Rozdział IV

0 0 0
                                    

Obudziłam się cała spocona, i przestraszona. Koło mnie siedział Suan, trzymając w ręce szklankę źródlanej wody. Patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem, opierając się niechlujnie o krzesło.

Po chwili przysunął krzesło bliżej, po czym podał mi szklankę z wodą. Przyjęłam ją niepewnie, wiedząc co zaraz nastanie. Upiłam łyk, potem dwa i tak do samego dna. Trzymając szklankę w ręku, spuściłam głowę.

-Chcesz o tym pogadać?- zapytał zachrypniętym głosem.

-Nie- opowiedziałam krótko.

Suan westchnął po czym wstał, podszedł do biurka i rzucił w moją stronę album na zdjęcia. Zmrużyłam brwi nie wiedząc o co chodzi.

-Zobacz co jest w środku- powiedział, chowając ręce do kieszeni i opierając się o biurko. Niepewna co znajdę w środku, otworzyłam je a tam znalazłam moje i zdjęcia Suan sprzed dwóch lat.

Na jednym z nich byliśmy razem na sankach, ciągnięci przez Abby, na kolejnych byliśmy my w strojach na hallowen, na kolejnych byliśmy my z…

Moimi rodzicami.

-Wtedy nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Wszystko sobie mówiliśmy, ponieważ wiedzieliśmy, że żadne z nas nie wygada drugiego sekretów. Byliśmy nie tylko kuzynami, ale również przyjaciółmi. Ufaliśmy sobie ponad wszystko- powiedział i odszedł od biurka po czym usiadł na krześle obok mojego łóżka. –Gdy się czegoś bałaś, mówiłaś mi, gdy ja się czegoś bałem, mówiłem tobie. Pytałem cię o rady, a ty mnie. Opowiadaliśmy sobie gdy przez dłuższy czas się nie widzieliśmy, co u nas słychać, co się zmieniło. – dokończył.

Przez chwilę trwaliśmy w ciszy.

-Chcesz abym ci opowiedziała o śnie, prawda?- pytam podnosząc głowę.

Jego wzrok staje się bardziej smutny.

-To ja chcę? To ty powinnaś chcieć. To ty powinnaś mówić swoim przyjaciołom co ci leży na sercu. Uwierz mi, lepiej jest komuś powiedzieć.- powiedział i wstał, po czym skierował się do drzwi z zamiarem wyjścia.

-Czekaj- powiedziałam gdy złapał za klamkę.

Suan spojrzał na mnie niepewnie.

-Chcę się tym podzielić- powiedziałam, czując iż to może mi pomóc- z tobą, ale tylko tobą- powiedziałam.

Suan puścił klamkę, i wrócił na wcześniej zajmowane krzesło.

-To mi opowiedz- powiedział spokojnym głosem, jak zawsze.

Wzięłam głęboki wdech.

-Tata i mama- powiedziałam. –Każdej nocy mi się śnią właśnie oni. Od straty ich obojgu, widzę ich każdej nocy, gdy tylko zamykam oczy. Widzę różne sytuacje z naszego życia, ale najczęściej jest ta jedna.- znowu nabrałam wdechu. – Zabawa z tatą w morskie królestwo. Scena gdy mnie bierze na ręcę, po czym odstawia, aby rozpocząć ,,ceremonię" mianowania go ,,morskim rycerzem". Gdy to widzę, mam wrażenie jakbym to ja go skazała na te jego morskie przygody. Scena, gdy obiecuje być przy mnie- kilka kropel łez poleciało na mój policzek- a nie dotrzymuje słowa- przerwałam na chwilę, przypominając mi dzień w którym się z nim w to bawiłam. – Później tata bierze mnie do pokoju i kładzie na łóżku. Wtedy widzę mamę. Otula mnie kocykiem i całuje w główkę na dobranoc- kolejna fala łez zalała moje policzki. –Gdy ten sen mnie spotyka, czuję się jakbym to przeżywała od nowa, ze świadomością że oboje mnie opuszczą. Staram się zostać tam jak najdłużej wiedząc, że gdy się wybudzę, ich nie będzie. Nie będą siedzieć koło mnie gdy się wybudzę. Nie będą patrzeć jak wchodzę w dorosłość. Nie będą widzieć, ile rzeczy staram się dla nich robić, nie zobaczą jak się staram.- przerwałam, nie mogąc powstrzymać wylewu łez.

