Sam jeden stworzył świat, zebrawszy w dłoniach gwiezdny pył.
Z pyłu roztartego jego palcami wyrosły góry. Z łez samotności popłynęły rzeki i oceany. Z wody jałowa ziemia wypuściła pędy rozłożystych drzew i gęstych dżungli.
A z nowej ziemi powstał Tierra. Sol nie był już sam.
Świat zdawał się piękny i wspaniały, lecz tych dwoje było samotnych we wszechrzeczy. I nie było nikogo, kto mógłby ją z nimi dzielić.
Postanowili więc sformować ród boskich dzieci.
Wprzód Tierra wydobył z głębi ziemi całe złoto. a Sol ukształtował je w Złotów.
Złotowie byli potężni, lecz i próżni. Stale pragnęli badać granice swych mocy i woleli zajmować się pracą, aniżeli spędzać czas ze swymi stwórcami. Sol i Tierra spróbowali więc ponownie.
Następnie Tierra wydobył z jaskiń, gdzie ocean styka się z lądem, jadeit, a Sol ukształtował z niego Jadeitów.
Jadeici byli sympatyczni, lecz i zajęci. Tak bardzo pochłaniało ich szukanie nowych sposobów naginania mocy do swej woli, że wcale nie myśleli o swej rodzinie. Sol i Tierra spróbowali więc ponownie.
Wreszcie Tierra wydobył obsydian z najgorętszych ziemskich płomieni, a Sol uformował z niego Obsydianów.
Obsydiani byli energiczni, lecz i egoistyczni. Pragnęli jedynie zniszczenia, nie rozwoju swojego domu.
W końcu Sol i Tierra znużyli się tworzeniem bogów. Sol zeszło na ziemię i zasiało swe serce w samych jej głębinach, by być tego, co co kochał. Jego krew zmieszała się z pokornym pyłem gleby i niespodzianie narodziła ludzi.
Tych małych śmiertelników powitano z honorami i przyjęto do domu w Reino del Sol. Żyjąc krótko ze swej natury, ludzie mieli w sobie więcej współczucia i empatii, i miłość gorętszą niż ta,
którą w całej wieczności mógłby poczuć jakikolwiek bóg. Sol i Tierra pokochali ludzi najbardziej ze wszystkich, powierzyli więc bogom misje zadbania o te kruche istoty - chronienia ich, inspirowania się nimi, czerpania od nich nauki.
Złotowie, Jadeici i Obsydiani zaciekle walczyli o to, nad którą częścią życia obejmą pieczę. Sol położył tej walce kres, utworzywszy z gliny siedmioramienną gwiazdę i napełniwszy ją wszystkimi mocami, jakimi mogliby władać bogowie.
Każdy z bogów po kolei dźgał gwiazdę kijem, lecz dopiero jedna ze Złotów, Luna, zdołała ją rozbić. Z potłuczonej gliny posypały się gwiazdy.
Złotowie sięgnęli po te najjaśniejsze, oznaczające najważniejsze obowiązki. Wśród mniejszych Jadeici odnaleźli te, które uznali za najcenniejsze. Obsydiani zaś wydobyli swe gwiazdy z pyłu i skryli je w głębi ziemi, gdzie dzięki niesłychanemu żarowi i naciskowi stały się czarne i lśniące.
Tak domeną Aguy stały się oceany i tętniące w nich życie. Pan Dulce wzięła we władanie ognisko domowe, dając nazwe ukochanemu smakołykowi śmiertelników - słodkiemu, miękkiemu, barwnemu.
Zwierzęta zostały powołane do życia przez Faunę. Guerrerro na swój obraz i podobieństwo stworzyło wielkie koty, a Quetzal ukrztałtowała na wzór siebie samej ptaki. I były one dobre i kochane.
Obsydiani - Chupacabra, Venganza i Caos - poczuli gniew. Byli zazdrośni o miłość, którą Sol darzył ludzi. Zamiast wraz z innymi nieśmiertelnymi cieszyć się istnieniem, pragnęli, by ludzie im służyli i ich czcili.
Każde z nich miało swoje tęsknoty. Caos - za światem sprzed zwartej struktury. Chupacabra - za krwią. Vangenza zaś pragnął stworzyć plan, który wyniesie go ponad wszystkich innych. Odnaleźli Tierrę strzegącego serca Sol w jądrze ziemi. Sprytny Chupacabra pojawił się na jego drodze, kulejąc i biadoląc, dzięki czemu odwrócił jego uwagę. W tym czasie Vangenza i Caos skradli serce Sol.
Bez niego ziemia nie mogła się ogrzać, a Obsydiani przemienili ukochanych ludzi Sol i Tierry w bezrozumne stworzenia, których celem istnienia było jedynie oddawanie czci bogom.
By uratować ludzi, Sol udał się na szczyt swojej świątyni, położył się na kamiennym ołtarzu i wbiło sztylet w swą klatkę piersiową. Gdy z jego ciała wypłynęła ostatnia kropla krwi, bóstwo pojawiło się ponownie na niebie jako płonąca, jaskrawa gwiazda. Jako słońc mogło uwięzić zdradzieckich bogów na firmamencie w ciałach niebieckich.
Tymczasem na ziemi cielesna powłoka Sol przemieniła się w lawę rozpalając ołtarz ofiarny. Choć mógł więzić Obsydianów na niebie za dnia, nocą nikt już ich nie pilnował.
Wtedy do akcji wkroczył Tierra i wziął w ramiona roztopione ciało ukochanego. Choć paliło żywym ogniem, Tierra utworzył z czaszki Kamień Sol lśniący jaskrawym blaskiem za szczycie złotej świątyni. Następnie wziął resztę ciała Sol i ulepił z niego mniejsze Słoneczne Kamienie. Każdy z pozostałych bogów wziął jeden z kamieni i położył na szczycie swojej świątyni, by Obsydiani nie powrócili do Reino del Sol.
Sol wstąpił na niebiosa jako słońce, strzegł ziemi i trzymał Obsydian w zamknięciu w niebieskich więzieniach pośród konstelacji gwiazd.
Każdej nocy zdradzieccy bogowie próbują uciec, lecz Słoneczne Kamienie powstrzymują ich aż do wzejścia Sol kolejnego ranka.
Póki świeci słońce, a kamienie lśnią, póty bogowie-zdrajcy nie mają powrotu.
YOU ARE READING
Próby Słońca (inna wersja)
FantasyTo moja pierwsza książka więc nie będzie idealna, ale będę się bardzo starać żeby było jak najlepiej. Ta książka to inna wersja powieści "Próby Słońca", choć będzie tam dużo szczegółów z oryginalnej wersji wziętych takich jak przykładowo postacie b...