Rozdział dwudziesty drugi

280 28 4
                                    

Sofia

- Wiem – przyznał tłumiąc westchnienie i uchylił zaciśnięte powieki – Jutro z nim porozmawiam.

Obserwowałam go uważnie, jednak nie dostrzegłam skruchy na jego obliczu. Wątpiłam, by zamierzał przeprosić Flavio za to co dziś zaszło.

- Co takiego Ci powiedział?

- Coś o czym śnie w najgorszych koszmarach – wycedził przez zęby, a złość ponownie przemieniła jego twarz w maskę.

Przesunęłam dłońmi po jego ramionach w uspokajającym geście.

- To znaczy?

- Stwierdził, że zachowuję się jak swój ojciec – niemal wypluł te słowa.

Zamrugałam powoli, analizując jego słowa.

- I to Cię tak zdenerwowało?

- Nie znasz capo. To jak zachowuje się przy członkach oddziału nijak ma się do jego prawdziwej twarzy, przy ludziach zawsze zakłada maski, a ma ich wiele. Za zamkniętymi drzwiami domu zmieniał się nie do poznania w sadystycznego potwora, który niszczył każdą część mojego człowieczeństwa, kawałek po kawałku z chorą satysfakcją.

Zadrżałam przejęta i popatrzyłam w zmęczone oczy Victora. Capo przerażał mnie jak nikt inny, wystarczyło jego jedno spojrzenie bym drżała ze strachu. Był bezwzględnym wszyscy o tym wiedzieli, jednak nie sądziłam, że cechował się tym również jako ojciec. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z obecności przemocy domowej wśród rodzin Sergaty. Przykładem tego była sama Aurora. Ona podobnie jak Victor nienawidziła swojego ojca i wcale mnie to nie dziwiło.

- To znaczy, że bił Cię, gdy byłeś dzieckiem?

- Bardziej przypominało to znęcanie się. Lubił używać słabszych jako swojego worka treningowego.

- Jak... - głos mi zadrżał, więc przełknęłam ślinę – jak długo to trawo?

- Sam nie wiem, kilka lat. Mawiał, że zahartowanie synów to jego obowiązek.

- Nie rozumiem, jak można krzywdzić własne dzieci – wyszeptałam.

Jego spojrzenie zasnuła mgła, jakby właśnie zabłądził we wspomnieniach z tamtego okresu. Złapałam jego policzki i pocałowałam go delikatnie w usta. Chcąc zabrać choć część jego bólu. Odetchnął głęboko, obejmując moje drżące z emocji ciało.

- Nie jesteś taki jak on! W niczym go nie przypominasz – zapewniłam z przejęciem, ale jego mina pozostała niewzruszona – Słyszysz?

- Sofia – przymknął na chwilę oczy, westchnął ciężko, po czym spojrzał na mnie z mrokiem, który wcześniej wywołałby u mnie ciarki – Czasem wydaje mi się, że jestem jeszcze gorszy.

- Nie! – pokręciłam głową z przejęciem, a w oczach zalśniły mi łzy.

- To prawda Aniele, jeśli tworzysz potwora na swoje podobieństwo staje się Twoim odbiciem. Znam wszystkie jego lęki. Wiem, kiedy kłamie. Potrafię przewidzieć jego myśli. Jeśli wiele lat temu nie zobaczyłby we mnie choćby cząstki siebie, to zatłukłby mnie na śmierć bez mrugnięcia okiem.

- By przetrwać z nim te wszystkie lata musiałeś nauczyć się tego wszystkiego. To nie znaczy, że jesteś taki jak on. Czy potrafisz sobie wyobrazić, że robisz mi krzywdę? – jego wzrok automatycznie zsunął się na moją szyję i wykrzywił twarz w grymasie niezadowolenia – Potrafiłbyś teraz podnieść na mnie rękę? Uderzyć mnie?

Milczał przez chwilę, skanując moją twarz nieodgadniony wzrokiem.

- Nie. Nigdy.

Zapewnił potrząsając głową z niezadowoleniem, jakby sama myśl o tym napawała go obrzydzeniem do samego siebie.

Zniszczenie - Seria Sergata / 18+ age gapWhere stories live. Discover now