Rozdział 6

86 3 1
                                    

Nieznany:Choose your last words, this is the last time Cause you and I, we were born to die.*
Ty: Możesz dać mi spokój?
Nieznany: To co, może powiesz mi, że nie lubisz Lany?
Ty: A ty skąd o tym w ogóle wiesz?
Nieznany: Mam internet. Twoje playlisty na Spotify są publiczne, Księżniczko.
Ty: Mówiłam ci żebyś tak do mnie nie mówił.
Nieznany: A ja pytałem jak mam cię nazywać, lecz nie zaszczyciłaś mnie odpowiedzią Księżniczko.
Co za człowiek. Już mu nie odpowiedziałam. Nie wiem po co w ogóle z nim piszę. Ale te jego wiadomości nie dają mi spokoju. Czego on ode mnie chce? Bo nie uwierzę, że pisze bezinteresownie. Moją głowę zaprzątało też to, że za tydzień mam spotkać się z tą całą Ritą i ojcem. Planowali spędzić ze mną cały dzień na mieście. Ani trochę się nie cieszyłam i nie wiedziałam czego się spodziewać.
Ty: Hejka! Chcesz do mnie wpaść?
Ruda wiewióra: Jasnee, już lecę. Będę za 20 minut. Napisze i zejdź po mnie bo nie chce sama się konfrontować z wiedźmą.
Ty: Kk czekam
Pół godziny później zeszłam po Sarę.
- Dzień dobry pani Moon- przywitała się Miles
- Witaj Saro, miło cię widzieć. Elizabeth nic nie wspominała, że wpadniesz, ale zawsze drzwi są dla ciebie otwarte. Ja będę wychodzić, nie roznieście domu.
- Gdzie idziesz mamo?
- Nie twoja sprawa. Będę późno nie czekaj. Miłej zabawy dziewczynki.
I wyszła. Jak zwykle. Do gości pokazała się jako miła osoba, ale dla mnie była wredna. Dobrze, że Sara wiedziała jaka matka jest naprawdę, bo nie zniosłabym słuchania, że przesadzam, a moja mama wcale nie jest taka zła. Poszłyśmy do mojego pokoju i pokazałam Sarze wiadomości od Charliego.
- O mój boże. Dziewczyno zapowiada się wielka historia miłosna.
- Puknij się w ten twój pusty łeb. Nic się nie szykuje. Co najwyżej go zablokuję i tyle. Wkurwia mnie, skarżę ci się, a ty mi tu o jakiejś miłości. Nie ma opcji.
- A pamiętasz jak było ze mną i Jayem?
- Ale to była zupełnie inna sytuacja!
- Dobra, dobra. Zjadłabym coś.
- Chodź zrobimy coś.
Zeszłyśmy na dół. Kolejna cecha Sary: potrafi z poważnej sytuacji przejść na to, że jest głodna. Kiedyś byliśmy na pogrzebie naszej nauczycielki od muzyki, a kiedy wracaliśmy zobaczyła kebaba i zaczęła marudzić, że jest głodna. I tak. Poszliśmy na kebaba. Oprócz mnie Jaya, kawy i baletu Sara nie kocha nic tak jak kebaba. Myślę, że jej dzieci będą rywalizowały z tym jedzeniem o miłość dziewczyny, naprawdę mówię.
- Nie chcę mi się gotować. Zamóóówmy coś Lizzyyyyy, proszę- zrobiła oczy jak u jakiegoś rudego szczeniaka, a że lubię pieski to się zgodziłam.
- No dobra. A co chcesz zjeść?
- Kobieto głupie pytanie. Jaki jest numer do kebabowni? Dzwonimy.
No tak, mogłam się spodziewać. Ja nie przepadałam za tym jedzeniem, ale chciałam sprawić Sarze przyjemność więc też sobie zamówiłam. Kolejna jej cecha: nienawidzi jeść sama. Twierdzi, że się wtedy głupio czuje. Czy ona jest normalna? Skądże znowu. Ale za to ją kocham. Pomimo mojego mroku wprowadzała trochę radości i śmiechu do mojego życia. Po zjedzonej kolacji obejrzałyśmy serial i Sara musiała już iść do domu. No tak była 22, a jutro lekcje od 8. Zajebiście. A jeszcze nie ruszyłam pracy domowej. Dobrze, że był jeden z luźniejszych dni i musiałam zrobić tylko matematykę i angielski. Finalnie położyłam się dopiero o 3, ale to w miarę normalne u mnie.

