Szesnaście

9.1K 518 50
                                    

BRAYDEN

– Auuuuuuuuu! – wrzeszczy jeden z zawodników, Petro, gdy idziemy już w stronę naszego prywatnego lotu. 

To normalny samolot z siedzeniami wyższej klasy. Nie są to linie Emiratów, ale w środku i tak jest o niebo lepiej niż w samolotach dla standardowych przewozów ludzi. 

– Petro, opanuj się – burczę. – Straszysz tych, którzy jeszcze nie wiedzą, jaki z ciebie pojeb.

Ktoś zdziela go po głowie – to Rory. 

Rozglądam się po lotnisku z nadzieją, że zobaczę tam też Jamie, ale jeszcze jej nie ma. My już jesteśmy po odprawie, zaraz wsiądziemy na pokład, a ja nieco żałuję, że nie zadzwoniłem do Jamie trochę wcześniej. 

– Wyatt, idziemy! – woła nasz kapitan. 

– Czekam na kogoś! 

Mierzy mnie bardzo podejrzliwym spojrzeniem. Cała drużyna zmierza w kierunku przejścia na płytę lotniska, a ja wciąż stoję. 

Niemożliwe, żeby mnie wystawiła. 

– Na co czekamy? – pyta Beck, wrzucając sobie gumę do żucia do ust. 

– Mówiłem wam, że Jamie zgodziła się lecieć razem z drużyną. 

– Jako masażystka. Wiem. Nie mogę się doczekać, aż mnie porządnie wymasuje. 

Rzucam mu mordercze spojrzenie. 

– Nikogo nie będzie tam masować. Jedzie ze mną. Zrozumiano? 

– Ale jeśli będzie częścią teamu, to chyba będzie można skorzystać z jej pomocy, prawda? – prowokuje Beck. 

Tak naprawdę wymyśliłem to wszystko na szybko, ale się udało. Rzeczywiście miałem dodatkowy bilet na lot i trener powiedział, że mogę zabrać, kogo zechcę. Zapewne myślał o mojej mamie albo jakimś kumplu, bo jeśli kogoś innego zapraszam na mecz, to nigdy nie leci razem z drużyną, tylko dnia następnego i osobnym lotem. 

Ale teraz mam ten przywilej, że ktoś może być obok mnie, i wybrałem do tego Jamie. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Naprawdę się za nią stęskniłem.

Nie wiem, co jest w tej dziewczynie, ale chcę mieć ją blisko. W dupie mam już swojego brata i w dupie mam to, czy pochodzimy z jednego miasteczka, czy nie. Moglibyśmy pochodzić z dwóch różnych krańców świata, a i tak miałbym w głowie tylko to, czy będzie chciała się ze mną jeszcze spotkać. 

– A co to za laleczka? – mamrocze Beck pod nosem.

Patrzy w miejsce, w którym jakaś blondyneczka z beżową walizką przeciska się przez tłum ludzi. 

– Możesz się skupić? – mówię do niego. Patrzę na zegarek. – Powinniśmy już iść na pokład, a Jamie wciąż nie ma. 

– Może cię wystawiła – dywaguje Rory. 

Beck zakrywa usta, by się nie roześmiać. 

– Ale by było. Laska, która wystawia wielkiego Braydena Wyatta. Szok.

– Wystawię to ja ciebie zaraz przez drzwi samolotu, gdy będziemy tysiąc stóp nad ziemią albo i wyżej. 

Beck krzywi się i przedrzeźnia mnie. 

– Coś słabo się umówiłeś, skoro dalej tu sterczymy. 

Rory dodaje swoje trzy grosze. 

– Kurwa, trener da nam karne okrążenia jutro rano, jeśli opóźnimy lot. 

For Good Luck (Thin Ice Games #1) [new adult hockey romance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz