17. Uważasz, że byłem odpowiednią osobą?

246 23 14
                                    

#youdeservewatt

  Wczorajszego wieczoru osiągnęłam szczyt góry zwanej Olimp, sama grecka bogini Eroto mi świadkiem. Bo to, co wczoraj przeżyliśmy było pieprzoną poezją miłosną. Ten fakt, jako pierwszy wdarł się do mojej głowy, gdy obudziłam się z męską dłonią na mojej talii i ciepłym, spokojnym oddechem na ramieniu. Bezpieczeństwo było dla mnie odległym uczuciem, jednak dzięki Aresowi to uczucie po latach powróciło.

Delikatnie starałam się wyswobodzić z objęć chłopaka, co po kilku próbach uznałam za niewykonalne. Opadłam z powrotem na miękki materac, głowa ponownie znalazła się na umięśnionym przedramieniu.

– Gdzie się wybiera moja grecka bogini? – rozbrzmiał zachrypnięty poranną chrypką głos.

Wczoraj nazwał mnie tak po raz pierwszy, sądziłam, że zrobił to pod wpływem endorfin. Zapamiętałam te słowa, będąc pewną, że słyszę je pierwszy i ostatni raz w życiu. Gdzieś w środku liczyłam, że miłośniczka mitologii greckiej stanie się przeszłością. Jak się przekonałam, tak się stało.

– Cóż za szlachetny awans.

– Jak najbardziej zasłużony – wymamrotał wciąż nie do końca obudzony.

Lubi doprowadzać mnie do zawstydzenia, doskonale wie w jaki sposób poprowadzić rozmowę, a ja w takich momentach czuje się niedojrzałą gówniarą. Rumienię się, zaciskając policzki.

– Czyżby?

– To, co usłyszały ściany tego miejsca jest... – urwał, wypuszczając mnie z objęć, obróciłam się w jego stronę i z rozbawieniem przyglądam się, jak z irytacją odgarnia blond pasma włosów z twarzy. – Następnym razem będę pamiętał, aby zapleść warkocz.

– Następnym razem będę pamiętać, aby pozbyć się twojego języka.

– Cóż, mógłby się w przyszłości przydać.

– Ares! – upomniałam go, a na jego ustach pojawił się uśmiech.

– Wczoraj brzmiało jakoś lepiej. – Schowałam twarz w poduszkę, tuż pod ręką chłopaka z głośnym jękiem. – Właśnie tego brakowało.

Podniosłam się nieznacznie. Jest z siebie zadowolony. Dumny ze swojego osiągnięcia.

– Wyrwę ci ten, niewyparzony język, a następnie cię nim nakar...

Nie dokończyłam, ponieważ w jednej sekundzie wplątał dłoń w moje włosy, przyciągnął i połączył nasze usta w długim, namiętnym pocałunku.

Cholernie żałowałabym, gdybym faktycznie się go pozbyła.

– Twoje usta smakują dużo lepiej, niż brzmią wypływające z nich groźby.

Przynajmniej docenił wiśniową pomadkę, niezmiennie tę samą od kiedy sięgam pamięcią.

– Twoje smakują dokładnie tak samo, jak moje – wyznałam zgodnie z prawdą, pomijając jedynie nutę czarnej kawy. Nie mam pojęcia jakim cudem wciąż się na nich utrzymuje po takim czasie.

Oblizał dolną wargę językiem, smakując produkt, który poprzez pocałunek przedostał się na jego pełne usta.

– Bo są twoje.

Zahaczył kciukiem o moją dolną wargi, gdy ja wciąż szukałam drugiego dna wypowiedzianego przez niego zdania. Jego oczy nie wyrażały już rozbawienia, czułam jakby właśnie przedostawał się do wnętrza mnie, za pomocą szczerego spojrzenie. Nie było drugiego dna.

– Usta Aresa Apolla Hendersona należą do mnie – szepcze cicho, gdy chłopak gładzi mój policzek.

– Na wieki.

You DeserveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz