Rozdział 16 Nathan

18 5 1
                                    

,,Jakie wszystko?"

A czego ja się mogłem spodziewać? Że mnie polubi? Że uda mi się nawiązać z nią jakąkolwiek relacje? Jestem bardzo skomplikowanym człowiekiem i mogłem się domyślić że ciężko będzie mi zaleźć kogoś zaufanego.

Te słowa, które do niej wcześniej wypowiedziałem były chyba zbyt pochopne.

Bardzo ją polubiłem i przyznaję się do tego, ale ona chyba była przy mnie z litości. A ja po prostu dawno przy nikim nie czułem się tak dobrze i bezpiecznie. Dawno nikt tak mnie nie doceniał i jeszcze nikt nigdy nie chciał mnie słuchać tak jak ona.

Ale może to jednak było tylko złudzenie?

Może zawsze jest tak otwarta na ludzi i każdemu pomaga w ten sposób? Może jest dla mnie za dużo warta? Może nie zasługuję już na nikogo...

W tamtym momencie nie dało się opisać tego co działo się w mojej głowie. I to nie chodzi już tylko akurat o tę sytuację. Po prostu wszystko zaczęło się kumulować. Ból po śmierci Charlotte, który już nigdy nie zniknie, stres związany z rzuceniem studiów i z całym śledztwem dotyczącym mojej siostry i rodziców. A teraz jeszcze ból po słowach Lary. Chociaż one nie powinny aż tak mnie dotknąć, bo przecież nic mnie z nią nie łączyło, ale jednak coś we mnie pękło...

- Nie nie nie, Nathan czekaj to nie miało tak zabrzmieć - zaczęła przejęta.

- Lara nie tłumacz mi się. Nie masz z czego, serio - odpowiedziałem jej.

- Mam, tylko mnie wysłuchaj. To naprawdę nie miało tak zabrzmieć. Nie miało zabrzmieć tak jakbym wątpiła że jest pomiędzy nami jakaś relacja. Bo jest i ja ją widzę. Wiele mi uświadomiłeś i bardzo mi pomogłeś. A ja nie jestem przy tobie z litości czy przez to że przyjaźniłam się z Charlotte. Jestem z tobą bo tego chce. Rozumiesz?

Ledwo widocznie pokiwałem głową, co chyba jej nie usatysfakcjonowało, bo cicho westchnęła, a następnie podeszła i mocno mnie przytuliła.

- Jestem głupia i oboje to wiemy - zaśmiała się, a potem odebrała ode mnie książkę i dodała. - Oj tak, książka od której wszystko się zaczęło.

Widząc, że nadal jestem nie w sosie chciała coś powiedzieć, lecz przerwał jej Ethan, który wraz z Callie szli w naszą stronę.

- Gotowi? - Zagadał chłopak.

- Tak - odpowiedziałem krótko.

- W takim razie zapraszam do samochodu.

Już miałem do niego ruszać, lecz zatrzymał mnie widok Lary, patrzącej smutno w stronę uczelni. Nie chciała jej opuszczać. Nie chciała i bardzo dobrze o tym wiedziałem. Marzyła o tych studiach tak samo jak Charlotte, a ja właśnie odbierałem jej tę szansę. Po chwili jednak, gdy zauważyła, że się jej przyglądam delikatnie się uśmiechnęła i cicho powiedziała:

- Chodźmy już. Im szybciej dotrzemy do naszego nowego mieszkania i im szybciej się tam rozgościmy tym lepiej.

Wtedy skierowaliśmy się do samochodu.

Niecałe dwie godziny później byliśmy już na miejscu. Kiedy wysiedliśmy naszym oczom ukazał się ogromny apartament, w którym mieliśmy wynajęte mieszkanie przez ojca Ethana.

Wyjęliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy przed siebie. Apartament był bardzo nowoczesny i bogato zdobiony. Nasze mieszkanie znajdowało się na trzecim piętrze, a pięter było sześć.

