IV: Rebelia

243 7 0
                                    

„Na pewno jest teraz zła. Pewnie chce mnie zwolnić. Ma rację. Zatrudniła mnie, a ja nie mogę znaleźć głupiego telefonu. Co za marna asystentka" – myślała.

Gdyby miała pod ręką bat, zaczęłaby się nim smagać niczym religijna ekstremistka po popełnieniu ciężkiego grzechu.

Wybrała ostatni numer z listy połączeń i zadzwoniła. Po dwóch sygnałach osoba po drugiej stronie odebrała.

- Z tej strony Laura Malinowska. Przepraszam, że nie odebrałam...

- Wystraszyłem cię, co? - przerwał jej męski głos.

- Filip?

- Tak, to ja. Masz szczęście. Gdybym był Izą, miałabyś kłopoty.

Filip jak zwykle brzmiał radośnie. Można było pomyśleć, że coś bierze. Nikt przecież nie mógłby tak funkcjonować cały czas.

- Tak, zdążyłam się już domyśleć. A o co chodzi z tym smsem?

- To tak na żarty. Ona każdemu z nas wysyła taką wiadomość, gdy nie odbieramy.

- Nawet po godzinach pracy?

- Po czym? - Filip zachichotał. - Ta firma stała się właśnie twoim drugim domem, a Iza nową mamusią. Nie dzielimy czasu na ten w pracy i poza nią. Z resztą, sama zobaczysz. Jest odlotowo. Imprezy, bankiety, kolacje z szefową w fancy miejscach. Najfajniej jest jak zabiera nas w podróże służbowe.

- To chyba nie jest zdrowe? Tyle czasu spędzać z osobami z pracy?

- Czy ja wiem... jesteśmy w zespole trochę jak rodzina. Razem pracujemy, razem imprezujemy, jemy i pijemy. Wspieramy się i przyjaźnimy. Polubisz nas, zobaczysz.

- Pewnie tak - co do tego Laura nie miała wątpliwości.

Nigdy nie była szczególnie zaangażowana w życie towarzyskie. Jedynie we wczesnych latach szkolnych ciągnęło ją do rówieśników, ale wtedy rodzice mieli na nią inne plany.

Mimo to, zespół, do którego właśnie trafiła, miał potencjał na stanie się jej pierwszą grupą przyjaciół, o której zawsze marzyła.

- Poza tym, powodzenia w znalezieniu lepszej roboty, niż u Izy. Ta laska wie jak zarządzać ludźmi. Uwierz mi, po roku u niej będziesz miała takie CV, że wielkiej czwórce spodnie spadną.

- Komu?

- O Jezu Laura, z choinki się urwałaś? To takie ogromne korporacje międzynarodowe robiące w consultingu. Podobno cała Warszawa chce tam pracować. Ale ja nie wiem o co tyle szumu. Myślę, że wygraliśmy życie mogąc pracować dla Izy. Obowiązki ciekawsze, nie jesteś tylko trybikiem w wielkiej machinie. No i chajs się zgadza. Jesteśmy dream team Laura.

- A dlaczego dream team nie śpi, tylko dzwoni do mnie w środku nocy?

- Nie wygłupiaj się, jest dopiero 22-ga. Bramy miasta dopiero otwierają. Cho na drinka.

Filip nie brzmiał na takiego, który bierze pod uwagę odmowę. Pod tym względem był jak Iza. Z tym, że on był ekstrawertykiem łaknącym kontaktu z ludźmi i ciężko było mu go odmówić. Iza natomiast była osobą, której po prostu się nie odmawia - bezwarunkowo.

- No nie wiem. Mam pracę domową.

- Zamulanie na kanapie?

- Mówię serio Filip. Iza kazała mi przeczytać książkę zanim wróci, a ja jeszcze nie zaczęłam.

- No to i tak nie skończysz do jutra. Poza tym, najwięcej o biznesie dowiesz się z życia, a nie z książki.

- To chyba nie jest o biznesie - stwierdziła patrząc na książkę.

KrągKde žijí příběhy. Začni objevovat