5. Śnieg

23 2 0
                                    

Tano wyprowadziła myśliwiec z nadprzestrzeni. Przed nią widniała ogromna, śnieżna kula, przez którą przetaczały się burza za burzą. Skierowała statek na planetę, wlatując w sam środek śnieżnej zaspy.
-Myśliwiec NT26, prześlij swój kod identyfikacyjny-usłyszała głos z komunikatora.
-wysyłam-odpowiedziała, i włączyła czerwony przycisk.
-Ahsoka Tano, witamy. Masz zezwolenie na lądowanie, dok czwarty.
Blisko ziemi zobaczyła wytyczone lampami lądowisko. Osądziła na nim statek, i wyszła na mróz. Przebiegła drogę do bazy, i po chwili znajdowała się w środku. Przywitał ją tam oddział  klonów, wraz z Mistrzem Fisto, i trójką padawanów.
-Mistrzyni Tano?- usłyszała znajomy, dziewczęcy głos, zaraz po tym jak opuściła kaptur brązowego płaszcza.
-Dzień dobry, się mówi- uśmiechnęła się do czarnowłosej uczennicy- myślałam że pożądanie cię rada wychowała.
Dziewczynka zarumieniła się, i spuściła wzrok. Walleh też patrzył na nią z lekkim zdziwieniem, ale szybko przeniósł wzrok na swoje buty, gdy zorientował się, że Togrutanka na niego patrzy.
-Dobra dobra- zaśmiała się, rozluźniając atmosferę- nie jestem tu po to, by was denerwować-uśmiechnęła się.

     Gdy Ahsoka już rozumiała rozkład bazy, wróciła do swojej kwatery. Mieściła się ona obok pokoju Mistrza Kit'a, na ukos od sypialni uczniów. Do pierwszych zajęć miała jeszcze trochę czasu, więc postanowiła przejść się, zobaczyć jak pracują kadeci i takie tam. Wyszła, zamykając za sobą drzwi.

       -Ahsoko-gdy przechodziła lodowymi tunelami zatrzymał ją mistrz Fisto-wiesz gdzie są padawani?
-Nie-odparła, zatrzymując się-Isayah mówiła że idą potrenować. Zajrzę do mich za chwilę, tylko najpierw chciała bym zobaczyć kadetów- uśmiechnęła się.
-Dobrze. Jak będziesz miała jakieś problemy to mnie zawiadom-skinęli sobie głowami, i rozeszli się w swoich kierunkach. Tano weszła do korytarza, i po chwili znajdowała się w sali treningowej klonów. Pięcioosobowe grupki kadetów po kolei wchodziły na plan treningowy cytadeli.
      Gdy weszła, wszyscy zwrócili się ku niej.
-Komandorze!- usłyszała głos klona-chodź tutaj, pokarzemy ci trening!
-zobaczyła dwóch klonów-komandosów na platformie obserwacyjnej, więc dołączyła do nich.
-Jestem Gregor-przedstawił się jeden, z żółto-białą zbroją, naznaczoną wojną. Drugi milczał, przyglądając się kadetom, przez błękitny wizjer.
-Ahsoka-przywitała się i podeszła do barierki- jak idzie kadetom?
-Całkiem dobrze, poza tym że to najmłodsza grupa. Starsi teraz mają lekcję, a średniaki ćwiczą na matach-wskazał ruchem głowy drugą część hali.
-A ile czasu trwają treningi?
-Od godziny do dwóch i pół-odpowiedział Gregor, stając obok niej- zależy od pory dnia i czasu rotacji. Przez chwilę stali w ciszy, obserwując grupki dzieci.
-Jaka jest... najlepsza drużyna z pośród wszystkich kadetów?-spytała w końcu Tano-chciała bym... zrobić im wyzwanie.
-Jednostka 71. To tamci, pod filarem-klon wskazał piątkę chłopców rozmawiających przy torze.
-Dobra-Ahsoka oparła dłonie o biodra-za chwile tu wrócę, muszę zerknąć do moich uczniów-skinęła komandosom i pobiegła do wyjścia.
Skręciła do drugiego korytarza, i weszła do sali treningowej Jedi. W środku akurat walczyła Isayah z Garin, Walleh siedział z boku przyglądając się dziewczynom.
-Dzień dobry mistrzyni-Chłopak od razi się zerwał, stając obok przerywających walkę uczennic.
-Cześć, młodzi. Mistrz Kit kazał mi na was zerknąć, więc popatrzę sobie co tu wyprawiacie-powiedziała i kucnęła pod ścianą, ruchem dłoni pokazując dziewczynom by kontynuowały. Isayah aktywowała miecz, i natarła na zieloną klingę koleżanki. Garin, wykorzystując to, że była wyższa, wyskoczyła do góry, zrobiła ogród i cięła z prawej, klasyczny blok wystarczył, by sparować atak. Isayah zbierała się do kontrataku, więc odepchnęła ostrze Garin mocą, i serią szybkich cięć przyparła do ściany.
-Dobrze-pochwaliła uczennicę Ahsoka-ale-przestrzegła, patrząc z rozbawieniem na zdziwione oblicze dziewczyny-nigdy nie spuszczaj wzroki z przeciwnika, dopóki nie jest w bezpiecznym miejscu-to mówiąc wskazała Garin, która celowała w jej serce własnym mieczem.

