ROZDZIAŁ PIĄTY

78 13 34
                                    

     Otaczała ich cisza, przerywana jedynie ich krokami, pod którymi trzaskały gałęzie i szelest roślinności, przez którą się przedzierali

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


     Otaczała ich cisza, przerywana jedynie ich krokami, pod którymi trzaskały gałęzie i szelest roślinności, przez którą się przedzierali. Odkąd opuścili chatę, nie padło pomiędzy nimi nawet jedno słowo. W głowie Xin kłębiło się setki pytań, jednak nie potrafiła je ubrać w sensowne zdania, które mogłaby wypowiedzieć. Raz, za razem zerkała na Feniksa i otwierała usta, by praktycznie od razu zaciskać je w wąską linię. 

     Była zdezorientowana. Mieszkając w świątyni i mając dostęp do jej biblioteki, uwielbiała czytać, zgłębiać tajemnice i odkrywać prawdę. Niewiedza była dla niej słabością. 

     A teraz czuła się słaba. 

     Wiedziała, że nie może sobie pozwolić na opuszczenie Fenga. A jednak myśl, że musi z nim podróżować i być na jego łasce sprawiała, że wnętrzności jej się skręcały. Miała wykonać zadanie, odzyskać wolność i dopiec cholernemu Feniksowi. Jakie demony sprawiły, że teraz musiała polegać na tym, któremu obiecała zemstę? 

     – Jeszcze jedno takie twoje spojrzenie w moją stronę, a stanę w promieniach. - Xin drgnęła, słysząc głos Huanga, który przeciął milczenie. - Jeśli chcesz coś powiedzieć to, to zrób. Masz pytania, pytaj, ale nie zabijaj mnie wzrokiem, bo jeśli nie masz takiej mocy, to i tak twoje starania są daremne. 

     Tian w głowie wywarczała całą litanię przekleństw w stronę mężczyzny. Złorzecząc nadal w myślach, zastanawiała się, jakby to było, gdyby jednak mogła tak po prostu go udusić. Choć prawdopodobnie to on byłby szybszy. I silniejszy. I to on zabiły ją. 

     – Nie zrobię Ci krzywdy, istotko. - Westchnął Feniks, nagle się zatrzymując i przenosząc na nią wzrok. 

     Na te słowa Tian również przystanęła. Zadarła głowę do góry, patrząc hardo w oczy mężczyzny. 

     – Więc czego ode mnie chcesz? - spytała.

     To właśnie ta jedna rzecz najbardziej nie dawała jej spokoju. Feng Huang, Feniks, wydawałoby się wierny sługa bóstw, a jednak zdradził ich. Rozumiała, że miało to związek z tym że on również czuł się zniewolony. Z drugiej zaś strony, czy oddając ją w ręce bóstw nie odzyskałby, choć części wolności? Mógłby zapewne poprosić o cokolwiek, a boskie istoty spełniłyby wszelkie jego pragnienia. Wydając ją, zyskałby znacznie więcej, niż teraz ukrywając się wraz z nią. 

     Xin przekrzywiła głowę i uniosła brwi. Chciała to usłyszeć, powód, dla którego Feniks postanowił zmienić strony i jej pomóc.

     – Mówiłem ci, nasza rasa również jest pod jarzmem bóstw. Sprawienie, że nie dostaną tego, czego pragną, jest wspaniałym uczuciem.

PIEŚŃ O SMOCZYM SERCU Where stories live. Discover now