ROZDZIAŁ ÓSMY

76 13 42
                                    

     Kiedy otworzyła oczy od razu zobaczyła konary drzew i granatowe niebo, które widać było pomiędzy liśćmi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

     Kiedy otworzyła oczy od razu zobaczyła konary drzew i granatowe niebo, które widać było pomiędzy liśćmi. Nabrała potężny haust powietrza, ciesząc się z tlenu, który wypełnił jej płuca. Po duszącym dymie nie było śladu, a ona zaczęła się zastanawiać, gdzie też znalazła się w czasie snu. Insynuacje bóstwa, że powinna znać tamten ogród, nie chciały opuścić jej myśli, jak i słowa, które wykrzyczał. Nie wierzyła mu, jakżeby mogła, ale nie mieściło jej się w głowie, jak można było tak bardzo knuć i mieszać.

     Westchnęła ciężko i usiadła. Spojrzała w bok i zobaczyła Fenga, który nadal trwał na swoim miejscu. Teraz jednak był do niej bokiem, a do jej uszu docierały ciche przekleństwa, które wypowiadał. Kącik ust powędrował jej złośliwie do góry. Cokolwiek tak irytowało Huanga, ją wprawiało w zadowolenie. Była na niego wściekła, rozżalona i czując swój ból pragnęła, by on cierpiał tak samo. Lecz to uczucie trwało zaledwie do momentu, gdy ogień zapłonął trochę mocniej, a płomień oświetlił dłonie mężczyzny. Tian sapnęła cicho na widok bąbli, które pokrywały skórę jego rąk. Były krwisto czerwone, niektóre tak duże i widać było, że pękają ukazując saczacą się ropę. Xin zadrżała i przeniosła wzrok na twarz Feniksa, która była ściągnięta i bez wyrazu, ale jego zmarszczone brwi mówiły jej, że to tylko maska, aby nie pokazać własnych słabości. Ponownie spojrzała na jego ręce i objęła się ramionami czując, jak poczucie winy rozlewa jej się po ciele.

     – To moja wina?

     Na dźwięk jej głosu Feng drgnął i szybko schował dłonie w rękawach szaty. Jego reakcja wystarczyła jej za odpowiedź. Xin spuściła głowę, bijąc się z myślami, by po chwili zastanowienia wstać na nogi. Okrążyła ognisko, po czym stanęła obok Huanga. Ten na nią spojrzał, unosząc jedną brew w geście zdziwienia.

     – Przestałaś się dąsać? - zapytał, po czym przekrzywił głowę w bok. - Wewnętrzne dziecko poszło spać?

     Tian wzięła głęboki wdech, a następnie powoli wypuściła powietrze. Wiedziała, że próbuje zmienić temat i odwrócić jej uwagę od swoich rąk. Dlatego powstrzymała złośliwe słowa, które cisnęły jej się na usta, jak również chęć trzepnięcia go w tył głowy i usiadła obok niego.

     – Pokaż swoje dłonie, pomogę ci je opatrzeć.

     Feng zamyślił się, by chwilę później odezwać się jeszcze bardziej złośliwym tonem.

     – Jak to szło? - Udał, że się zastanawia. - A tak! Nie potrzebuję twojej litości.

     Po tych słowach spojrzał prosto w oczy Tian. Pomimo, że dziewczyna poczuła, jak po kręgosłupie przeszedł jej dreszcz, nie odwróciła wzroku. Oboje zawzięcie na siebie patrzyli, a poranna kłótnia i słowa, które zostały wypowiedziane zawisły nad ich głowami. Xin nie mogąc już znieść tej ciszy, pierwsza się ruszyła. Spojrzała na iskry w ognisku i zaczęła z westchnieniem.

PIEŚŃ O SMOCZYM SERCU Where stories live. Discover now