11.

42 5 54
                                    

Catra

Wyszła.

Siedziałam podkulona na ziemi zaraz obok prysznica. Nie kontrolowałam łez.
Nie chciałam płakać. Co to zmieniało. To było żałosne, choć potrzebne, to żałośnie się na to patrzyło.

Liczyłam, że zostanie. Kazałam jej wyjść, ale... Miałam odrobinę nadziei, że mnie nie posłucha... i że przemówi mi do rozsądku. Jak zwykle to robiła. Mówiłam i czyniłam mnóstwo głupich rzeczy. Potrzebowałam pomocy.
Potrzebowałam, ale nie potrafiłam powiedzieć tego głośno.
Potrzebowałam, ale nie chciałam.

Wstałam zrezygnowana. Przejrzałam się w lustrze. Po moich policzkach spływały czarne łzy zmieszane z maskarą. Żałosny widok. Przeczesałam dłońmi włosy. Jeszcze raz na siebie spojrzałam i ruszyłam w stronę drzwi, aby opuścić łazienkę. Sięgałam już dłonią w stronę klamki.

Wnet coś z impetem walnęło w drzwi, które natychmiast się otworzyły. W nich stała dość zmachana Adora z czymś w rodzaju ciężkiego narzędzia, którym... Rozwaliła moją klamkę.

Stałyśmy naprzeciw siebie w zupełnym bezruchu. Każda z nas była tak samo zszokowana.

Chciałam coś powiedzieć. Spytać co ona do cholery tutaj robi. Jednak nie zdążyłam, gdyż dziewczyna podeszła do mnie szybko i chwyciła oburącz moją twarz niespodziewanie wpijając się w moje usta. Nie mogłam nawet zaczerpnąć oddechu. To nie tak, że pocałunek był łapczywy. Był namiętny.
Nie zdawała się przestać.
Nie pozostawałam obojętna. Moje dłonie natomiast umiejscowiłam na jej talii i przyciągnęłam do siebie.

Całowała, nie przestawała. Jedynie zmieniała swoje obiekty pożądania błądząc pocałunkami po całej mojej twarzy i przechodząc na szyję.

Nie rozumiałam co się działo, jednak nie chciałam aby przestawała. Przemieszczała dłonie po całym moim ciele. Dotykała mnie po bardzo intymnych miejscach i sprawiała, że pożądanie się we mnie budziło. Pchnęłam ją w stronę wyjścia z łazienki. Przekroczyłyśmy jej próg o mało nie wywracając się na ziemię. Przetransportowałyśmy się do mojego pokoju, którego drzwi natychmiastowo zamknęłam nie odrywając się od blondynki. Pchnęła mnie wprost na łóżko. Zawisła nade mną i nadal obdarzała  gorącymi pocałunkami moje łaknące uczuć ciało.

Na zewnątrz się ściemniało. Jedynym światłem w pomieszczeniu była mała lampka znajdująca się na końcu pokoju. Niewiele dawała, ale to sprzyjało emocjom zwisającym w powietrzu.

-Czemu wróciłaś?- spytałam, gdy się od siebie odsunęłyśmy wyłącznie na odległość kilku centymetrów by zaczerpnąć oddechu.

Blondynka wciąż nade mną zwisała. Po chwili całkiem na mnie opadła podpierając brodę o moje piersi.

-Nie zamierzałam z początku. Nie chciałam pogarszać sytuacji, ale potem pomyślałam.... Pieprzyć to, nie poddam się tak łatwo. Nawet jakbyś miała się na mnie rzucić w akcie złości.- zaśmiała się, a ja razem z nią.- Siedziałam już w aucie, kiedy ta impulsywna myśl kazała mi wrócić. Chwyciłam
pierwszą lepszą rzecz, którą mogłabym się do ciebie dostać, jakbyś nadal siedziała zamknięta w tej łazience.

Śmiałam się. Tak bardzo.

-No co?- zapytała uśmiechnięta.- Tak cię bawi mój heroiczny czyn?- mówiła dumnie.

-Przestań, bo zaraz nie wytrzymam.- śmiałam się coraz bardziej odpychając twarz Adory swoją dłonią.

Uspokoiłam się i na nią spojrzałam wciąż nie mogąc pozbyć się uśmiechu z twarzy.

-A tak naprawdę to, zależy mi na tobie Catra. Nie zostawię cię już nigdy, nie zawiodę cię nigdy, a już tym bardziej nie pozwolę na twoją krzywdę. Tak długo jak żyję, będę dla ciebie. Jeżeli tylko mi na to pozwolisz.

-Oh, nie gadaj już.- uciszyłam ją kolejnym pocałunkiem.

Przyciągnęłam ją do siebie najbliżej jak się dało. Jednak wciąż czułam, że to za mało. Szarpałam za jej ubrania i uciskałam konkretne miejsca na jej ciele o mało nie wbijając pazurów. Dłońmi powędrowałam w stronę dołu jej bluzki i szybko pozbawiłam jej górnej części garderoby. Gdy poczułam ciepło jej rozpalonego ciała, wiedziałam, że chcę więcej.

Przemieszczałam po niej dłonie. Choć była blisko, to ja wciąż pragnęłam więcej. Chciałam mieć ją bliżej i bliżej. Pragnęłam, aby nasze płonące ciała się stopiły i złączyły w jedną całość.

W jedną, wypełnioną miłością i pożądaniem całość.

Blondynka też tego chciała. Oj i to jak bardzo. Usiadła okrakiem na moich biodrach i zaczęła pozbawiać mnie po kolei ubrań.

Gdy pozostałam w samej bieliźnie, ona wciąż na mnie siedziała i pochyliła się nade mną tak, aby ująć moje ciało nad talią. Całowała moje piersi i pozostawiała na nich zaczerwienione ślady. Zmysłowo wędrowała pocałunkami, aż w końcu zapragnęła więcej i lekko mnie uniosła, aby odpiąć i pozbawić mnie biustonosza.

Gdy obie zostałyśmy całkowicie obnażone, ona zsuwała się z pocałunkami w dół mojego ciała. Przemieszczała się powoli i przystanęła zaraz naprzeciw mojego intymnego miejsca. Rozchyliła delikatnie moje nogi zmysłowo je uciskając i błądząc po nich dłońmi. Przystała, aby sprawić mi finezyjną przyjemność, której nie byłam w stanie opisać słowem. Niekontrolowane jęki wydobywały się z moich ust i dopełniały zawisłe uczucie w tym pokoju.

Nie mogłam tego znieść, działo się dla mnie za dużo. Gdy dokładała swoje palce, zaczynałam wywijać ciałem w różne strony.

Dziewczyna pochyliła się nade mną, nie zaprzestając sprawiania mi istnej ugody. Spijała pocałunkami pomruki zmieszane z jękami z moich ust. Sam moment kulminacyjny, prowadzący do długiego, przeciągniętego jęku został skradziony z moich ust przez te należące do blondynki.

Przyjemnościom jednak nie był kres.

Dziewczyna została na noc...



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie zjebałam, co nie?

Spontaneous-CatradoraHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin