Cytując klasyka (kto pamięta ten pamięta) : Heloł bitches, your queen is back!
Prolog
W całym rozgardiaszu, ciągłym biegu i nawale pracy, Jeongin siedział niewzruszony przy rodzinnym stole. Wpatrywał się uporczywie w komórkę, która leżała przed nim. Była sobota w samo południe, wszyscy w domu przygotowywali się do cotygodniowego spotkania rodzinnego. Każdy się krzątał, jedni gotowali, drudzy sprzątali czy nakrywali stół.
- I.N. ruszże się, pomóż swojemu chłopakowi. Nie wypada by wyręczał cię w każdej domowej pracy.- powiedziała kobieta w zielonej sukni i czerwonej pomadce na ustach.
Pani Hwang Lien, matka młodego szefa, trzymała w swoich dłoniach ogromną zastawę chińską na herbatę. Karcącym spojrzeniem zlustrowała swojego młodszego syna, który tępo wpatrywał się w mały przedmiot. Ale ten nawet nie zwrócił na nią uwagi.
- Innie.- jego ramienia dotknął chłopak o szerokich barach i słodkich dołeczkach. Jego brązowe włosy zakręcały się w drobne loczki.- Wyglądasz jakbyś czekał na wyrastające skrzydła z tego biednego telefonu.- uśmiechnął się delikatnie.
Bang Chan jego osobisty ochroniarz oraz niesamowity partner w tym wymagającym życiu, właśnie stawiał na stole talerze.
- No młody, zbieraj dupę i pomóż przynosić półmiski z żarciem. Umieram z głodu, a Smith przygotował pieczoną wołowinę.- do jadalni wszedł nie wysoki, ale bardzo napakowany koleś.
- Czemu ty zawsze myślisz o żarciu?- westchnął jakiś chłopak wyłaniając się za nim.
- Jedzenie chociaż je kocham nie zajmuje pierwszego miejsca w moich myślach. To twoja czarująca osoba gości u mnie najczęściej.- uśmiechnął się i wysłał mu w powietrzu całusa.
- Błagam nie przed jedzeniem!- jęknął mężczyzna wchodzący z drugiej strony jadalni.
- Ty się lepiej Jisungiem zajmij.- odpyskował mu czarnowłosy.
Seo Changbin, który był autorem kiepskiego tekstu objął właśnie w pasie swojego zawstydzonego chłopaka Kim Seungmina i wystawił język do Lee Minho, zastępcy szefa.
- Czy ktoś wołał właśnie gwiazdę obiadu!- krzyknął jakiś głos i zza Minho pojawił się uśmiechnięty chłopak w okularach przeciwsłonecznych, w kształcie gwiazdek.
- Jezu Han w coś ty się odstroił?- zapytał zdegustowany Changbin.
Han Jisung tylko uśmiechnął się szeroko i zaprezentował swój strój od stóp do głów. Ubrał się na dzisiejszy obiad jak hot gwiazda rocka.
- Zajebisty prawda?- zaśmiał się. Pani Hwang lekko się uśmiechnęła, ale w tym całym chaosie nie zapomniała o swoim, w ciąż siedzącym jak słup soli synie.
- Innie?- znów zwróciła się do najmłodszego spośród towarzystwa reszty swoich podopiecznych.
Dopiero machaniem dłonią przez Chana przed jego nosem wyrwało go z letargu. Powiódł rozkojarzonym wzrokiem po wszystkich zebranych. Smith, osobisty lokaj Pani Lien wniósł właśnie złotą paterę z górą mięsa.
- To już czwarty miesiąc.- powiedział cicho młodszy. Wszyscy spojrzeli na niego jeszcze nic nie rozumiejąc.- Czwarty miesiąc od ich ostatniego telefonu.
Zapanowało milczenie. Zrozumieli, ale nie mieli odwagi się odezwać. Wszyscy czuli wyrzuty sumienia. Czemu? Bo zapomnieli o nich. Dni zlewały się w tygodnie, a te po chwili w miesiące. Nikt nie liczył dokładnie, nikt nie czekał. Przyzwyczaili się do braku ich obecności i wstyd było im to przyznać.
- Dzwoniłeś do nich?- zapytał w końcu Minho.
- Dostałem wyraźne instrukcje. Ja do nich nie mogę dzwonić. Tylko oni do mnie. Inaczej mógłby ktoś ich namierzyć.