Kiedy pierwszy raz do niego weszliśmy byłem w totalnym szoku. Nie sądziłem, że kiedyś przyjdzie mi mieszkać w czymś takim luksusowym.

Po wejściu znaleźliśmy się w niedużym przedpokoju, w którym stała duża szafa na ubrania. Dalej było przejście do salonu. Salon był sporych rozmiarów i bardzo ładnie urządzony. Następnie była również spora łazienka z wielką wanną, co bardzo mnie ucieszyło. Potem dość obszerna kuchnia i na koniec sypialnia. Właśnie, sypialnia...

- Jedno łóżko - westchnęła Lara. - Zajebiście.

- Coś wymyślicie - zaśmiała się Callie.

- Mam nadzieję, że się podoba - dodał Ethan. - Na stole w salonie macie kartkę z numerem telefonu mojego ojca. Zadzwońcie do niego, bo nie dał rady dzisiaj tu przyjechać. Nic nie płacicie na razie za wynajem. To jego apartament więc on ustala zasady. Zna waszą sytuację i na razie serio nie musicie martwić się o koszty. Jedyne co trzeba to te jakieś zameldowania... No wiecie o co chodzi, ale to już na spokojnie z nim ogarniecie. Lodówkę macie pełną żarcia więc o to na razie też się nie martwcie. Później zwiedźcie okolicę, tam niedaleko są jakieś sklepy i galerie handlowe. Dacie sobie radę.

- Damy, damy - uśmiechnęła się Lara.

- Dziękuję Ethan, naprawdę. Nie wiem co byśmy zrobili gdyby nie ty - uśmiechnąłem się lekko.

- Luz stary - odpowiedział. - My z Callie lecimy. Jakby coś się działo to dzwońcie. A właśnie, zapomniałbym. Jeśli chodzi o pracę, mój ociec też to wam ogarnie. Jest dość bogatym człowiekiem i prowadzi jeszcze kilka firm. W którejś na pewno z chęcią was zatrudni. Ale to jak mówiłem, dogadacie się już z nim.

- Rozgośćcie się i jakbyście czegoś potrzebowali, to dawajcie znać - dodała Callie.

- Dziękujemy wam bardzo. Nie mam pojęcia jak się odwdzięczymy - powiedziała Lara, po czym przytuliła Ethana i siostrę.

Kiedy nasi przyjaciele wyszli, popatrzyłem się na siebie z Larą, na co ona delikatnie się uśmiechnęła i cicho powiedziała:

- To co? Zaczynamy nowy rozdział?

- Nie ma wyjścia - odpowiedziałem równie cicho.

- Nie ufasz mi już tak bardzo, prawda?

- Dlaczego tak uważasz?

- Po tych słowach, które do ciebie wypowiedziałam.

- Nie, że nie ufam. Po prostu... sam nie wiem. Miałaś w sumie rację.

Popatrzyłem się jej głęboko w oczy, a następnie skierowałem się na balkon. Od razu ruszyła za mną. Dałem jej jednak do zrozumienia, że chcę być sam. Musiałem sobie wszystko poukładać, wszystko przemyśleć. A ona teraz raczej by mi nie pomogła, zważając na to, że niektóre męczące mnie sprawy dotyczyły właśnie jej.

Siedziałem tak przez dłuższą chwilę, tonąc we własnych myślach. W końcu zrobiłem coś, co zawsze mnie uspokajało (zaraz po patrzeniu w gwiazdy), zacząłem śpiewać. Cicho i spokojnie, wyrzucając z siebie wszystko co we mnie siedziało: 

- ,,Keep me here

My heart is near

My love has gone away

Tell me true

My heart is new

My love has gone away..." *

Nie dokończyłem, bo ktoś zrobił to za mnie.

- ,,It's okay

I know someday I'm gonna be with you

It's okay

I know someday I'm gonna be with you..."* - dośpiewała Lara, która niespodziewanie się przy mnie znalazła i złapała mnie za rękę.


*Utwór ,,It's OK" Toma Rosenthal'a

Pokochaj tu i teraz [zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz