Szliśmy z Axelem na trening, jednak w pewnym momencie zobaczyłam małego chłopca, który stał przy murku i płakał. Nie myśląc więcej, podeszłam do dziecka, kucając przy nim.
- Cześć, kochanie. - powiedziałam łagodnie, a chwilę później patrzyłam w brązowe, zapłakane tęczówki, po tym jak uniósł na mnie swój wzrok. - Coś się stało? Gdzie twoi rodzice?
- Nie wiem. - odpowiedział cicho, pociągając nosem. - Chcę do mamusi. - po tych słowach dosłownie miałam ochotę się rozpłakać. Popatrzyłam na Blaze'a, w oczekiwaniu na jakikolwiek jego ruch. Białowłosy jedynie kiwnął głową i poszedł na bok, aby zadzwonić.
- Wiesz co? Mam super pomysł. - zaczęłam entuzjastycznie, żeby choć trochę go uspokoić. - Co ty na to żebyśmy razem, w trójkę poszukali twojej mamy?
- Dobrze. - odparł delikatnie się uśmiechając co odwzajemniłam.
- Jak masz na imię?
- Jestem Ricardo Di Rigo, proszę pani. - rzekł.
- Mów mi Summer. A to jest mój przyjaciel, Axel. - wskazałam na chłopaka, który pogodnie się uśmiechnął i pomachał do Ricarda. Po chwili wstałam, wyciągając rękę w stronę chłopczyka. - To idziemy?
- Mhm. - mruknął łapiąc za rękę, moją oraz Blaze'a, na co spojrzeliśmy się po sobie zaskoczeni. Jednak zaskoczenie szybko zastąpiło przyjemne ciepło, rozlewające się w sercu.
Po dwudziestu minutach błądzenia, w tą i spowrotem, ujrzeliśmy biegnącą w naszą stronie kobietę.
- Ricardo! - krzyknęła rozkładając ręce. Szarowłosy wyrwał nam się i popędził w stronę swojej mamy. - Bardzo wam dziękuję. - dodała patrząc w naszą stronę. Jedyne co zrobiłam to posłałam jej uśmiech.
- Ale nie ma za co na prawdę. - już mieliśmy iść dalej, jednak brunetka nas zatrzymała.
- Jak masz na imię? - spytała się, patrząc na mnie.
- Jestem, Summer Evans.
- A więc, Summer. Nie szukasz może jakiejś pracy na weekendy? - spojrzałam na nią zdziwiona, nie rozumiejąc dokąd zmierza. - W sobotę i niedzielę, bardzo często wyjeżdżam służbowo. Niestety Ricardo nie akceptował żadnej opiekunki, ale jak widzę to ty masz zielone światło.
- Oh oczywiście. - odparłam odrazu. - Bardzo chętnie. - Pani Di Rigo, na moje słowa jedynie się uśmiechnęła i podała swój numer, po czym odeszła z małym Ricardo. Gdy szliśmy dalej, zauważyłam, że Axel mi się przygląda.
- Co? - spytałam ze śmiechem.
- Nic nic. Po prostu masz do tego rękę. - odpowiedział, na co zmarszczyłam brwi. - Do zajmowania się dziećmi. Jestem prawie pewien tego, że w przyszłości będziesz miała gromadkę dzieci. I że jakieś adoptujesz. Masz dobre serce Summer. - te słowa totalnie mnie rozczuliły. Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie i spojrzałam na niebo.
- Wiesz... - zaczęłam wzdychając. - Narazie wie o tym tylko Mark. Ale, gdy byłam w tamtym roku na obozie letnim, to mój przyjaciel wymyślił mi odlotowe zdrobnienie. Jednak obiecałam mu, że używać go będą tylko ważne dla mnie osoby. A ty stałeś się moim przyjacielem, więc ci o tym mówię. Harley'owi kojarzyłam się ze słońcem. Z charakteru i z wyglądu, więc zaczął mówić na mnie Sunny. - dodałam uśmiechając się lekko, na to wspomnienie. Nie mogłam się doczekać, aż znowu będę surfować.
- I miał rację. - przyznał.
- Dzięki, Axel. Za wszystko.
- Ja tobie też, Sunny.
YOU ARE READING
You Belong With Me
Fanfiction- Na prawdę jesteś tak głupia, że tego nie rozumiesz?! - Niby czego nie rozumiem?! - No nie wiem może tego, że do cholery się w tobie zakochałem?! Wszelkiego rodzaju powiązania z innymi książkami są przypadkowe!!!!! Tytuł to piosenka Taylor Swift z...