Dzień 9 cz.2

115 16 6
                                    


Kiedy otworzył drzwi wyglądał na zabieganego, jakby był w trakcie robienia czegoś szybko i intensywnie. Uśmiechając się do niego szeroko, kapnął jeszcze stojące za drzwiami buty. Yoongi tylko przewrócił oczami, kiedy wchodził do mieszkania. Widać, że nie uporał się jeszcze z całym bałaganem, ale starał się jak mógł. Dziwił się, że goście przed wyjściem nie pomogli mu choć trochę ogarnąć swojego bałaganu.

- Spieszyłem się jak mogłem, ale skala problemu była za duża.

- Bałagan mi nie przeszkadza, kiedyś Jungkoog koczował u mnie przez miesiąc, moje mieszkanie zamieniło się w rynsztok - Yoongi wszedł w głąb mieszkania.

Niewiele zmieniło się od kiedy był tu ostatnio, okno nadal było otwarte, książki stały na swoim miejscu, światełka błyszczały zaplątanie w bluszcz, a w powietrzu unosił się specyficzny zapach perfum Hoseoka. Nie wiedzieć czemu potrafił go rozpoznać spośród kilku innych zapachów. Na kuchenny blacie stała zmrożone na kość butelka z napojem i dwie szklanki. Jednak wywiązał się z obietnicy.

- Może pomogę ci to ogarnąć, będzie szybciej? - zaproponował widząc, że zostało jeszcze trochę pustych opakowań i brudnych naczyń. Nie słysząc odpowiedzi odwrócił się w stronę Hoseoka. Zobaczył przyglądającego mu się chłopaka. Miał na sobie jasną, lekko prześwitującą koszulę i krótkie przed kolano, granatowe spodnie. Włosy tak samo jak zawsze, układały mu się nad czołem w jeden wielki nieład. Opalona skóra wydawała się niezwykle pasować do całokształtu mężczyzny i jego ciemnych oczu. Nie pasował do Korei, wcale nie dziwił się, że nigdy tam nie pojechał. Wpasował się w krajobraz tego gorącego, przesiąkniętego słońcem, winem i dobrą zabawą kraju jak ulał - Masz error mózgu? Wzywać pogotowie? - odezwał się w końcu.

- Matko, ale się przeraziłem... Przez chwilę myślałem, że cię podmienili.

- Niby dlaczego?

- Zaproponowałeś mi pomoc - spojrzał na niego ponownie.

- Przepraszam, nie popełnię znowu tego błędu.

- Będzie mi miło jeśli pomożesz - zaśmiał się Hoseok.

Razem skończyli sprzątanie w ciągu kilkunastu minut. Trwałoby to krócej, gdyby nie ciągła paplanina Hoseoka. Yoongi zaczynał się zastanawiać czy nie jest mu potrzebny tylko po to, żeby ćwiczyć koreański. Jeszcze kilka dni i zostanie poliglotą. Rzeczywiście szybko się uczył i jeszcze szybciej nabierał tempa w mówieniu. Jak na samotnika Yoongi zdecydowanie za bardzo lubił towarzystwo osób, które miały dużo do powiedzenia. Po sprzątaniu Min zajął miejsce w fotelu Hoseoka, który kusił go już podczas imprezy, ale ciągle okupował go Kook. Teraz wreszcie stał pusty. Hobi za to zatrzymał się przy otwartym oknie i zapalił papierosa. Nocne światła miasta odbijały się od połowy jego sylwetki, ponieważ drugą ukrył za ramą okna. Przygotowany wcześniej napój mroził Yoongiemu gardło.

- Właściwie to nie zwiedzałem dzisiaj sam. 

- A z kim? - zapytał zainteresowany Hoseok. 

- Z Martą. Podobno pojutrze wyjeżdża, w sumie cieszę się, że jeszcze udało nam się zobaczyć. 

- A, wspominała coś - Hoseok wypuścił z płuc chmurę dymu za okno - szkoda że wyjeżdża, wydawała się bardzo w porządku. Zawsze zapominam, że Rzym to dla większości miasto na chwilę. 

- Dużo osób już tak poznałeś? Na chwilę?

- Kilka, głównie jakiś studentów. Ale więcej znajomych mam stąd. Nie przepadam za poznawaniem przyjezdnych, bo człowiek się do kogoś przez tydzień przyzwyczai, polubi, a potem ten ktoś znika. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 04 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ti amo pabo| Sope Where stories live. Discover now