Rodział I

1 0 0
                                    

-Wstawaj, nie ma czasu, mam na ósmą do pracy!- krzyknęła Abby, przez co mnie obudziła, tak jak też, jak sądzę, innych domowników, którzy zaczęli składać skargi w kierunku tej jakże wspaniałej osoby.

Nie czekając dłużej, wstałam i udałam się do łazienki. Poszłam zjeść jakieś śniadanie, które w sumie nie było zbyt pożywne. Gdy chciałam już odłożyć miskę z niedokończonymi płatkami na mleku, usłyszałam głos cioci.

-Wyjdź dzisiaj gdzieś z koleżankami po lekcjach. Dawno nie się z nimi nie widziałaś.

-Widziałam się z nimi w szkole i dzisiaj też będę je widzieć w szkole, więc wrócę i się trochę pouczę- odpowiedziałam. Ciocia Mary ciągle próbuje mnie gdzieś wyciągnąć. Po wypadkach rodziców, nie wychodziłam z nikim na zakupy, do kina, czy gdziekolwiek. Dziewczyny od razu by mnie traktowały jak jakąś kalekę. Poza tym, po prostu nie chcę…

- To nie było pytanie- powiedziała, po czym spojrzała mi się w oczy. –Masz dzisiaj gdzieś wyjść, a sądząc po ilości wykorzystania wymówek ,,posprzątam" ,,muszę się pouczyć" i ,,nie mam dziś ochoty" to wysprzątałaś cały pałac i nauczyłaś się na następny rok. Nie marudź, rozerwij się dzisiaj. Zabaw. Proszę- na ostatnie słowo nacisnęła.

Westchnęłam.

-Dobrze-powiedziałam po czym wstałam, odłożyłam miskę do zlewu i udałam się do pokoju aby się ubrać.

Do szkoły założyłam szarą bluzę oraz niebieskie dzwony. Podeszłam do toaletki po czym posmarowałam twarz kremem a usta pomalowałam różowym błyszczykiem, dodając im lekki połysk. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 7.40.

-Rusz się Andrea!- krzyknęła z dołu Abby- Bo odjadę bez ciebie!

Wzięłam do ręki plecak po czym zeszłam na dół. Położyłam go na ziemię i założyłam czarne trampki. Bez przesady żeby w środku jesieni chodzić w sandałach jak Abby. Wyszłam a tam już czekała na mnie moja kuzynka w aucie wraz z Suanem. Zajęłam z tyłu miejsce obok mojego kuzyna.

Jechaliśmy niecałe 5 minut. Gdy tylko dojechaliśmy, Abby nas pospieszała abyśmy wyszli, bo się spóźni. Co prawda miała jeszcze 12 minut a dojechanie tam zajmie jej trzy lub cztery minuty. No ale dla niej ta praca jest ważna, gdyż znajduje się w pobliskiej galerii sztuki. Dobrze że ma taki zapał.

-To co, idziemy?- zapytał Suan na co ja pokiwałam potwierdzająco głową. Gdy rozpoczął się miesiąc temu rok szkolny, był drugi miesiąc po tragedii mamy. Ciocia chciała abym sobie odpuściła szkołę, ale ja byłam przeciwna. Nie to że nie, nie chciałam, ale po prostu nie chciałam się cofać. Chciałam iść do przodu. Tym bardziej że jestem perfekcjonistką, a wszystko musi być idealnie. Lubię się uczyć.

Gdy doszliśmy do szkoły Suan chciał pójść ze mną do klasy, ale oznajmiłam go, że nie musi się mną opiekować i poprosiłam żeby poszedł do swoich kolegów, bo ostatnio poświęca im przeze mnie mało uwagi. Spytał się mnie dla potwierdzenia czy sobie dam rade, a gdy mu pokiwałam potwierdzająco głową poszedł do Lucasa, Daniela i Ricka.

Ja natomiast udałam się do swojej szafki. Otworzyłam ją i zabrałam potrzebny mi podręcznik od matematyki, po czym zamknęłam szafkę, lecz gdy to zrobiłam podskoczyłam przestraszona bo za szafką stała Kelly. Moja najlepsza przyjaciółka.

-Jezus Maria! Ja cię kiedyś uduszę za takie straszenie-złapałam się za klatkę piersiową.

Ta się zaśmiała jedynie na moje słowa.

-Wiesz tak sobie rano wstałam, i pomyślałam ,,O kurde! Przecież niedługo hallowen! Muszę kupić strój!". I wpadłam na pomysł że po lekcjach pójdziemy RAZEM do galerii handlowej, przy okazji do kina.-spojrzała na mnie miną, która mówiła mi że ona już wszystko zaplanowała.

Zapadła chwila ciszy między nami.

-To cię mogę uszczęśliwić, zgadzam się.-zaśmiałyśmy się. Zapadła chwila ciszy.

-Wiem że ciocia musiała cię przekonywać…-dodała po chwili poważnie.

-No tak.. Przepraszam ale wiesz jak jest-powiedziałam przepraszającym tonem.

Kelly westchnęła.

-Jasne rozumiem. Nie musisz się tłumaczyć. – chciałyśmy już odejść od mojej szafki, po czym dodała-Ale to tak czy siak nie była prośba-spojrzała na mnie unosząc jedną brew w górę jak Dwayne Johnson,

-Jasne Kapitanie!- obie się zaśmiałyśmy.

Doszłyśmy do klasy, i usiadłyśmy blisko mojego brata i Lucasa jego najlepszego przyjaciela, który zdaje się flirtować z Kelly, która udaje że tego nie widzi, chodź on jej się podoba.

Pani poprosiła wszystkich o ciszę i zaczęła przerabiać z nami materiał, a ja skupiłam się na robieniu notatek

Without DeathWhere stories live. Discover now