- To dzwoń na co czekasz?- Jisung przestępował z nogi na nogę.
- O równej dziesiątej mieli dzwonić każdego miesiąca. Ja...- zaciął się.- Miałem ostatnio tyle na głowie i zapomniałem. Po raz pierwszy gdy nie zadzwonili myślałem po prostu, że zapomnieli. A to ja sam zapomniałem o nich.
- Może nie mają na to czasu?- podsunął niemrawo Seungmin.
- Ja wszystko rozumiem, ale nawet ciągły seks i wycieczki krajobrazowe nie powinny zajmować tyle czasu by nie móc zadzwonić do rodziny.- powiedział dobitnie Minho.
- To co robimy?- zapytał Seo.
- Zostawił mi instrukcje na wypadek gdybyśmy koniecznie musieli się z nimi skontaktować.- powiedział Jeongin.- Mamy lecieć wprost na Karaiby, na ich wyspę. Mam współrzędne.
- Przecież on nas zabije jak im przeszkodzimy.- mruknął Changbin.
- Wolę się upewnić, że wszystko w porządku, bo jakoś mam złe przeczucia.- powiedział Yang.- Minho...?
- Polecę tam.- zapewnił go.
- Ja z tobą.- powiedział Han, nie był już tak radosny jak parę minut temu.- I nawet nie mów, że nie.- zastrzegł zanim Lee zdołał cokolwiek powiedzieć.
- Macie lot za dwie godziny.- zakomunikował Kim, który już zdążył zabookować lot.
Nikt nawet nie zwracał uwagi na parujące półmiski z jedzeniem. Każdemu pogorszył się humor.
*
Jeongin przechadzał się po swoim biurze lokującym się na jednym z najwyższych pięter jego firmy. Zza okna roztaczał się widok, który naprawdę kochał. Ulice Seulu były oświetlone jak każdej nocy migoczącymi światłami w wielobarwnych kolorach. Niby został dłużej w pracy by poprzeglądać zaległe papiery, ale to niepokojące uczucie nie pozwalało mu się na niczym skupić. Drzwi skrzypnęły, odwrócił się na pięcie i zobaczył obraz, na który podświadomie czekał cały dzień. Jego chłopak wszedł z dwoma kubkami gorącej czekolady. To zawsze poprawiało młodszemu humor, a Chan o tym wiedział. Postawił parujące naczynia na biurku, które od razu obszedł i stanął przed Jeonginem. Objął go ramionami i wtulił w siebie. Podbródek położył na czubku jego głowy. Nie musieli do siebie mówić. Wystarczyła im cisza, w której rozumieli się znakomicie.
Cisze przerwał dzwonek telefonu. Yang niechętnie wyplątał z ciepłych ramion ukochanego. Bał się podnosić słuchawkę telefonu. Ale nie miał wyjścia jeżeli chciał się czegoś dowiedzieć.
- Minho?- zapytał.
- Nie ma ich. Zniknęli.- te dwa krótkie zdania zmroziły młodemu szefowi krew.
- Jak to zniknęli?- nie potrafił zapanować nad trzęsącym się głosem.
- Poprawka.- powiedział grobowym tonem Know.- Zostali porwani.
Ja wiem, że obecnie piszę ''Dziedzictwo krwi'' ale na prawdę nie mogłam się już doczekać by się z wami podzielić moim planem. Obiecałam sobie, że na 80 tys wyświetleń zapowiem wam tą 2 część. Zastanawialiście się co to za liczby były. To były brakujące wyświetlenia hshshhsh, zagadka rozwiązana. Nie obiecuję kiedy będą pojawiać się rozdziały, najprędzej po moich maturach. Ale tak, 2 część będzie na pewno. Nie potrafię się z nimi wszystkimi pożegnać. Wiem, że będzie trudno przebić pierwszą część, ale spokojnie coś pokombinuję by was nie zawieść. A to na razie zapowiedź... Jak wam się podoba?
Love you as must as I can <3
CZYTASZ
Już nikt nie zginie {Hyunlix część II}
ActionNo to co, czas na rundę drugą. Wydawać by się mogło, że ta zwariowana, pokręcona do granic możliwości historia z tyloma tajemnicami już się skończyła. Hah, ale kto by się na to nabrał? Sądziłeś, że po tych wydarzeniach Felixa i Hyunjina czeka spokoj...