8. Ona krwawi!

1.3K 32 7
                                    

Usłyszałam dokładnie trzy strzały, żaden nie trafił we mnie, ale za to ciało mężczyzny przede mną runęło, a ja nawet nie patrząc kto strzelał odrazu podbiegłam do Tony'ego który już chyba zaczynał się wybudzać, nie wiedziałam co ten facet mu dokładnie dał, ale miałam nadzieję że nic mu nie będzie.

- Tony, Tony! Halo wstawaj! - klepałam go po policzku by przypadkiem nie zasnął znowu.

- Co się dzieje?... - jego głos był słaby.

- Tony! - przytuliłam go jak najmocniej tylko umiałam - Już wszystko dobrze - po moich policzkach spłyneły łzy.

- Hailie? Co się stało? - zaczął pytać wstając przy tym.

- Potem ci wszystko opowiem, jak się czujesz? - w trakcie moich słów do sali weszła reszta moich braci.

- Hailie, Tony! - krzyknał Dylan gdy wszedł do sali.

- Co się stało? - spytał odrazu Will.

Ja nie odpowiedziałam bo zaczęło kręcić mi się w głowie, a przed oczami pojawiły mi się mroczki, obraz zaczął mi się zamazywać.

- Ej Hailie co jest? - Shane odrazu do mnie podbiegł, a ja już zamykałam oczy - Hailie nie zasypiamy! - i to były ostatnie słowa jakie słyszałam bo przed oczami zrobiło mi się ciemno i zemdlałam.

Perspektywa Tony'ego

Nie wiedziałem co się dzieje, leżałem na podłodze i wszystko mnie bolało, a w sali byli wszyscy moi bracia, dostrzegałem Vincenta trzymającego w ręce broń, z mojego rozumowania coś musiało się stać, ale mi nic nie było, chyba mi nic nie było więc?... Hailie poderwałem się z ziemi, no nie na równe nogi bo wszystko mnie bolało, ale przynajmniej do siadu i miałem teraz lepszy widok na salę.

- Will, gdzie Hailie? - spytałem, na co Will też zaczął się rozglądać po sali.

- Dylan! Choć tu szybko - usłyszałem krzyk Shane, i odrazu spojrzałem w stronę dźwięku.

Zauważyłem też podbiegającego Dylana, ale Hailie nie widziałem bo była za Shane'm.

- Kurwa... - przeklnął cicho Dylan - Co jej się stało? - spytał, a ja po usłyszeniu tych słów chciałem odrazu wstać i tam podejść.

- Siedź, Tony nie wiadomo czy nic Ci nie jest - mówił Will nie pozwalając mi wstać.

- Ale co z Hailie?! - zacząłem się wyrywać, ale na marne, bo ja miałem za mało siły, a Will mnie trzymał.

- Kurwa Dylan ona krwawi! - wykrzyczał Shane, a ja zacząłem się jeszcze bardziej wyrywać, co nie poskutkowało, a sprawiło mi jeszcze większy ból.

- Will, co z nią? - oczy mi się zaszkliły, a mój głos wyrażał taką skruchę, że aż sam się sobą załamałem.

- Tony, nie wiem chłopacy jej pomogą - popatrzył na mnie tym swoim zatroskanym wzrokiem, którym zawsze patrzał na Hailie.

- To takie nie sprawiedliwe, ona musi cierpieć za nasze błedy - wymruczałem dalej okazując po sobie skruchę.

- Nie wiem Tony, a pamiętasz może co się stało? - spytał po chwili ciszy.

- Pamiętam tylko że wyszłam zajarać i potem już nic, jedynie, że Hailie do mnie coś jeszcze gadała i potem już wy weszliście - powiedzialem zgodnie z prawdą.

- Tyle to wiemy, a resztę musi nam powiedzieć Hailie, i czy wie co to był za facet - dokończył Will.

- Jaki facet? - zainteresowałem się.

- Hailie zadzwoniła do Dylana, i się zapytała kto jest z nią w szpitalu i on odpowiedział że ty, a potem powiedziała tylko że słychać jakieś kroki i połączenie się przerwało - zrobił krótką przerwe i już po chwili kontynuował - jak przyjechaliśmy Hailie stała z jakimś facetem którego Vinc'e zastrzelił - gdy skończył ja analizowałem jego wypowiedź i na myśl nasunęło mi się kilka pytań.

- Ale Hailie nic się nie stało? - Will spuścił wzrok, i spojrzał w stronę Shane i Dylana którzy siedzieli z Hailie.

- Chłopaki co z Hailie?! - krzyknął do nich Will.

- Źle, krwawi z tej rany postrzałowej co miała - odpowiedział mu Dylan na co ja się jeszcze bardziej załamałem.

- Will trzeba zawołać lekarza - powiedziałem mu na co Will spojrzał na Vinc'a.

- Vinc'e potrzebujemy lekarza dla Hailie - ten na jego słowa się odwrócił u podszedł do Hailie.

- Cholera, Will biegnij szybko po jakiegoś lekarza, nie mamy czasu - powiedział do niego Vinc'e, a Will jak na zawołanie wybiegł z sali.

Siedziałem oparty o ściane i wpatrywałem się w jeden punkt, po chwili w sali pojawiło się kilku lekarzy, dwóch z nich podbiegło do Hailie, a jeden zaczął mnie badać co mnie wkurwiło bo wiedziałem że nic mi nie jest.

- Mi nic nie jest idź że do mojej siostry - wycedziłem do niego przez zaciśnięte zęby.

- Rozumiem Panie Monet, ale na prośbie pana Vincenta muszę pana zbadać - i kurwa zaczął mnie obmacywać pedofil jebany.

Gdy tak mnie macał byłem bliski zajebania go, ale w końcu gdy zaczął dotykać mojego brzucha to kurwa tak mnie zabolało że myślałem że zaraz umrę.

- Tu boli? - spytał dotykając miejsca które mnie istnie napierdalało.

- Nie kurwa, łaskocze - powiedziałem zaciskając zęby z bólu.

- Zabierzemy Pana na jeszcze inne badania proszę się nie ruszać - mruknęłem tylko coś tam w odpowiedzi, i wróciłem do spoglądania na Hailie.

- Zabieramy ją na blok operacyjny, w ranę wdało się zakażenie - powiedział jeden z tych lekarzy od Hailie a mnie zamurowało.

Operacja kolejna?

___________________________________________

No siemka misiaczki jak tam przed sylwestrem bo u mnie świetnie. Postaram się jutro jeszcze wrzucić rozdział, ale nic nie obiecuję bo dziś robię kartonik czytelniczy i pytanko do was która książka jest ciekawsza "bad frends #1" czy "z tej strony sam"?

Opinia -

Krytyka -

Błędy -

Wskazówki -

Więc narka misiaczki do następnego rozdziału ♥️

Hailie Monet - Koszmar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz