III

27 5 0
                                    

„Dobro. Czym więcej go dajesz tym więcej dostajesz."

Madison

         Wstając z ławki, posłałam Gabrielowi zdenerwowane spojrzenie. Od zawsze miał on problem do Elliota, a ja nie miałam pojęcia dlaczego. To właśnie Elliot był ze mną, gdy miałam gorszy okres w życiu i byłam za niego bardzo wdzięczna. Codziennie rano budziłam się z wiadomością od niego, w której pisał, że jestem najpiękniejsza, oraz abym nigdy nie nie poddawała. Na początku było to słodkie i urocze, jednak teraz z biegiem czas, stwierdzam, że jest to denerwujące, dostając od niego dzień w dzień, wiadomość o treści: Hejka słonko, pamiętaj, że jesteś najpiękniejsza i nigdy się nie poddawaj. Doceniałam jego starania, ale jest to już dosłownie "kopiuj wklej". Za to jeśli chodzi o Gabriela, to byliśmy zawsze ze sobą na dystans. Nasi rodzice mieli tego serdecznie dosyć, mimo wszystko przyzwyczaili się już do naszych sprzeczek, dlatego teraz, gdy wyszłam ze stadionu, nikt mnie nie zatrzymał.

      Obróciłam się jeszcze raz, ale Gabriela nie było. Z pewnością poszedł już do parku maszyn, z którego dobiegały głośne odgłosy motocykli.

- A panienka, to gdzie się wybiera? Jeszcze kilka biegów zostało do końca.- usłyszałam głos mężczyzny, który stał kilka metrów ode mnie.- Tak strasznie chciałbym tam być, ale niestety nie udało mi się kupić biletów.- westchnął, zasmucony.

- Zna pan Gabriela White'a?- zapytałam, zirytowana. Mimo, że chciałam być już w domu, to w jakimś stopniu zrobiło mi się żal tego pana.

- Oczywiście, że tak!- uradowany, obrócił się, pokazując tył swojej koszulki, na której było napisane nazwisko Gabriela.- Jestem jego ogromnym fanem.- powiedział dumnie, posyłając mi szczery uśmiech. Pan, był starszy, więc odpowiedziałam mu najszczerszym uśmiechem, jaki potrafiłam w tamtym momencie zrobić. Od zawsze miałam słabość do starszych osób, a szczególnie do takich, którzy interesują się sportem i chodzą samemu na mecze, aby wspierać swoją ulubioną drużynę, bądź zawodnika.- Dawno temu byłem na meczu, a teraz nie stać mnie na takie przyjemności. Zawsze przychodzę pod stadion, aby chociaż przez bramę zobaczyć wyścigi.- słuchając jego słów, myślałam, że się zaraz rozpłaczę.

- A co jeśli powiem panu, że znam osobiście Gabriela i mogłabym załatwić dla pana jego autograf?- zapytałam, bez namysł, ponieważ chciałam sprawić temu sympatycznemu człowiekowi radość. Nie miałam pojęcia jeszcze, jak zdobędę autograf White'a po naszej małej sprzeczce, ale serce mi się kroiło, kiedy zobaczyłam, jak pan sam stoi przed stadionem i słucha komentatora, który zapowiada nowe biegi, oraz komentuje przebieg wydarzeń.

- Dziękuję, drogie dziecko, ale naprawdę nie musisz tego robić.

- Na spokojnie, niech pan chwilkę poczeka, zaraz wracam!- krzyknęłam głośno, wracając na trybuny. Ale ja, kurwa, byłam idiotką.

      Okazało się, że jest już trzynasty bieg, dlatego zapewne spotkam Gabriela dopiero po zakończonym meczu. Zobaczyłam moich bliskich, dlatego udałam się dość spokojnym krokiem w ich stronę. Tak jakby nic się nie stało, jakby przed chwilą nie doszło do sprzeczki między mną, a Gabrielem.

- Gdzie ten brązowo- włosy pedał? Był tutaj?- były to pierwsze słowa, które wypowiedziałam, gdy znalazłam się blisko taty i innych. Od razu tego pożałowałam. Najpierw myśl, a później mów. Niestety u mnie było odwrotnie. Najpierw mówiłam, a później myślałam.

Połączeni pasjąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz