Rozdział II

247 12 1
                                    

W ciągu kolejnych dni Snape bacznie przyglądał się Malfoyom. Przeprowadził też ważną rozmowę z Dumbledore'em, w czasie której podzielił się z dyrektorem Hogwartu pomysłem, że tych dwoje młodych ludzi można uratować przed zniszczeniem psychicznym, jeśli zdradzi im się, że nie są w tym sami – Snape przecież był prawdziwie po stronie Zakonu Feniksa, więc jeśli i oni nie popierali prawdziwie Czarnego Pana, jak z pewnością było, mogliby liczyć na jego wsparcie. Dumbledore wyraził zgodę na wtajemniczenie Malfoyów, pod jednym ważnym warunkiem – Snape musiał zdobyć dowód, że rzeczywiście ojciec zmusił ich do włączenia się w szeregi Lorda Voldemorta i że w ogóle chcą pomocy.

   W ostatnim tygodniu września, gdy Zakazany Las przyodział swoje najdostojniejsze, żółtobrązowe barwy, Severus Snape, wracając z kolacji, spotkał Victorię Malfoy. Wynurzyła się zza rogu korytarza, wbiła w niego swoje badawcze, czujne spojrzenie i szła tak, z kamiennym wyrazem twarzy, prosto w jego stronę. Nie wiedział, czy miała do niego jakąś sprawę, czy zwyczajnie za chwilę go wyminie, bowiem jej mowa ciała niczego nie zdradzała, co wydawało mu się bardzo denerwujące i imponujące jednocześnie.

   Zatrzymała się jednak kilka kroków przed nim, on zwolnił więc tempa, jednak nie stanął – zrobił to dopiero wtedy, kiedy usłyszał ciche: „Można, panie profesorze?"

   Spojrzał na nią ostrym spojrzeniem, jak to miał w zwyczaju wobec uczniów i uczennic. W duchu był jednak ciekaw – i to nie tylko tego, czego od niego chciała, ale i tego, jak będzie się do niego zwracać. Tak rzadko miał okazję rozmawiać z nią sam na sam, że mógł z całą mocą przyznać, że oto stała przed nim niemalże zupełnie obca mu osoba, a obcość była czymś, z czym – z racji bycia szpiegiem – zawsze starał się, niepostrzeżenie oczywiście, walczyć. Musiał przecież wiedzieć wszystko i o wszystkich.

– Słucham – warknął, choć gdy przypomniał sobie, że powinien zdobyć zaufanie tej dziewczyny dla dobra nie tylko, być może, jej własnego, ale i wszystkich w Hogwarcie, nieco rozluźnił wyraz twarzy, by wyglądać choć trochę mniej przerażająco.

   Ona akurat nie była jedynie jego uczennicą. Była też, w pewnym sensie, niestety, jego wspólniczką, wobec której miał zresztą interes. I to nie tylko on, bo i Dumbledore. Musieli mieć pewność, że nie była prawdziwie po stronie Czarnego Pana i że jej obecność w zamku nie stanowi dla nikogo niebezpieczeństwa. A kiedy już tą pewność zdobędą, dobrze byłoby pozwolić jej i Draconowi mieć w sobie wsparcie, by jakoś to przetrwali i nie zatracili się w mroku.

   Niebieskie oczy zmrużyły się na kilka sekund, jakby go oceniały. Zastanawiał się, czy panna Malfoy się go boi. Oczywiście – niczego takiego nie było po niej widać, ale o tym, że była całkiem dobra w stwarzaniu pozorów, już wiedział. Teoretycznie – mogła się go bać. Było to nawet wielce prawdopodobne. Był prawą ręką Czarnego Pana. Nawet wielu zagorzałych śmierciożerców, o wiele silniejszych i starszych od niej, spuszczało wzrok, gdy się pojawiał.

   Kiedy sięgnęła do swojej torby i po chwili wyciągnęła z niej zwój pergaminu, prawie odczuł rozczarowanie. A więc chciała zwyczajnie oddać mu esej. Miał nadzieję, że chodziło o cokolwiek innego, dzięki czemu mógłby choć trochę ją poznać i zrozumieć, a wtedy zadowoliłby Dumbledore'a, który naglił go ze sprawą Malfoyów coraz bardziej.

– Proszę – powiedziała, podając mu pergamin. – Nie oddałam pracy dzisiaj rano po zajęciach, bo potrzebowałam jeszcze czasu, by dopisać kilka zdań, a termin i tak, zdaje się, jest do jutra.

– Owszem. Rozumiem – odparł cicho, przyjmując esej i chowając go do jednej z licznych kieszeni czarnej szaty.

   Stali jeszcze kilka sekund, patrząc na siebie bez wyrazu. W pewnym momencie Victoria drgnęła, marszcząc lekko brwi. Miał wrażenie, że zdziwiła się, iż nie odszedł od razu po wzięciu eseju, choć próbowała nie dać tego po sobie poznać. W zasadzie podzielał jej domniemanie odczucie – sam był zdziwiony, że wciąż tkwił w miejscu, zamiast ruszyć.

Czarna Pani | Snape/OC, Voldemort/OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz