ROZDZIAŁ 3

2 1 0
                                    

Miasto Reino del Sol były połączone tysiącami kanałów. Rzeki o szerokich korytach pozwalały spławiać duże ładunki i większe grupy ludzi, dostarczając je z jednego miejsca w drugie. Z kolei mniejsze kanały gwarantowały odpływ, irygację i dostęp do zapasów wody. Pomimo istnienia samochodów i publicznego transportu łodzie pozostawały jedynym sposobem dotarcia do Świątyni Sol.

Reprezentacja Quetzlan w postaci Teo i grupy kapłanów była dość mała, by zajmować tylko jedną trajinerę, łódź o płaskim dnie o wymiarach około ośmiu na dwa metry. Wykonano ją z drewna i pomalowano w misterne wzory w żywych kolorach miasta. Wygięty dach chronił podróżnych przed oślepiającym słońcem i gwałtownymi ulewami podczas wyprawy przerz mikroklimaty Reino del Sol.

Kapłan na tyłach łodzi wiosłował przez łupkowe koryta kanałów Quetzlan z pomocą długiego kija. Miast Quetzal znajdowało się na zachodnich rubieżach Reino, toteż podróż w głąb krainy przez Rio Agua przecinała inne miasta Jadei. Teo nie widział zbyt wielu miejsc królestwa oprócz najbliższych sąsiadów Quetzlan. Przez lata miał jedynie przedsmak pielgrzymki po wyspie bóstwa słońca.

Było więc Maizlean pocięte starannie rozplanowaną siecią gospodarstw i sadów. W oddali majaczyła świątynia Maizelan, a na ciemnych winoroślach niczym klejnoty odznaczały się karmazynowe pomidory i papryczki chili wszelkich kształtów i rozmiarów.

Nastepnie przepływali przez Medicali z jego wysokimi, szklanymi budynkami oraz świątynią Diosy Mediki służącą jako akademia medyczna.

Jedynym Złotym miastem jakie mijali, było bogate Puerto Cascadas. Miało szerokie kanały pełne wielkich łodzi i młynów wodnych wykorzystywanych jako źródło energii odnawialnej. Świątynia Diosy Aguy-trudna do zauważenie pośród błyszczących drapaczy chmur zbudowanych ze szkła-była wykonana z gładkiego kamienia pokrytego mchem. Ze wszystkich jej stron kaskadami spływały wodospady.

Kanał otworzył się, a przed ich oczami zjawiły się dziesiątki  trajineras na potężnym akwenie w sercu Reino del Sol. Tłumy zebrały się na białych mostach wantowych o futurystycznym wyglądzie, zwłaszcza w porównaniu z kamiennymi mostkami w Quetzlan. Dzieci bogów witano owacyjnie, choć zelżał, gdy pojawiła się malutka trajinera Quetzal.(nie widzieli mięśni Teo)

Świątynia Sol znajdowała się na wysepce pośrodku jeziora, otoczona nienaturalnym pierścieniem ostro zakończonych gór pełniących funkcję muru. Była najwyższym punktem w okolicy, a rozmiarami trzykrotnie przewyższała świątynię Quetzlan-w dodatku była wykonana w całości ze złota. Kamień Sol znajdował się w amfiteatrze na szczycię, roztaczając wokół potężny blask.

Zwolnili, gdy trajinery zbiły się razem i ustawiły gęsiego przy jednym z licznych wodospadów spływających z gór.

- Może mógłbym zasymulować chorobę i odpuścić sobie ceremonię otwarcia? Póki nikt mnie nie widział. - zapytał Teo. Gdy wyrosły przed nimi góry, poczuł w brzuchu kamień przerażenia.

Huemac przyglądał mu się chwilę, dość długą, by w sercu chłopaka błysnęła nadzieja. Nie spodziewał się jednak, że kapłan oznajmi:

- Niya sobie poradzi, Teo. Nie musisz tak się o nią martwić.

Teo zamrugał. Czyżby Huemac czytał w myślach?

Każde Złote semidiose miało swoją specjalność, odziedziczoną po boskim rodzicu i rozwijaną podczas szkolenia w Akademii. Jako semidiosa boga ziemi Niya potrafiła siłą woli kształtować metale i skały. Była też nieprzyzwoicie wręcz silna ( mniej niż Teo), nawet jak na standardy Złotów.

- Nie martwię się o nią - skłamał Teo, próbując otrząsnąć się z tych myśli.

Wyglądało na to, że Huemac wcale mu nie wierzył, ale przynajmniej miał dość taktu, żeby nie mówić o tym na głos.

Próby Słońca (inna wersja)Where stories live. Discover now