Skuliłam się, a Suan wstał po czym objął mnie swoim bezpiecznym i ciepłym ramieniem. Co ja sobie myślę?

Będę zagłuszać smutek, żal, poczucie winy obowiązkami? Lekcjami? Co ja sobie myślę?

Że to wszystkie po czasie zniknie, a ja nie będę musiała z tym walczyć?

Smutek, żal to wszystko miałoby tak nagle wyparować?

Czy rodzice, by tego chcieli? Abym stłumiła emocje? A może by chcieli abym z nimi walczyła?

Ale co ja chcę?

Podjąć ryzyko i walczyć z tym? Rozmawiać o tym?

Nie byłam ani razu szczera z panią psycholog.

A może, po prostu potrzebuję osoby, której to wszystko powiem?

Może potrzebuję przyjaciela za dawnych czasów?

Może muszę rozmawiać, ale tylko z Suanem, tylko przy nim czuję, że wszystko co mówię, jest bezpieczne…

5

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta, co było wspaniałym uczuciem. Prawie nigdy nie mogłam zasnąć, przez dręczące mnie sny. Bo teraz nie wiem czy można nazwać to koszmarem.

Z jednej strony w końcu przypominają mi dobre rzeczy, wspaniałe wspomnienia a z drugiej rozpamiętują przyszłość o której, póki co, nie chcę pamiętać.

Boję się rozmawiać o moich rodzicach, wolę ignorować fakt, tłumić w sobie emocje i pokazywać innym jakby nic nigdy nie miało miejsca. Jakbym była silna. Bo jestem. Ale strach zmierzenia się z przyszłością mnie dręczy.

Dlatego Suan mi tak bardzo pomógł. Jego spokój podczas rozmowy, jego postawa podczas rozmowy, to było to czego mi było trzeba. On powiedział co mu leży na sercu a więc mi było lepiej powiedzieć to na głos. Wystarczyły jego słowa. Wystarczyło że powiedział, czego mu brakuje.

A ja powiedziałam czego mi brakuje.

Wczorajszego dni, mimo że na to nie wygląda, dużo się stało. Zakupy. Zwykłe zakupy. Niby zwykłe, a jednak spędziłam od dłuższego czasu, czas z przyjaciółką, której ostatnio nie poświęcałam zbyt wiele uwagi, a ona się nie odwróciła ode mnie plecami, wręcz przeciwnie. Czekała aż będzie mogła zapukać do moich drzwi, i zapytać się czy chcę wyjść. Rozluźnić się.

To był pierwszy powód, dlaczego wczorajszy dzień był dla mnie taki szczególny.

Drugim powodem była rozmowa z Suanem. Również przypominała zwykłą rozmowę, a jednak. Dowiedziałam się co dręczy Suana, a on się dowiedział co mnie dręczy każdej nocy. Nie mówiłam tego nikomu, nawet psycholożce, u której byłam zapisana. Pierwszy raz od dłuższego czasu, mogłam spokojnie spać.

Trzecim powodem był dla mnie nieznajomy mężczyzna.

Jego ,,prośba" na przystanku o podwózce, mnie zaskoczyła, a zarazem zaintrygowała.  Pierwsza myśl jaka mi przyszła, to kto normalny, prosi obce osoby o podwózkę? A gdybym okazała się płatnym mordercą? Albo klaunem z cyrku? No mnie nie zaspokoiły jego słowa na początku, gdyż powiedział to tak jakby..

Rozkazująco, jakbym musiała to spełnić.

Na początku, po mojej głowie chodziła odpowiedź tak.

No ale nie jestem taksówką, poza tym jechałam busem. Więc powiedziałam nie.

Jego twarz z sekundy się zmieniła. Zdecydowanie był zaskoczony moją odpowiedzią. Nie wiem czemu, ale czułam że spodziewał się zupełnie innej odpowiedzi. Jego zachowanie było dość dziwne.

Ale później stwierdziłam, że może po prostu potrzebował podwózki, a nie wiedział kiedy autobusy jeżdzą?

Nie wiem sama. Nie znam odpowiedzi na to pytanie.

Przestraszyłam się, gdy zobaczyłam go również później w busie. Na początku myślałam że mnie śledzi. No ale przypomniałam sobie, że przecież, on chciał podwózki, to może sprawdził wreszcie busy, jak to mógł zrobić na początku?

No ale cóż. Tacy ludzie, nieświadomi tego co się dzieje na świecie i żyją jeszcze epoką średniowiecza istnieją.

Without DeathWhere stories live. Discover now