Rozdział 10

231 21 3
                                    

Minął niecały miesiąc odkąd wróciliśmy do szkoły po przerwie świątecznej. Lekcje były już po prostu żmudne. Jako iż był już prawie koniec roku szkolnego, nikt nie brał na poważnie tego czasu. Większość nauczycieli brała L4, natomiast ich mniejsza część wytrwale siedziała z nami w szkole.

Z Hyunjinem nie widziałem się od tamtego incydentu na imprezie. Nie chciałem się z nim szczerze widywać. Wygłupiłem się przed nim i tyle. Jisung pocieszał mnie śmiejąc się z mojego wybryku. Szczerze było to lepsze od marnych słów pocieszenie „będzie dobrze". Bo życie wcale nie będzie dobrze bez tego starszego bruneta, który namącił mi w głowie.

Teraz schodziłem na dół po schodach, trzymając na jednym ramieniu torbę. Gdy zakładałem buty, zauważyłem Chana, który szedł z salonu wraz z dość sporym pudłem. Podszedł do mnie odkładając je na podłogę i westchnął. Najpewniej karton nie należał do najlżejszych.

- Musisz się tak ze wszystkim śpieszyć? - zapytałem wiążąc sznurówki.

- Felix został nam miesiąc, a dom jest dość spory. Nie mam zamiaru pakować wszystkiego na ostatnią chwilę. - oznajmił, a ja tylko westchnąłem.

Wyprowadzaliśmy się.

To była w szczególności decyzja rodziców. Gdyby nie Chan, nawet nie wiedziałbym, że rodzice zamierzają sprzedać ten dom zaraz gdy skończę szkołę i wyjadę na studia. Bolało mnie to, jednak w pełni ich rozumiałem. Dom i tak zostałby pusty po moim wyjeździe. Miałem studiować na Harvardzie podobnie jak Chan. Porzucić wszystkich swoich bliskich, nie wiedząc czy jeszcze kiedykolwiek ich zobaczę. Nie chciałem tego, lecz decyzja została już podjęta.

- Idę do szkoły. - powiedziałem, otwierając drzwi i wychodząc.

Szczerze miałem już dość myślenia o całej tej wyprowadzce. Strasznie martwiło mnie jak zareagują inni. W końcu nikt jeszcze nie wiedział. Najbardziej chyba bałem się reakcji Jisunga. Bałem się, że będzie to przeżywał mocniej niż inni.

I tak o to rozmyślając o tym i owym, po parunastu minutach znalazłem się pod moim liceum. Uśmiech na mojej twarzy pojawił się od razu gdy zobaczyłem swojego przyjaciela, żegnającego się ze swoim chłopakiem. Jisung i Minho zostali parą w Nowy Rok. Wyznali sobie miłość równo o północy. To było urocze i szczerze im zazdrościłem. Chciałbym abym to był ja wraz z Hyunjinem.. ale teraz raz na dobre musiałem o nim zapomnieć.

- Jisungie! - odezwałem się gdy Minho już poszedł, podbiegając do starszego o dzień chłopaka. - Jakie słodziaki z was..

- Tylko na niego spójrz. On jest taki słodki.. odprowadził mnie do szkoły i jeszcze kupił mi moją ulubioną czekoladę. Nawet nie wiesz jak go kocham.. - westchnął do siebie uśmiechając się, a ja się cicho zaśmiałem.

- Halo, Han. Zmień płytę. Kończymy o Minho. - pomachałem mu przed twarzą, łapiąc go pod ramię. - Idziemy do szkoły. Masz pierwszą matmę.

- Czar prysł. Musisz mi przypominać o istnieniu tych przeklętych cyferek? - jęknął załamany, uderzając mnie w ramię.

- Przykro mi Sungie. Taki właśnie profil sobie wybrałeś... - powiedziałem rozbawiony, wchodząc z nim do szkoły.

* * *

- W końcu długa przerwa! - jęknął załamany Jeongin, idąc obok naszej trójki.

Lekcje zdawały się okropnie dłużyć, a jako iż rok szkolny się kończył, nikomu z nas nie chciało się już uważać na lekcjach. Po prostu byliśmy tu, aby być. Nic poza tym.

- Nie mam siły już chodzić do tej szkoły, dajcie mi spokój.. - grymasił Jisung.

- Narzekasz.. jeszcze tylko miesiąc i kończysz to wszystko. - powiedziałem, klepiąc go po plecach.

Want U BackWhere stories live. Discover now