Rozdział 8: Prawdziwe oblicze

3 0 0
                                    

Przegrałam.

To słowo odbiło się echem w mojej głowie, kiedy zgasiłam silnik samochodu i patrzyłam jak tłum ludzi podążył za Brooksem, nie dając mu wysiąść z auta.

Co dalej? To pytanie pojawiło się później, kiedy z rezygnacją opadłam na kierownicę, zasłaniając twarz przed światem.

Usłyszałam jak Marshall wysiada z auta, podniosłam głowę i ujrzałam go razem z Brooksem. Rozmawiali o czymś, ale oczy drugiego chłopaka prześlizgnęły się na mnie, siedzącą we wnętrzu samochodu. Marshall nie zważał na to, mocno gestykulując i mówiąc coś do chłopaka. Brooks wyminął go i zaczął iść w moją stronę. Zrozumiałam, że to czas by przyjąć na klatę to, co nieuniknione. Wysiadłam, a rześkie powietrze nocy ochłostało moją sylwetkę.

- Dobra robota - powiedział z wyraźną pasją i szturchnął mnie w ramię. Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami, nie rozumiejąc.

- Co teraz będzie? - zadałam pytanie, a jego kąciki ust podeszły do góry.

- Oddasz auto Jasonowi - odpowiedział.

- Przegrałam - przypomniałam, chodź chłopak doskonale o tym wiedział. Zauważyłam bijące on niego zadowolenie, gdy to przyznałam. Chciał usłyszeć to z moich ust.

- Ten wyścig nie był na samochody, drobna rozrywka. Jednak gdyby Jason się nie pojawił i nikt by nie wystartował, auto trafiło by do mnie. Ale cieszę się, że zawalił. Miło było się z tobą zmierzyć, masz w sobie coś. Wiele jeszcze przed tobą i musisz dopracować pewne rzeczy. Jednak podobał mi się twój styl jazdy, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Naprawdę zrobiłaś na mnie wrażenie, dlatego gdybyś czegoś potrzebowała, znajdź mnie, a ja zrobię wszystko co w mojej mocy by ci pomóc - powiedział, a potem odszedł, chciałam jeszcze go złapać, ale nie wiedziałam co miałabym mu powiedzieć. Byłam w szoku. Hudson Brooks, był pod wrażeniem. Ja zrobiłam na nim wrażenie. To było nie do pomyślenia.

- Dałeś mi fory! - krzyknęłam, a on tylko się obrócił i delikatnie uśmiechnął. Moment później zalała go ludzka masa fanów i zniknął mi z oczu.

- Ava! - Usłyszałam swoje imię i chwilę później zobaczyłam Danielę, Hannę i Zaca przepychających się między ludźmi. - Dajcie przejść!

- Kochana, co to było, do cholery?! - Hannah podbiegła do mnie i rzuciła mi się w objęcia. Przytuliłam ją bardzo mocno, wszystko do mnie powoli docierało i dopiero po kilku chwilach zorientowałam się jak bardzo potrzebowałam tego uścisku. - To było niesamowite!

- Masz mój pełny respekt, nie widziałem, że tak potrafisz - powiedział do mnie Zac w oszołomieniu. Jego oczy były wielkości piłeczek golfowych.

- Ja tak samo! Tak się przestraszyłam, kiedy Riste do nas przybiegł cały zdyszany i zaczął pieprzyć, że niby ty wsiadłaś do auta uczestnika, który nie dotarł na wyścig. Myślałam, że majaczy - westchnęła zachwycona Daniela.

- No właśnie, a gdzie on tak w ogóle jest? - zapytałam i zaczęłam się rozglądać.

- Riste?

- Nie, Jason.

- Nie wiem, nie było go tu.

- Jesteś pewna?

- Nie widzieliśmy go - wtrącił Zac.

Złapałam za komórkę, i zerknęłam na pasek powiadomień, zero nowych wiadomości i zero nowych połączeń. Zapadł się pod ziemię?

- Daj kluczyki. - Nagle obok mnie wyrósł Marshall.

- Wiesz gdzie jest Jason?

- Domyślam się, jak chcesz się z nim widzieć wsiadać do auta. - Wskazał ruchem głowy na Dodga.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 05 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Diamentowe SercaWhere stories live. Discover now