Chapter 14

85 14 10
                                    

-- Dlaczego mi to mówisz? -- Stali w korytarzu z daleka od natrętnych dziennikarzy i wysoko postawionych ludzi. Na korytarzach nie było żywej istoty i tylko ochrona stała kilka metrów dalej strzegąc drzwi do sali konferencyjnej

-- Bo Stark gada z jakimiś szychami, a reszta totalnie mnie nie słucha -- Oznajmił gestykulując rękoma 

-- Przecież na zewnątrz jest ochrona. Peter jesteśmy tu w ramach ,,stażu'' W ogóle nie powinniśmy się angażować w jakieś potyczki -- Odpowiedziała zaczesując włosy do tyłu  

-- Widziałem na dole chyba Zimowego -- Wypalił nagle 

-- Jeżli on tam jest to tym bardziej nie powinno nas to interesować -- Odpowiedziała wzdychając

Chłopak zastanowił się na chwilę wbijając wzrok za okno. Może faktycznie zaczął panikować. Może rola trzymania wszystkiego pod kontrolą w miasteczku była w nim tak bardzo wżarta, że od razu chciał udzielać się akcje 

-- Co wy tu jeszcze robicie? -- Odwrócili się dostrzegając za sobą Natashe, która stanęła w progu drzwi które otworzyła. 

-- Gadaliśmy tylko -- Oznajmił Peter wskazując na Liv 

-- Załóż kominiarkę. Zaraz się zaczyna. Naprawdę nie mam czasu za wami biegać -- Westchnęła zirytowana wracając do pomieszczenia. Nastolatkowie spojrzeli na siebie, ale posłusznie ruszyli za kobietą. 

Naciągnęła na swój nos kominiarke posłusznie czekając przed drzwiami na znak. Miała zostać wprowadzona przez resztę Avengersów i kiedy drzwi się przed nią otworzyły. Czuła się jakby właśnie zmierzała na skazanie. Może właśnie na to zmierzała?

Dziennikarze stojący na specjalnych podwyższeniach z samego tyłu zaczeli wszystko nagrywać, światła co chwilę błyskały. A goście, którzy siedzieli na swoich miejscach z zainteresowaniem obserwowali każdy ruch dziewczyny. Swoją obecnością sprawiła poruszenie nikt za pewnie nie spodziewał się, że Avengers faktycznie znaleźli dziewczynę. 

Liv stanęła miedzy Avengerami czując, że powinna być pewna siebie. Nie zaszczyciła nikogo spojrzeniem i tylko wbiła wzrok na mównicę gdzie stanął jeden z prowadzących. Konferencja trwała długi czas. Nastolatkowie stali nieco znudzeni przemowami kolejnych i kolejnych ludzi, których wydawało się nie mieć końca. 

-- Po naradzie oraz oficjalnej dyskusji w sprawie ostatnich wydarzeń w Nowym Jorku -- Zaczął jeden z przedstawicieli stojący przy mównicy -- Oraz bliższym zapoznaniu się z archiwami oraz kartoteką agentki pod pseudonimem BlackWitch. 

Liv uniosła wzrok na mężczyznę. 

-- Rząd oraz organy uznali, że dysponują zbyt małą ilością dowodów i informacji, które wskazywałyby, ze BlackWitch jest agresorem w społeczeństwie. Jednocześnie oficjalnie uznaje się Blackwitch, za...

-- UWAGA! -- Krzyknął znajomy głos. Shuri poderwała się na równe nogi.  Rozległ się wybuch. Wszyscy upadli od fali wybuchy. Budynek się zatrząsł. Liv czuła jak uderza w ścianę, obraz przed jej oczami się zamazał, ale widziała jak w jednej sekundzie wybuchła panika. Kurz unosił się w całym pomieszczeniu. Nie przytomni ludzie leżeli na ziemi, a szyby właśnie zaczęły pękać. 

Podniosła się na drżących nogach i momentalnie skoczyła do pomocy podobnie jak reszta Avengerów. Który oprzytomnieli w sekundę. Uniosła ręce do góry. Tworząc wokoło rannych barierę, która chroniła ich przed licznymi odłamkami szkła i odłamków budynku.

Poczuła jak przerażeni byli ludzie czuła ich strach i to było straszne co w tamtej chwili przechodzili. Poczuła jak zbierają się wokół niej patrząc z przerażeniem na czerwoną łunę, która osłaniała ich. Podtrzymywali się dziewczyny, a drudzy siedzieli przy jej nogach

Time has changed us |Avengers|Where stories live. Discover now