5. Hipnotyzujący landszaft.

114 9 8
                                    

Harumi

Zbliżała się ustalona godzina, zaczęłam się zastanawiać co ubrać. Miałam do dyspozycji całą szafę, od sukienki po jeansy. Ostatecznie zdecydowałam się na czarne dzwony, białą bluzkę top i jasnozieloną bluzę z zamkiem. 

Wyszłam z klasztoru, bo umówiliśmy się na górze schodów.

- Myślałem, że spóźnisz się grubo kwadrans jak to wynikało z opowieści reszty. - Powiedział ktoś znajomym głosem tuż za mną. 

- Ja za to myślałam, że Kai Cię w panice gdzieś zamknie. - Odpowiedziałam przez ramię, odwracając się do chłopaka opartego plecami i jedną nogą o beżowy mur klasztoru. 

- Było blisko. - Śmiał się a ja razem z nim.

- No to gdzie mnie zabierzesz? 

- A jak myślisz? - Zapytał.

- Znam tę sztuczkę. Powiem Ci i tam pójdziemy bo nie masz planu? - Zaśmiałam się.

- Nie. Aczkolwiek myślałem o tym. - Też się zaśmiał. - Przekonasz się. 

Z zamierzonego celu wyszła niezła niespodzianka. Weszliśmy do galerii sztuki. Nowa wystawa otwarta zaledwie kilka dni temu okazała się świetna. Mnóstwo rozmaitych obrazów, płócien i rzeźb przyciągała naszą uwagę. Podchodziliśmy od jednego kąta do drugiego, od wejścia do bocznej ściany i w kręty korytarz z złotymi ramami. 

Słowami nie da się opisać tych czarodziejskich widoków jakie doświadczyliśmy. Byłam zachwycona, najbardziej spodobał mi się chyba pewien obraz:

Jasno niebieskie tło, pełno przenikliwych, przechodzących przez siebie kolorów od jaskrawej żółci aż po bordowy wpadający w brąz. Wydawać by się można, że za nic do siebie nie pasują, jednak autor tego cuda dowiódł swojego talentu i udowodnił, że się myliłam. Obraz nie przedstawiał nic nadzwyczajnego, wizja twórcy chociaż jak się przypatrzyłam widziałam taką jakby głębie?

Weszliśmy do sali pod tytułem ,,Dzieje Ninjago'' zamierzaliśmy zobaczyć skąd taki tytuł, nie minęło dużo czasu a mijaliśmy rzeźbę Lorda Garmadona po czym Lloyd ewidentnie posmutniał. Mijaliśmy wiele dzieł nawet robionych w porcelanie: Morro, dzin, Aspheera i wiele innych aż...

Na rycinie było można dostrzec po środku bukiet czerwonych jak krew lillii, dwie podobizny. Byłam tam ja i chłopak stojący obok, wpatrywaliśmy się w widok stojąc przed czerwonymi od grodzeniami. Ja stałam przed twarzą blondyna a on moją. Jakbym mogła, zerwałabym to z ściany.

Patrzę w lewo, gdy słyszę stuknięcie słupka od zabezpieczeń. Ręka mojego towarzysza powędrowała na landszaft dotykając zaschniętej farby. Wpatrywał się jak zahipnotyzowany do puki ktoś z ochrony nie zaczął do niego krzyczeć. 

- Chodź. - Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam. 

Wyjaśniliśmy z nawet przyzwoitym facetem sytuację, zrozumiał o co chodziło i stwierdził, że prawdopodobnie zachowałby się tak samo a nawet i gorzej więc nie będzie robić nam kłopotów. Zaskoczyłam się jak bardzo opanowany był Lloyd, spodziewałam się czegoś... Sama nie wiem, bo skoro ostatnio był taki na fiksowany?

Wychodząc już byłam strasznie podekscytowana, pewna byłam że to już koniec a jednak nie. Kierowaliśmy się teraz w stronę spokojniejszej części miasta czym bardzo się cieszyłam. Stwierdziłam, że pójdziemy do jakiejś kawiarni czy restauracji bo niedaleko znajdowały się tu takie, ale nie.

Z plecaka, który miał a w galerii zostawił go w recepcji wyciągnął dwie pary łyżew. Nawet nie wiem kiedy on mi je zabrał z pokoju. Widać, że ninja. 

Podał mi je, gdy zakręciliśmy w stronę lodowiska. Było już ciemno, znajdowaliśmy się niedaleko lasku. Na pobliskich drzewach zawieszone były kolorowe światełka choinkowe a same w sobie lodowisko było spore jak na ilość osób przebywających teraz tam.

Moje lodowe buty były w kolorze białego tak jak mojego partnera, ale moje miały po bokach tańczące przy wietrze śnieżynki. Zdjęłam jasno fioletowe zabezpieczenia i wsunęłam je na swoje stopy. 

Zaczekałam jeszcze na blondyna. Wszedł pierwszy na lód i posunął do przodu a ja za nim. Nogi mi się chwiały nie pamiętałam kiedy ostatni raz jeździłam. Chłopak widząc moje rozterki w mgnieniu oka znalazł się obok i złapał mnie za obie ręce jadąc przede mną. Chwilami ciągnął mnie a ja korzystałam i dawałam się mu kierować. 

Wirowaliśmy wokół par, młodszych i starszych. Piękne oświetlenie nadawało przyjemnego klimatu a cudowny zapach dobiegający z herbaciarni został po rozwiewany do o koła. 

Po ścigaliśmy się, porobiłam trochę obrotów, figur i na końcu jeździliśmy wesoło rozmawiając i gestykulując przy tym. Oczywiście zdarzyły się też drobne upadki. Zeszliśmy z lodu we wspaniałych humorach i ciepłem na sercu u przednią zabawą. Spakowaliśmy się i wchodząc jeszcze po dwa kubki herbaty jaśminowej wracaliśmy do domu. 

Było już dosyć późno kiedy dotarliśmy do celu. Sądząc po tym, że rano odbywał się trening to raczej wszyscy już spali albo próbowali spać. Przemknęliśmy przez korytarz najciszej jak umieliśmy, każdy do siebie. Po nie z pełna dwudziestu minutach zapukałam do ciemniejszych drzwi. 

Weszłam nie czekając na zezwolenie po czym natarczywie rzuciłam się swojemu chłopcu na szyję i zaczęłam całować. Ta przyjemność mogłaby trwać wieki. Całowaliśmy się bardzo nahalnie, przez co po chwili musieliśmy się od siebie oderwać by zaczerpnąć powietrza po czym wpiliśmy się z powrotem w swoje usta. Lloyd podniósł mnie i położył na łóżko a ja dając mu zezwolenie na ściągnięcie mojej bluzki rozluźniłam się. 

Przechodziliśmy do co raz to bardziej niebezpiecznych kroków aż zapadł ten wielki moment. 

Serce kołatało mi jak szalone, gdy wtulałam się do jego klatki piersiowej powoli zasypiając.

!!!!! Jeśli chcesz mieć spokój na duszy to zakończ czytanie tej historii tutaj, lepiej dla waszego zdrówka psychicznego!!!!!

---------

Nie zjedzcie mnie plisss
Ps. Jestem dumna z tego rozdziału

Wyrok Demona 2 / NINJAGO LlorumiWhere stories live. Discover now