pieprzony Santan

744 24 10
                                    

W pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
Adrien...jebać tego pierdolnientego Adriena.

Byłam na siebie zła że wszędzie mój umysł musi wkładać pieprzonego Santana.

Odkleiłam się od Tony'ego I zawołałam:

-proszę!

Do pokoju wszedł Vince.

Uff...

Nie chciałam widzieć Santana. Najstarszy brat stanął w drzwiach.

-Adrien po ciebie przyjedzie około godziny czternastej trzydzieści. Do tego czasu masz się spakować drogie dziecko- powiedział Vincent.

Nie miałam wyboru, wiec skiwnelam głową. Vince zamknął drzwi I poszedł. Tony  patrzył się na mnie z żalem w oczach wiec bez słowa znów go przytuliłam.

Łza poleciała mu po policzku. Szybko ja starł jakby się wstydził własnych uczuć. Przytuliłam go mocniej. Chciałam się nacieszyc ta chwilą.  Jego ręka przykleiła moją głowę do swojej piersi. Czułam że chce mnie ochronić przed całym światem, jakby chciał mieć mnie tylko dla siebie...

Uśmiechnęłam się. Od wczorajszego wieczoru pierwszy raz się uśmiechnęłam.

-będę tęsknić- poskarżył się.

-ale będziemy się widywać okej?

-niech Ci będzie-wywrocił  oczami.

Puścił mnie.

-idź się ubierz musisz się jeszcze spakować -wstał i skierował się do drzwi - i nie zapomnij o śniadaniu.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć on wyszedł.

Watechnełam i wstałam. Odbyłam poranną rutynę. Nie byłam głodna, nie jadałam śniadania. Odrazu zaczęłam się pakować. Zabrałam dużo rzeczy. Po jakiś trzech godzinach byłam gotowa.

Zeszłam do salonu gdzie znajdowali się wszyscy bracia oprócz Vincenta.

Tony, Shane i Dylan grali w coś na PlayStation, a Will robił coś na laptopie i rozmawiał z braćmi.

Usiadłam koło ubionego brata. Oprałam głowę o jego ramię. Było mi smutno. Muszę zostawić braci i przeprowadzić się do pieprzonego Santana o którym nic nie wiedziałam. Będzie mi brakowało tych wszystkich chwil z braćmi ale nastawienie musi być dobre. W końcu będziemy się widywać.

Po godzinie czternastej przyjechał po mnie Adrien. Pożegnałam się z braćmi, Santan, wziął moje rzeczy (chociaż sama chciałam je wziąść). Jedno było pewne: napewno mu nie ufałam.

Wsiedliśmy w auto i odjechaliśmy do domu Adriena.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo przepraszam za krotki rozdział prosiliście mnie żeby zrobić więc zrobiłam, ale ktorki. Mam nadzieję że wam to nie przeszkadza.
Z góry przepraszam za moją nie aktywnosc postaram się to zmienić.

Nowa Rodzina. Monet i  SantanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz