam do niego iść? ‒ zapytał tylko.
‒ I co mu powiesz? ‒ W moim głosie słychać było rezygnację. Nie chciałam pokazać przed nim, jak bardzo bolała mnie ta sytuacja.
‒ Żeby szanował ciszę nocną ‒ mruknął, krzywiąc się, kiedy do niego również dobiegły dźwięki zza ściany. ‒ Może trzeba zmienić sypialnię?
‒ Chyba to nie głupi pomysł ‒ powiedziałam cicho.
Zeszłam z łóżka i opuściłam pokój, przenosząc się na tę noc do drugiego. Kiedy położyłam się w łóżku w głowie echem zaczęły mi się odbijać słowa ochroniarza.
Powinnam się wyprowadzić.
![](https://img.wattpad.com/cover/351000633-288-k717635.jpg)
YOU ARE READING
Pani mecenas ZAKOŃCZONE
RomanceElena osiągnęła w swoim życiu wszystko. Świetną pracę, duże zarobki i dwie szalone przyjaciółki, a kupno wymarzonego mieszkania to tylko wisienka na torcie. Jednak nie przewidziała jednej, bardzo istotnej rzeczy. Sąsiadów. Za ścianą apartamentu, kt...