11. Jakku

20 3 1
                                    

Rex wykonał okrężny ruch pięścią nad głową, dając znać pozostałym że mają zabezpieczyć miasto. Klony wybiegły zza osłon i ze zwycięskimi okrzykami przejęły na dobre planetę. Rex podszedł do Ahsoki wkładając blastery do kabur przy pasie.
-Nie mogę się do tego przyzwyczaić- przyznał, stając obok niej i przyglądając się wiwatującym klonom.
-Do czego?- spytała lekko rozbawiona.
-Że też jesteś generałem, młoda- Kapitan zdjął hełm i spojrzał na Togrutankę.
Uśmiechnęła się widząc twarz kapitana. Towarzyszył jej we wszystkich bitwach. Wspierał, teraz też, gdy Anakin wciąż dochodził do siebie.
-Miasto przejęte- oświadczyła Isayah podbiegając truchtem do klona i Togrutanki.
-Mistrzyni, co teraz robimy?- zwróciła się do niej bezpośrednio.
-Lecimy na Courusant- uśmiechnęła się i znów spojrzała na Rex'a- lecę odwiedzić Anakina, podobno się obudził. Chcesz lecieć ze mną, Rex?
-Pewnie- odparł, i z powrotem założył na głowę hełm. Chwycił blastery i skinął głową w stronę miasta- idziemy pozwiedzać?

***

-Ktoś do pana, Generale Skywalker- oświadczył droid medyczny, i odleciał do innego pomieszczenia. Anakina cały czas bolała głowa, musiał leżeć na górze materacy i poduszek, a w dodatku karmili go jakimiś papkami z niewiadomo czego. Miał tego dosyć, ale ledwo co w ogóle stał na własnych nogach, czy w ogóle trzymał coś cięższego od talerza i widelca.
Skywalker jęknął i poprawił rękawicę na protezie. Zerknął w stronę drzwi, i zamrugał dwa razy. Do sali weszła Ahsoka, obok niej Rex, trzymając pod ręką hełm, a zaraz za nimi Obi-Wan i ich padawani.
-Dzień dobry rycerzyku!- powiedziała radośnie Ahsoka podchodząc do jego łóżka, i opierając się o barierę przy nogach.
-Cześć, smarku- uśmiechnął się i odchylił teatralnie głowę do tyłu w dramatycznym geście.
-Hej hej, jak ci się... leży?
-A jak myślisz?- westchnął - co mnie ominęło?
-Całkiem sporo, generale- zaśmiał się Rex, oddając głos Ahsoce.
-„Generale"?-powtórzył za nim Anakin i spojrzał na byłą uczennicę.
-Jesteś generałem smarku?
-Tak. Isayah i Walleh zostali komandorami, zaraz po tym jak cię tu przywieźliśmy-uśmiechnęła się.
Teraz widział dokładnie - Ahsoka nie była już tą samą, pyskatą i samowolną dziewczyną, którą przydzielił mu mistrz Yoda. Była teraz kimś równym jemu. Jego przyjaciółką.
-Patrzcie - powiedział, z trudem podnosząc zdrową dłoń. Było do niej przyczepionych kilkanaście różnych rurek, prowadzących nie wiadomo skąd. Wszyscy skupili się na jego dłoni, tak jak ich o to poprosił. Wokół nadgarstka widniał jakiś szlaczek. Obi-Wan przekręcił głowę, by spojrzeć z innej perspektywy.
-To mi wygląda na alfabet shitów. Tylko że w tych czasach nikt takiego nie używa- zaczął gładzić brodę, w zamyśleniu oglądając sufit - lepiej będzie jeśli porównamy to z jakimś holokronem, w którym on występuje. Może uda się nam go rozszyfrować.

***

Ahsoka wraz z Rex'em i Isayah zmierzali w stronę wyjścia ze szpitala. Obi-Wan został natychmiastowo wezwany przez radę, a jej została przydzielona kolejna misja. Tym razem padło na wspomożenie batalionu mistrza Plo Koon'a, na Jakku. Piaszczysta planeta nie przemawiała do Togrutanki po jej ostatniej wizycie tam. Rada wiedziała o tajemniczym użytkowniku mocy, który przedstawił się jej jako Nicklev. Tano nie pragnęła go spotkać. Chociaż, może gdyby go załatwili, wyjaśniły by się te dziwne, niespodziewane ataki. Nie były one robotom jakiś buntowników, tylko skoordynowanej, działającej jednostki. Niekiedy klony trafiały na kilkutysięczne armie, schowane w całej galaktyce. Zupełnie jak gdyby ktoś bawił się z Jedi w berka. Nie dało się przewidzieć następnego ruchu obcej jednostki. Może to Nicklev był za to odpowiedzialny?