                                     ***

     Anakin leciał. Tak po prostu. Starał się nie patrzeć na niebieskie światełka nadprzestrzeni, by nie popaść w trans. Nudziło mu się. Nie mógł zwiedzać statku, gdyż był to myśliwiec. Zwiedził za to kokpit, wszystkie przyciski, i wiedział doskonale, w jakim miejscu jest chociaż gram piasku. Te wstrętne kamyczki go prześladowały. W kieszeniach, w podeszwach, we włosach, w statku, i w reszcie, na Tatooine. Całe szczęście leciał do przeciwieństwa tek pustynnej planety-na Hoth. Jego misja polegała na tym, by wspomóc Mistrza Kita, a do tego po prostu poćwiczyć. Ma trenować moc, głównie, a całe wyzwanie polega na tym, by nie wyczuła go Ahsoka. W końcu statek wytracił prędkość nadświetlną, i resztę drogi pokonał w podświetlnej. Wylądował w tajnym hangarze, mieszczącym się po drugiej stronie góry. Na miejscu spotkał Kita Fisto, tak jak było ustalone.
-Wszyscy są już w swoich kwaterach, jest pora spoczynku. -powiedział na przywitanie- nikt nie powinien cię zobaczyć-uśmiechnął się chytrze-ani wyczuć. Anakin umocnił barierę na umysł, i jeszcze raz sprawdził, czy na pewno nie widać jego obecności w mocy.
-Nie wyczuwam cię, ja na razie. Ale Ahsoka może coś podejrzewać. Jako twoja uczennica, macie ze sobą więź.
-Jakoś damy radę-powiedział Anakin, idąc obok Kita, by zwiedzić Bazę.

                                        ***

     Walleh nie mógł spać, nawet gdyby chciał, nie mógł. Przewracał się z boku na bok po twardej pryczy. Leżąc plecami do ściany, mógł zobaczyć dziewczyny, śpiące na piętrowym łóżku przy przeciwległej ścianie. Isayah spała na górnej pryczy, przechylając głowę do ściany. Klatka piersiowa unosiła jej się spokojnie, przypominając o tym, że też powinien odpoczywać.
        Garin śpi na boku, odwrócona tyłem do niego. Jej lekku leży rozrzucone na kocu. Zamknął oczy i położył się na plecach, usiłując zasnąć. Nagle poczuł połączenie w mocy. Jak taka malutka lampka, zapalająca się w mózgu. Wyczuł, że jest to energia Mistrzyni Tano. Zszedł ostrożnie z pryczy, by nie obudzić dziewczyn, i wyszedł z pokoju, wchodząc do kwatery Mistrzyni.

-Walleh?- spytała, w ogóle nie zdziwiona jego przyjściem. Patrzyli sobie chwilę w oczy, po czym powiedziała- też to poczułam, młody. Siadaj- wskazała krzesło przy biurku.
-Mistrzyni?- spytał, zatapiając się w wielkim fotelu- co to tak w ogóle było? To połączenie?
-Moc chciała nam coś przekazać-odparła, siadając na łóżku - Widocznie, moc wybrała cię do jakiejś misji.- na jego pytające spojrzenie odpowiedziała- każdy Jedi prędzej czy później otrzyma taką misję. Ja już swoją przeżyłam, więc moc wybrała, żebym ci o tym powiedziała. Sam musisz odkryć, na czym to polega- wzruszyła ramionami, wstając, i przechadzając się po pokoju- ale pamiętaj- powiedziała po chwili, stając tuż przed nim- nie możesz powiedzieć o tej próbie nikomu, kto sam swojej nie przeszedł. Nikomu, rozumiesz?

Padawan, czyli co było dalej...// Tom II część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz