II

140 9 6
                                    


Teraz

-Jak się czujesz? Blondyn przykrył kocem Harumi. Nie rozmawiali za dużo,ale starał się być silny za ich dwóch

-Źle- przyznała
-Dalej nic nie wiemy?

-Eh cały czas szukamy tropu,ale ktokolwiek to był dobrze się przygotował. Pixal na skale obok klasztoru znalazła kawałek ubrania tego kogoś,ale nie wiele to dało- Usiadł koło niej i objął ją ramieniem

-Musisz iść do reszty. Jesteś im potrzebny,a ja sobie dam radę- uśmiechnęła się smutno

- No nie wiem, a co jeśli będzie chciał zabić i ciebie? Nie możesz przebywać sama

-każdego dnia jesteśmy na to narażeni, a ja pomimo tego,że czuje się,jakby przejechał mnie tir i włożono mnie do pralki na najwyższych obrotach dam rade sie obronić.

- Wciąż mnie to nie przekonuje może poprostu chodź ze mną? Pogadasz z dziewczynami? Dopytują o ciebie

-Skoro nalegasz to chodźmy- wstali i zaczęli kierować się do pojazdu, a następnie wyruszyli do bazy

-Jakieś poszlaki? Pierwszy zabrał głos Blondyn

- Wciąż nic. Cole pojechał w jedno miejsce,które kazała mi sprawdzić pixal,ale to nic pewnego- mówiąc to nindroid podszedł przywitać przyjaciela. Wszyscy wiedzieli jak cierpi po stracie córki,ale maskuje to przed Harumi

- Widzę,że i Ty do nas zagościłaś- uśmiechnął się ciepło do białowłosej co odwzajemniła

- miło cie widzieć zane. Gdzie jest Nya?

- Robi coś przy perle możesz do niej podjeść

Przytaknęła i ruszyła w wskazane miejsce

-Lloyd wiesz,że jeśli to dla ciebie za dużo to narazie dajemy radę nie?

- Wszystko gra Zane. Nie mogę siedzieć w domu to za dużo wspomnień narazie, a tym bardziej,że jej pokoik był koło naszego...

-znajdziemy go - zapewnił go i siebie

-Wiem. Szkoda,że nie zdaje sobie sprawy co rozpętał

- Narazie musisz trzymać złość na wodzy. Z resztą wiesz jak się skończyło gdy ostatni raz ci puściły prawda?

Na samo wspomnienie tego felernego dnia chłopak przełknął silne. Dalej nie może się pogodzić z tym,że zabił swoją matkę

-Może nie gadajmy o tym? Lepiej powiedz co u  ciebie i pixal? Chciał zmienić od razu temat

-Po staremu. Myśleliśmy nad stworzeniem naszego małego cudu,ale narazie to  musi zejść na dalszy plan

- Gdzie reszta? Lloyd teraz zauważył,że nikogo prócz ich nie ma tutaj

- Jay i Kai postanowili " odstresować się" Od pracy- blondyn spojrzał na niego pytająco

- Poszli do salonu gier

- Stare nawyki się jednak nie zmieniają- zaśmiali się



-Hmm czemu akurat tutaj mnie pixal wysłała? Trochę zbyt oczywiste jak na kryjówkę kogoś kto postanowił igrać z zielonym ninją

Cole chodził po lesie szukając czegokolwiek, jednak jak przypuszczali nic tu nie było

-No nic długo już tu szukam czas wracać

Chciał stworzyć smoka,ale mógłby oddać życie,że widział kogoś

- Okeej to było dziwne
szedł ostrożnie w kierunku tego czegoś lub kogoś. Zobaczył na gałęzi
- Zaraz..to ten materiał co znaleźliśmy koło klasztoru! Muszę wraa- coś zakryło mu usta. Szybko się wyrwał i obrócił w stronę..nikogo ?

- No co je..- Teraz był już pewien,że nie coś, a ktoś za nim stał. Ktoś rzucił w jego nogę sztylet

- Kurrwa. No pokaż się. Boisz się mistrza ziemi?

Postać pojawiła się koło jego ucha

-Nie..za to ty już mnie powinneś- i walnął go w głowę,że Cole upadł nieprzytomny



- Cole! Wróciłeś. - na przywitanie przyszedł mu Lloyd

- Co się stało? Zobaczył,że noga chłopaka krwawi

-Byłem na miejscu, które wskazała mi pixal,ale kompletnie nikogo nie było, a gdy wracałem coś przebiło mi noge - miał obojętną minę

- I mówisz to tak spokojnie? Nie boli cię to? Sytuacja przykuła uwagę każdego obecnego

- Przydałoby się to opatrzeć- przyznał

- Chodź ze mną-powiedziała mu spokojnie czarnowłosa

I poszli do drugiego pokoju

-Nie uważasz,że to trochę dziwne?

- Przesadzasz przyjacielu. Już nie raz miał takie urazy pewnie nie robi to na nim już takiego wrażenia- poklepał blondyna po ramieniu

- Może masz racje....




Puszczać dziś też 3 rozdział?

Mordercze chwile-Llorumi Where stories live. Discover now