VI

84 2 7
                                    

-No pobudka zielony- szturchnął go

Lloyd powoli otworzył oczy. Po czym zaraz je zamknął,ponieważ światło go raziło. Gdy już przyzwyczaił się do światła zobaczył kogoś nowego

- c-co jeest?! Nie mógł użyć mocy,ponieważ był związany kajdanami z zemstonu

-Nie produkuje się. Nikt cię tutaj nie usłyszy. Zapewniam

-Zabijesz mnie? Po co ci to co? Co my Ci zrobiliśmy!

-Ciebie? Zabić? Gdzieś bym śmiał,ale wiesz. Tak sobie myślę,że chętnie byś chciał zobaczyć jak na twoich oczach umierają twoi bliscy hm?

-Co? Dlaczego? Dlaczego jesteś taki podły!

-Dlaczego? Podszedł do niego i złapał go za podbródek
-Niee wiesz co? Nie będę teraz ci tłumaczył. Zostawię cię tak z swoimi myślami,a nóż widelc może sam sobie przypomnisz- i zaczął iść w stronę wyjścia

-I co zostawisz mnie tu tak?

-Jakbyś nie dosłyszał, to tak zostawie cię tu na jakiś czas. Potem przyjdę z zabawkami, a potem się zobaczy

-Nie przyszło ci do pustego łba,że mogę się Uwolnić?

-Mówiąc mi to z pewnością sobie nie pomagasz-prychnął
-Próbujesz mnie sprowokować? Nie po co ja pytam,próbujesz mnie sprowokować!

-Brawo. Lloyd Garmadon czasem używa mózgu szkoda,że nie w tedy kiedy trzeba!

- Co masz na myśli? Przecież ja cię nawet nie znam!

- zapewniam,że poznasz,ale nie będę już taki miły!

-Kurwa. Daje ci 3 sekundy,by powiedzieć mi kim do cholery jesteś albo

- albo co? Zabijesz mnie? Tak jak swoją matkę? Albo jak moich rodziców?!

Zamilkł

-A co? Ty chyba nie myślałeś,że oprócz twojej matki nikt nie został ranny co? Zaśmiał się

-To ty zabiłeś moje dziecko? I cola? Ja w tedy nie kontaktowałem! Skąd mogłem wiedzieć?!

- A może i ja, a co mi z tego powodu zrobisz?

-Zabije cie. Ale najpierw moi przyjaciele mnie znajdą

- Twoi przyjaciele za niedługo umrą,więc nie masz co na nich liczyć

- Graj na zwłokę Lloyd-powiedział do siebie

- Możesz mi powiedzieć kiedy to się stało?

- Czego możesz się spodziewać po blondynie. Dobra pusty łbie


Retrospekcja

04.06.20xx

-Mamo! Boje się! Dlaczego Lloyd jest taki

- Nie wiem synku. Nie wiem,ale musimy stąd uciekać!

-Nie! Musimy pomóc ninją! Oni są w zagrożeniu

-Dadzą sobie z nim radę kochanie. My jesteśmy zwykłymi ludźmi,a oni mają do pomocy dar od pms

- Musimy wiać! Marley i figo chodźcie za mną!

Zaczęli biec. Byli za budynkiem przy którym Lloyd terroryzował miasto

-Młody Przecież się lubimy -odezwał się Cole

-Daj spokój. Przecież Ona nic ci nie zrobiła!

- Lloyd zostaw swoją matkę!

Ale on nie słuchał. Został zahiptozowany przez tajemniczego przeciwnika i nie był świadom czego robi

- L-loyd puść m-mnie -próbowała złapać powietrze. Ten tylko bardziej przycisnął jej gardło,a następnie z całej siły rzucił nią o budynek. Nie miała szans.
Budynek za którym byli rodzice figo zaczął się rozwalać, a oni nie zdołali uciec. Jedynie sam Figo zostawiając rodziców uciekł. Oboje zniknęli....




-o mój Boże...ja przepraszam..naprawdę nie byłem sobą

-wymówki. Zastanawiam się czemu ci się to  rozeszło  po kościach! A nie no zapomniałem jesteś bohaterem tego miasta! Nie ważne,że prawie je zniszczyłeś!

-Zabiłeś moje dziecko,a twój przydupas cola, nie uważasz,że nie robi cie to lepszym ode mnie? Tylko z małym wyjątkiem...ty byłeś i jesteś wszystkiego świadom!

-Ja ci się tylko ładnie odpłacam za wszystko- znów chciał wyjść

- Stój!

- Co ?! Czego nie rozumiesz w tym,że chce zająć się czymś innym?!

-Skoro twoi rodzice są ludźmi, to w jaki sposób umiesz się przemieszczać? I masz moce

-Byłem adoptowany,ale byli dla mnie jak biologiczni rodzice! Wychowali mnie od zawsze, a skąd je mam? Nie wiem i nie chcę wiedzieć.

- Kłamiesz. Jesteś ONI prawda? Czuje to

-Nie chce z tobą więcej rozmawiać. Musze się zająć czymś bardziej pożytecznym. Na przykład zająć się twoimi przyjaciółmi- uśmiechnął się

- Czego nie rozumiesz? byłem czymś jakby otruty! Gdyby nie Harumi pewnie każdy,by nie żył...

-Świetnie. To teraz ona umrze,w sumie może nawet  pójść na pierwszy ogień, co ty na to? A może nawet się nią pobawie hmm? Zauważyłem,że ma nie złe kształty- zaśmiał się

- Coś ty powiedział? Natychmiast się uwolnił i na skoczył na figo

Ten jednak był na to przygotowany i wstrzyknął mu usypiacz

-N-nie r-rób jej krzyw....- i Odleciał

-Nie martw się. Będzie w wspaniałych rękach
zaczął się psychopatycznie śmiać

Mordercze chwile-Llorumi Where stories live. Discover now