List z XX.02.2018

174 14 3
                                    

Bang.

Happy Birthday Zosia.

* * *

Dzisiaj też Ci nie opiszę studniówki, nie chcę jeszcze bardziej sobie psuć humoru, a jest zdecydowanie chujowy. W tym roku wyłączyłam powiadomienie o moich urodzinach, chciałam zobaczyć, kto będzie pamiętać. 

UWAGA. To jest tak cholernie przykre doświadczenie. Może nie dla każdego, ale dla mnie...no kurwa, czy serio życzenia, nawet te złożone na odpierdol i to od tych fałszywych mord, potrafią poprawić dzień? Lepiej się poczuć? No najwidoczniej - potrafią. 
Ja tylko zaprezentuję listę osób, które złożyły mi życzenia:
1. Mama
2. Jej facet
3. Wiktoria - coś typu "o, rok bliżej do piachu jesteś, sto lat stara"
4. Babcia Basia
5. Ciocia Beata, w imieniu całej rodziny (no bo czemu którakolwiek z kuzynek miałaby się pofatygować i cokolwiek napisać?)
6. Ciocia Marta

Ok, poniekąd to super, że rodzina o Tobie pamięta, ale świadomość, że obcuje na co dzień z tyloma osobami, a jak się okazuje, nawet nikt z nich o mnie nie pamięta - nie chce pamiętać, bo nie jestem dla nich na tyle ważna. Czemu co rok myślę, że będzie inaczej?

Nawet Oliwia, z którą siedzę w ławce od początku liceum. Przecież rok temu jeszcze byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami! Wiem, że relacje się pogorszyły, trochę z mojej winy, ale myślałam, że chociaż ona...

No i Ty...tak liczyłam na życzenia od Ciebie...tak bardzo. Jest 23:29, więc już chyba się nie doczekam. Zastanawiam się czy i Ty nie pamiętasz? Czy może jakiś rozsądek nakazuje Ci, aby nie pisać tych życzeń? 
Sprawdzałam dzisiaj już kilka razy czy te kropki w naszym czacie na Messengerze się nie ruszają, w pewnym momencie chyba miałam halucynacje, bo szybko wyszłam z aplikacji, żeby zobaczyć pełne życzenia w powiadomieniach i żebym miała czas na przemyślenie, co chcę Ci odpisać. Marzenie dostać od Ciebie te życzenia. Niespełnione marzenie. 


* * * 

Dziś piszę ten list i płaczę. Z tęsknoty i z tego, że czuję się taka mała, tak nieważna dla nikogo, nieistotna. Mogę być, równie mogłoby mnie tu nie być. Nie robi to nikomu różnicy. 
Jak co roku w urodziny włączyłam sobie "Birthday" Seleny Gomez, zawsze tańczyłam, cieszyłam się przy tej piosence. Dziś też włączyłam, bo taka moja tradycja, ale chyba po dzisiejszym dniu obrzydziłam sobie tę piosenkę. 

Pamiętasz co robiliśmy rok temu o tej porze? Wracaliśmy z Krakowa.

Noc, S7 [droga ekspresowa], długie światła, nasze dłonie splecione, lurowata herbata ze stacji za punkty, dobra playlista, radość w sercu...Najpiękniejsze urodziny ever. 

Pamiętam, że wtedy nie poszłam do szkoły, a miałam właśnie ten dzień zawalony sprawdzianami i miałam spinę z Osą [nauczycielka], ale dla tych chwil warto było. Dzisiaj ona już o tym nie pamięta, dostałam kilka piątek i heh, wybaczyła mi, bo cieszy się na mój widok. 

Już nie mam siły. Próbuję się nie załamać. 


Nadal Cię kocham.

Zosia


* * * 

KOCHANI <3 Dziękuję za każdą gwiazdkę, obserwację, dodanie do listy. WOW <3 DZIĘKUJĘ 



Listy od ZosiWhere stories live. Discover now