***

Kolejnego dnia podszedł do mnie Charlie Brown. Nie kurwa błagam, nie. Tylko nie on. Nie o 8 rano.
- Witaj Księżniczko.
- Ja pierdolę. Elizabeth. Mów mi Elizabeth.
- Oczywiście Księżniczko Elizabeth jak sobie życzysz.
- Naprawdę, chłopie mógłbyś się ode mnie łaskawie odwalić? Te twoje wiadomości i teksty nie robią na mnie żadnego wrażenia.
- Dlatego właśnie jesteś taka wzburzona, tak?
No i tu mnie złapał. Totalnie nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu machnęłam ręką i go tam zostawiłam. Widziałam, że Sara i Jacob podeszli do szafek więc miałam szansę odejść do kogoś, a nie wyglądać jakbym uciekała od Charliego Browna. Nie ruszyły mnie jego słowa ani wiadomości. Nie mam przed czym uciekać. Po prostu nie będę marnować czasu na jakieś niepotrzebne przepychanki. Właśnie tak.
- A co to za chłopak kręci się wokół Rozpuszczonej Księżniczki Ellie?- zaśmiał się Jay.
- A weź daj mi spokój. Doszedł do naszej klasy i się do mnie przywalił. Nie daje mi spokoju i ciągle wypisuje do mnie teksty jakichś piosenek. Nazywa siebie Tajemniczym Gitarzystą, a mnie Księżniczką Elizabeth. Wkurza mnie jak jeszcze nikt.
- Zakochała się- powiedziała szybko Sara
- Żebyś ty się zaraz w moich rękach na twoich plecach nie zakochała Sarusiu- odpowiedziałam jej już nieźle wkurzona. Nawet moi przyjaciele przeciwko mnie. No żarty chyba. Na domiar złego zauważyłam kątem oka, że Brown nam się przypatruje z dziwnym wyrazem twarzy. Jakby zazdrością pomieszaną z rozbawieniem i kpiną? Tak bym to nazwała. Miałam już dość tego całego Tajemniczego Gitarzysty i zastanawiałam się co jest we mnie takiego, że trafiam na jakichś idiotów. Bo może problem jest we mnie?

***

W końcu nadszedł też dzień spotkania z Ritą. Charlie na razie dał mi spokój i od wtorku się nie odzywał. Mamy sobotę. Więc może zrozumiał, że nie warto ? Pewnie tak. Od rana byłam strasznie zestresowana. O 14 miał po mnie przyjechać Edward razem z Ritą. Ubrałam się w długie, szerokie, ciemne jeansy, beżową luźną bluzę i moje ukochane czarne Conversy. Był październik. Nie było ani ciepło ani zimno. Makijaż zrobiłam taki jak codziennie. Nie chciałam się jakoś bardzo dla nich stroić, ale nie wiedziałam jak wygląda Rita więc nie chciałam wypaść też jakoś okropnie. No i nie miałam ochoty słuchać gadania matki jeśli moja siostra okaże się jakąś ślicznotką. "Przynosisz mi wstyd, tamta jest o wiele ładniejsza". Usłyszałabym wtedy coś takiego. I pewnie usłyszę podobne rzeczy. Bo matka to matka.
Ty: Boję się. Ojciec i ta dziewczyna zaraz będą. Trzymaj za mnie kciuki. Miłego dnia, kocham cię.
Ruda wiewióra: O boże. Trzymam, trzymam. Daj znać wieczorem w naszej Skali Wkurwienia jak bardzo źle było. Ja ciebie też kocham.
Nie zdążyłam jej odpisać bo Lilianna Moon zawołała mnie na dół. Dodałam serduszko do wiadomości Sary, wzięłam torebkę i zeszłam do przedpokoju. Założyłam buty i wyszłam przed dom. I wtedy ją zobaczyłam, a moje serce prawie stanęło.

*Lana Del Rey, "Born To Die"

I Found Him In The DarkWhere stories live. Discover now