Rozdział szósty

292 19 16
                                    

Pogoda jakby wyczuła mój nastrój. Od dwóch dni padało nieustannie. Przez smugi deszczy przyzdabiające okno obserwowałam podjeżdżające pod rezydencję auta. Szmer rozmów gości dochodziły nawet na piętro, do sypialni, w której się szykowałam. Ich szum przywodził mi na myśl brzęczenie pszczół. Otuliłam się szczelniej puszystym szlafrokiem, wpatrując się w spływające po szybie krople. Mama krzątała się niespokojnie po całym pokoju, po raz kolejny opowiadając o tym jak jest podekscytowana i jak dobrze, że uparła się na dodanie białych hortensji do kompozycji kwiatowych. Miałam ochotę zatkać sobie uszy dłońmi, żebym nie musiała już dłużej tego słuchać. Równie dobrze mogła dodać suche gałęzie do olbrzymich bukietów, a i tak bym tego nie zauważyła. 

- To jakieś pieprzone nieporozumienie – czknął Dante, popijając swoje trzecie negroni, rozparty w jednym z foteli stojących przy ścianie.

- Co masz na myśli? - zapytałam zdezorientowana.

- To wszystko – zatoczył ręką łuk wskazując na pokój, przy okazji wylewając trochę alkoholu na jasną wykładzinę - Pierdolona błazenada.

Zaszokowana, po prostu wgapiałam się w niego przez kilka sekund marszcząc brwi. Ta błazenada to było moje życiem. Nowa rzeczywistość, w której musiałam się odnaleźć.

- Przystopuj z alkoholem, bo inaczej zrobisz z siebie pośmiewisko - syknęłam zła - Nie chce awantur na własnym przyjęciu zaręczynowym. 

Prychnął lekceważąco, dopijając jednym haustem drinka. Nie miała siły na sprzeczkę, więc postanowiłam go zignorować. Przez nerwy nie spałam zbyt dobrze, byłam więc drażliwa, jednak starcie z bratem nie poprawiłaby sytuacji. Makijażystce udało się ukryć ciemne cienie pod moimi oczami, za to byłam wdzięczna. 

Chwyciłam wieszak, na którym wisiała sukienka i ruszyłam do łazienki, by się przebrać. Do rozpoczęcia przyjęcia został jedynie kwadrans, a zapięcie guzików obszytych satyną zajmowało sporo czasu. Pudrowo różowa sukienka, którą wybrałam była jedną z najodważniejszych kreacji, które kiedykolwiek kupiłam. Nie wiedząc czemu chciałam wyglądać bardziej kobieco. Popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Długie blond włosy opadały mi na ramiona pofalowanymi puklami. Matka już kilka razy sugerowała mi ścięcie ich chociaż do średniej długości, jednak nie mogłam się zdobyć na ich skrócenie. Błękitne oczy podkreślone brązowym cieniem, były wyjątkowo wyeksponowane. Omiotłam spojrzeniem resztę sylwetki, wyglądałam elegancko i wyrafinowanie. Jak prawdziwa dama, miałam nadzieję, że Victor to dostrzeże. Odetchnęłam głęboko.

Dasz radę. Pójdziesz na dół i odegrasz rolę szczęśliwej narzeczonej. Nie przyniesiesz wstydu rodzicom.

Wróciłam do pokoju i z ulgą odkryłam, że Dante się ulotnił. Za to mama natychmiast posłała mi spojrzenie przepełnione dumą i uznaniem.

- Jesteś przepiękna. Wszyscy padną z wrażenie na Twój widok. Jesteśmy z ojcem tacy dumni – szeptała z przejęciem, ocierając łzy wierzchem dłoni.

Udało mi się utrzymać delikatny uśmiech w odpowiedzi na jej słowa. Zastanawiałam się już wcześniej z czego niby byli dumni. Czy to dlatego, że dzięki mojemu małżeństwu rodzina automatycznie plasowała się wyżej w hierarchii Sergaty? Nigdy nie przyszło mi przez myśl, że rodzicom zależy na lepszym statusie. Jednak, odkąd dowiedzieli się za kogo mam wyjść, matka chodziła rozpromieniona, a ojciec częściej niż kiedykolwiek dotąd dostawał zlecenia, które znacznie wykraczały za zakres obowiązków zwykłego podszefa. Wydawać by się mogło, że wszyscy na tym korzystali. Wszyscy poza mną. Oni po prostu mogli oddać córkę i przestać martwić się o jej los. Powoli przestawałam być ich obowiązkiem. 

Zawsze starałam się robić wszystko by nie sprawiać im problemów. Zachowywałam się kulturalnie, często robiłam rzeczy, o które mnie prosili, chociaż wcale nie miałam na nie ochoty. Spełniałam wyidealizowane oczekiwania matki. Chciałam być córką idealną, powodem do dumy. Nie słabym, bezbronnym ogniwem, za takie właśnie uważano kobiety w organizacji. Nie chciałam być nic nieznaczącym pionkiem w grze o władzę.

Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gapWhere stories live. Discover now