11. I don't give a shit

45 5 1
                                    

Riki pov

Rano obudziłem się z okropnym bólem głowy. Ociężale podniosłem się z łóżka i skierowałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro, a to co w nim zobaczyłem conajmniej mnie obrzydziło. Miałem wory pod oczami, rozczochrane włosy i poplamioną bluzkę, nie zmienianą od poprzedniego dnia. Sam mój zapach także mi się nie podobał, więc szybko wziąłem prysznic i zszedłem na dół. Gdy byłem już w kuchni, siedziały tam moje obie siostry i mama. Żadko jesteśmy wszyscy razem, więc jedyne czego mi brakowało w tym obrazku, to mojego taty. Czasem tęsknię za nim, ale wiem że już nigdy nie powróci, więc pogodziłem się z tym.

- O, Riki San! Wstałeś już?- zapytała mnie mama.

- Mhm...- odpowiedziałem jej.

- No Rikuś, nieźle się wczoraj załatwiłeś.- zaśmiała się moja starsza siostra Konon.

- To prawda, wczoraj jakiś kolega cię doniósł do domu.- dodała Misora.

- Riki, wiesz że nie można ci pić? Nawet nie jesteś pełnoletni.- powiedziała moja mama.- Nieźle się wczoraj martwiłam...

- Ah sory mamo... On coś wczoraj mówił?- zapytałem.

- Nie, ale poza tym ten twój kolega wydaje się być naprawdę miły. O boże, popatrz która godzina! Zaraz spóźnisz się na autobus!- zawołała moja mama i wyszła do innego pokoju.

Szybko pomachałem do moich sióstr i poszedłem się ubrać. Wyszedłem z domu i poszedłem na przystanek. Tak jak codziennie spotkałem na nim Sunoo, ale tym razem bez Jungwona, bo temu podobno coś nagle wyskoczyło. Przez chwilę staliśmy ze starszym w niezręcznej ciszy, ale potem on postanowił się do mnie odezwać.

- Jak się czujesz? Wszystko okej?- zapytał cicho.

- Ta, wszystko spoko... Tylko lekko boli mnie głowa...

- Pamiętasz coś że wczoraj?- zapytał. Właśnie, czy ja coś pamiętam? Jedyne co mi się przypomina to płaczący Sunoo, ale czemu? Nie mam pojęcia. Ze względu na to, że nie chciałem sprawiać kłopotu starszemu, postanowiłem nic nie mówić.

- Nie, zupełnie nic. Zrobiłem coś głupiego?

- Może trochę... Ale to teraz nie ważne, jeśli nic nie pamiętasz to nawet lepiej.

Potem jeszcze chwilę rozmawialiśmy, ale przyjechał autobus, więc razem wsiedliśmy i reszta drogi minęła w ciszy.

Time skip

Lekcje mijały, a Sunoo mało co się odzywał. Dopiero gdy po trzeciej lekcji Jungwon zjawił się w szkole, ten zaczął normalnie się zachowywać.

- Ej Niki, pokłóciliście się z Sunoo?- zapytał mnie Won, kiedy Kim wyszedł do toalety.- Jest dziś jakiś nieobecny... Nie rozmawiacie ze sobą cały dzień... Wiesz możesz mi powiedzieć jeśli jest jakiś problem no bo... Wiesz... Przyjaźnimy się i w ogóle...

- Ah, serio wszystko okej. Może poprostu jest zmęczony lub nie ma humoru.- powiedziałem szybko.

Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę gdy do naszego stolika podszedł Sunghoon.

- Nishimura, chodź ze mną na chwilę.- powiedział.

- Ah tak? Po co?- zapytałem zirytowany.

- Japerdole, poprostu chodź, czego nie rozumiesz?

Nie chcąc dłużej robić sceny przy innych, wstałem i poszedłem za blondynem. Wtedy nie wiedziałem, że całej sytuacji przyglądał się Sunoo, który zdarzył już wrócić z łazienki.

Razem z łyżwiarzem, wyszedłem poza gmach szkoły i stanąłem przy tak zwanej ,,palarni", wokół której zazwyczaj kręciło wielu uczniów, ale ze względu na godzinę, aktualnie nie było tam nikogo.

- Może domyślasz się o czym chcę z dobą pogadać, ale wsumie nie zdziwię się jeśli nie, bo jesteś totalnym debilem, zresztą tak jak twój tatuś.- powiedział z wrednym uśmiechem.

- Dobra kurwa, co chesz? Nie mam czasu...

- Ah, naprawdę się nie domyślasz?

- No jak kurwa na załączonym obrazku widać, to chyba nie.

- W takim razie, oświecę cię. Chodzi o Sunoo. Odpierdol się od niego, raz na zawsze.

- Bo inaczej co? Naślesz na mnie tatusia? Ojejku biedy Sunghoon nie może nic zrobić sam. Jaka szkoda...

- Weź nie pierdol. Mówię ci, że masz się do niego nie zbliżać. Nie widzisz co się przez ciebie dzieje? Totalnie się odemnie oddalił, a było nam tak dobrze...

- I co? Mam się przez to martwić?

- Nie o to chodzi. Poprostu się od niego odczep i nie rozmawiaj z nim. Udawaj, że nie istnieje.

- Nie chcę.- odpowiedziałem.

- Co?- zapytał zdziwiony blondyn. Był przyzwyczajony, że wszystko zawsze idzie po jego myśli.

- To co słyszysz. Jak narazie jak widać ty go ranisz, nie ja. Będę robił to co chcę i nikt, a szczególnie ty, nie będzie mi rozkazywał. Mam twoje zdanie w dupie. Rozumiesz?

- Ale- przerwałem mu, nie dając dokończyć zdania.

- Lepiej już się nie odzywaj. Idę, pa.- powiedziałem i wróciłem do budynku.

Przy wejściu, poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę. To był on, Sunoo, czyli powód mojej kłótni z łyżwiarzem. Lekko uścisnął moją rękę i zaprowadził do kąta.

- Wszystko okej?- zapytał zmartwiony.- Widziałem, że poszedłeś gdzieś z Hoonem... Nie słuchaj go on.- nie dałem mu dokończyć.

- Nie martw się, nie zamierzam się słuchać takiego śmiecia jak on.- powiedziałem robiąc lekki uśmiech.- A u ciebie, wszystko napewno dobrze? Jesteś jakiś nieobecny.

- Mhm... Zmęczony jestem to tyle, a poza tym plecy mnie bolą od wczorajszego niesienia takiego pijanego potwora.- zaśmiał się.- Wiesz, nie należysz do najlżejszych.

- Spadaj!- powiedziałem, szturchając go w ramię.- Idziemy? Pewnie się o nas martwią.- wziąłem go za rękę i poszliśmy wspólnie do klasy, rozmawiając bez przerwy.

Chyba zaczynam się coraz bardziej zakochiwać.


870 słów
[A/n] Nie jest jakoś najdłuższy ten rozdział, ale jest! Wiem, że rozdział bardzo późno, ale mam nadzieję, że wam się spodobał. Nie mam aktualnie zbyt dużo siły, aby pisać, bo lekko chora jestem, ale obiecuję, że gdy wrócę do zdrowia, wszystko nadrobię!
Jakieś uwagi i pomysły zapraszam --->>>>>>>>>

KILL ME/ HEAL ME     sunsunki.     상훈 선우 니키Where stories live. Discover now