Rozdział 12

652 6 0
                                    

Blondyn się zaczął do mnie przybliżać. Nie miałam się jak cofnąć, bo za mną była tylko barierka. A za nią. . . nic. 

- Odpierdol się Arthur - syknęłam odzyskując odwagę. - Powiedziano mi, że nie żyjesz. Ty wiesz jak ja się z tym czułam? Uważałam się za potwora, bo myślałam, że cię zabiłam! 

- I słusznie - pokiwał głową. - Zabiłaś we mnie dobrą osobę. 

- Słyszysz co mówisz?! - wrzasnęłam. - Ja zabiłam w tobie dobrą osobę?! To ty dałeś mi dragi! Ty! Nie ja.

- Ale to przez ciebie leżałem przez dwa tygodnie u Munga - odparł. - Ledwo mnie uratowali. Poprzysiągłem sobie, że się zemszczę. Że zapłacisz mi za to. 

Przybliżył się a nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały.

Wiedziałam, że zaraz umrę, a nie wyznałam Mattheo co do niego czuję.

POV Mattheo

Liz wybiegła z klasy, a ja zaskoczony za nią spojrzałem. Po chwili ujrzałem, że Black idzie w tym samym kierunku co ona.

To nie może się dobrze skończyć. 

Ruszyłem szybko za nim i doprowadził mnie do Wieży Astronomicznej. 

Zobaczyłem tam Elizę. 

- Elizabeth Nott - odezwał się blondyn. 

Nott odwróciła się. Była przestraszona. Bała się. 

- Czego chcesz, Arthur? - spytała. 

Jeśli coś jej zrobi, to go zabiję. Chuj mnie to, że mnie wyjebią ze szkoły. Niech tylko ją tknie.

- Chcę ci pokazać jak się czułem, gdy leciałem ze schodów - odparł i zaczął się zbliżać do brunetki. 

Zacisnąłem pięści. 

- Odpierdol się Arthur.  Powiedziano mi, że nie żyjesz. Ty wiesz jak ja się z tym czułam? Uważałam się za potwora, bo myślałam, że cię zabiłam! - podniosła głos, a ja wiedziałem, że niedługo straci panowanie nad emocjami.

- I słusznie - odparł. - Zabiłaś we mnie dobrą osobę.

Potem ona wrzasnęła, że to on jej dał narkotyki, a nie ona mu. Chłopak zbliżył się do niej tak, że stykali się klatkami piersiowymi. 

- Zginiesz, a ja się będę cieszyć patrząc na twoje martwe ciało - powiedział, a w tedy wyszedłem z ukrycia.

- Tkniesz ją to pożałujesz, śmieciu! - wrzasnąłem targany wściekłością. 

Blondyn jedynie się zaśmiał na moje słowa. 

Podszedłem do niego szybko i szarpnąłem go za koszulę popychając na ścianę. Uniosłem pięść i wycelowałem w nos. Coś chrupnęło, a z jego nosa poleciała krew. 

Nie interesowało mnie to. Chciałem go zabić. 

- Nie tyka się nie swoich dziewczyn śmieciu - warknąłem. - Chciałeś ją zabić, ale to ja zabiję ciebie. Chciałeś patrzeć na jej martwe ciało, ale to ja będę patrzeć na twoje. Zapłacisz za to, że postanowiłeś ją w ogóle ruszyć. 

POV Elizabeth

Mattheo znowu uderzył Arthura w twarz z pięści. 

Stałam jak sparaliżowana. Patrzyłam jak Riddle bije blondyna, a z twarzy Arthura leje się krew.

- Mattheo przestań - szepnęłam. Podeszłam do nich i dotknęłam delikatnie ramienia bruneta. - Mattheo przestań.

Chłopak drgnął i puścił Arthura. Spojrzał na mnie, a ja przeniosłam wzrok na zakrwawioną pięść. 

- Zostaw go - mruknęłam. - Pójdziemy do Snape'a. Powiemy mu, że chciał mnie zabić.

Brunet złapał mnie za rękę i wyprowadził z Wieży Astronomicznej. 

Doprowadził mnie do swojego dormitorium. Weszliśmy i zamknął za nami drzwi.

- Co to było?! - zawołałam zła.

Co on sobie myślał? Że może tak nagle rzucać się na jakiegoś chłopaka z pięściami? 

- Tknął cię. Chciał ci zrobić krzywdę - warknął. - A ja zabiję każdego, kto spróbuje choćby ruszyć cię palcem.

Patrzyłam na niego zdziwiona. Moja złość wyparowała. Czułam tylko wstyd. Wydarłam się na niego, a on chciał mnie tylko chronić. 

- Przepraszam - mruknęłam. On w odpowiedzi przyciągnął mnie do siebie i mnie przytulił.

- Nie musisz mnie przepraszać - parsknął. - I wiem, że wyczułaś mnie w swojej amortencji.

Odsunęłam się od niego i trzepnęłam go w ramię.

- A ty? Kogo wyczułeś? - spytałam. 

- Ciebie - wyszeptał, a ja się zarumieniłam.

Ten chłopak zawrócił mi w głowie, a ja jestem zbyt dużym tchórzem, by powiedzieć mu, że go kocham. 

***

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Mattheo nie ma już tydzień. Jest w Malfoy Manor. Ma się stać jednym z nich. Ma zostać śmierciożercą. Ma służyć Voldemortowi.

Siedziałam w Pokoju Wspólnym, gdy Astoria Greengrass podbiegła do mnie.

- Eliza! Riddle na ciebie czeka w swoim pokoju.

Nawet jej nie podziękowałam. Po prostu pobiegłam do pokoju bruneta. Tak bardzo za nim tęskniłam. Chciałam go dotknąć. Poczuć jego zapach. Posmakować jego ust.

Wbiegłam do jego pokoju i stanęłam.

Uśmiech na moich wargach zamarł i patrzyłam na osobą na przeciwko mnie.

To nie był Mattheo.

To był. . .

***

Hej, przepraszam, że taki krótki, ale mam zastój i nie chce mi się pisać. Ale piszę. Chcę skończyć tę książkę przez trzy dni, bo w poniedziałek idę do szkoły i nie będę miała jak pisać, bo nie będę mieć czasu.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba.

Jak myślicie, kto był w pokoju Mattheo?

Kocham i do następnego

N

Syn Voldemorta |Mattheo Riddle|Où les histoires vivent. Découvrez maintenant