Serduszkowy Talerzyk

7 1 0
                                    

Wysiadłam z tramwaju na kórnickiej i spojrzałam na wejście do galerii. Krążyły plotki, że galeria ta jest opanowana przez gangi nastolatków. Ale przecież to tylko plotki, a ja byłam zdeterminowana, aby zdobyć mój serduszkowy talerzyk. Skierowałam się więc do wejścia. Już na wejściu zauważyłam trzech ochroniarzy, przyjaźnię się uśmiechających. Również się uśmiechnęłam i skierowałam się w stronę Tigera. Z racji tego, że jest piątek wieczór, myślałam, że będzie ogrom ludzi. Centrum handlowe było jednak prawie że puste. Pomyślałam, że może gangi opuściły to miejsce, dlatego jest tak pusto, może ci uśmiechnięci ochraniarze w końcu zaczęli wykonywać swoją pracę. Szłam dalej przez cichą galerię w kierunku moich wymarzonych talerzyków.

Przekroczyłam próg Tigera i od razu je zobaczyłam. Piękne różowe i czerwone serduszkowe talerzyki. Podeszłam do nich i wzięłam różowy talerzyk do ręki. Był ciężki i zimny. Przyglądałam się mu z uśmiechem na twarzy. Od zawsze o takim marzyłam.

Już miałam wziąć drugi i iść do kasy, gdy z holu dobiegł głośny huk. Przestraszona upuściłam talerzyk. Spojrzałam na niego a potem rozejrzałam się w poszukiwaniu kasjerki, lecz nigdzie jej nie było. Czy nie było jej już jak wchodziłam? Byłam tak zaaferowana talerzykiem, że nawet nie zwróciłam na to uwagi. Skierowałam wzrok z powrotem na talerzyk, który mimo upadku nie rozbił się. W pierwszej chwili pomyślałam, że to dziwne, ale potem pomyślałam, ze to znaczy że jest porządnie wykonany. Gdy schyliłam się, aby go podnieść, talerzyk samoistnie szybkim ruchem przesunął się między moimi stopami, i zatrzymał się dopiero przy drzwiach sklepu. Co jest, kurwa? Pomyślałam. Rozejrzałam się w okół w poszukiwaniu innych świadków tego zdarzenia, lecz było całkowicie pusto. Podeszłam więc powoli do talerzyka, spojrzałam na niego przez chwilę i ponowiłam próbę schwytania go.

Nic z tego. Talerzyk zaczął uciekać po holu. Ale fajnie. Nawet talerzyk ode mnie spierdala, pomyślałam zasmucona. A potem pomyślałam, że nie dam się. Rzuciłam się w pościg za talerzykiem, który poruszał się coraz szybciej. Na mnie jednak nie zrobiło to żadnego wrażenia, uciekanie przez koparkami na Starym Rynku, Świętym Marcinie, Placu Wolności oraz gonienie za tramwajami oraz autobusami nauczyło mnie szybko biegać. Po przebiegnięciu połowy galerii talerzyk zatrzymał się przed drzwiami damskiej toalety.

Rozejrzałam się w okół i zdałam sobie sprawę, że biegnąc nie minęłam żadnej żywej duszy, nie licząc talerzyka, jeśli posiada on duszę. Skierowałam wzrok na talerzyk i zdecydowanym ruchem zgarnęłam go z podłogi. Tym razem dał się złapać. Mimo szurania po podłodze był w idealnym stanie. Spojrzałam na drzwi łazienki, usłyszałam jakiś szmer i poczułam dziwny zapach. Spojrzałam na talerzyk i pomyślałam, że może to ja jestem naćpana? Albo to tylko sen? W każdym razie nie po to przebiegłam pół galerii, żeby teraz nie dowiedzieć się po co ten talerz mnie tu zaprowadził. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi łazienki.

THE POSNANIA GATEWhere stories live. Discover now