-Generale, za chwilę lądujemy- z zamyślań wyrwał Tano głos Jessie'go.
-Dobrze, każ przygotować broń- odpowiedziała, i gdy tylko dostali sygnał że znajdują się tuż nad okupowanym miastem, wyskoczyli z kanonierek. Klony zaopatrzone były w plecaki odrzutowe, ponieważ Ahsoka postanowiła wykorzystać jedną ze strategii swojego mistrza.

Miasto znajdowało się na górze, a dostać się do niego można było tylko za pomocą mostu, na którym aktualnie znajdował się front.
-Wprowadzamy działanie numer 1!- Krzyknęła, a kapitan Rex przekazał rozkaz pozostałym przez komunikator w hełmie. Wszystkie klony poleciały na dół, pod most, przytrzymując się rur.
-Dobra, R2, wiesz kiedy mają wchodzić - Ahsoka poklepała droida na co ten zapikał potwierdzająco. Wyszła, i podeszła od tyłu do chowających się za kawałkiem rozwalonej kanonierki Mistrza Koon'a oraz Wolfie'go i dwóch innych klonów. Togrutanka przechyliła głowę by nie trafił jej pocisk blasterowy, lecz nie kucnęła razem z generałem za osłoną.
-Witaj Ahsoko- przywitał się mistrz Plo - masz dla nas posiłki?
-Tak mistrzu- odpowiedziała- mam też plan. Ale zadziała tylko wtedy, gdy przestaniemy się za tym chować- powiedziała i się uśmiechnęła, po czym weszła na kawał metalu za którym się chowali.
-Czy to jeden z planów twego mistrza?- spytał zrezygnowany Koon, dezaktywując miecz.
-Tak- uśmiechnęła się- mamy dwie opcje. Zrobić to w stylu mistrza, albo po mojemu, czyli sposobem Mistrza Anakina.
-Niech ci będzie, Ahsoko.
Togrutanka uśmiechnęła się, i zeskoczyła z osłony po jej drugiej stronie. Mistrz Plo wraz z Wolffe'm wyjrzeli zza bariery i obserwowali dziewczynę.

Tano szła pewnie, mocą sprawiając że przeciwnicy nie byli w stanie jej trafić. W końcu wszystkie kalibry zostały wycelowane w nią, jako obiekt którego nikt „nie mógł trafić".
-Wstrzymać ogień!- krzyknęła, w momencie gdy tamci mieli go otworzyć- przyszłam tu, aby się poddać! Muszę przyznać, że walczyłam na bardzo wielu frontach, i zawsze wygrywałam. Aż do teraz! Wasza siła jest... zdumiewająca!- buntownicy po mału tracili skupienie. Dowódca znajdujący się na jednej z większych maszyn zawołał Generała, a Tano tylko na to czekała.
-Generale, Jedi chce się poddać!- oświadczył tamten oficer przełożonemu.
-Głupcy! To zasadzka! Otwo...
Ahsoka przyciągnęła go do siebie, nim zdążył wydać rozkaz. Aktywowała krótszy miecz, po czym pozbawiła Generała głowy. Armia przeciwników się zaczęła rozpraszać, nie wiedząc co zrobić bez rozkazów.
-R2! Teraz!- krzyknęła, na co droid odpalił silniki i zniknął pod mostem. Poliki sekundach dało się słyszeć więcej odpalanych plecaków i z pod mostu wyleciał Rex, na czele batalionu z 501. Klony zbombardowały teren, na którym znajdowało się wojsko. Tano wyłączyła miecz, i zaczęła się z uśmiechem przyglądać wygrywanie bitwie. Po chwili dołączył do niej Mistrz Koon i Wolffe.
-Generale?- spytał tylko klon.
-Pewnie, Wolffe, możesz dołączyć do zabawy- odparł Plo, zakładając ręce na piersi. Gdy klon odbiegł, zachęcając swoich żołnierzy do ataku, mistrz zwrócił się do Togrutanki;
-Widać nie wszystkie ryzykowne plany twojego mistrza są takie złe- przyznał, obserwując klony, sprawdzające stan maszyn.
-Nigdy nie były złe- na żarty oburzyła się Tano.
-Generale!- podbiegł do niej Rex i Jessie- mamy kilku ocalałych. Bierzemy jeńców?
-Tak, przesłucham ich.
Rex skinął jej głową, na znak że zrozumiał.

Padawan, czyli co było dalej...// Tom II część IWhere stories live. Discover now