Rozdział 8

28 10 0
                                    


Trigger Warning: przemoc fizyczna i psychiczna

-To co Aria, po jeszcze jednym?-zapytał chwiejący się Mike. Przewróciłam oczami, ponieważ odkąd dotarliśmy na imprezę, ten człowiek notorycznie przekręcał moje imię.

-Aurora-wysyczałam przez zaciśnięte zęby, bo coraz bardziej mnie irytował. Ogólnie wydawał się być super chłopakiem, ale na trzeźwo. Po alkoholu stawał się mocno wkurwiającym chłopakiem.

-Ah, przepraszam. No to szot na zgodę-nie czekając na moją odpowiedź, chwycił mój kieliszek i napełnił go aż po brzegi, przy okazji rozlewając trochę trunku do okoła. Sięgnęłam po naczynie i jednym ruchem wypiłam całą jego zawartość. Byłam już na tyle wstawiona, że nawet nie skrzywiłam się, gdy gorzka ciecz spływała w dół mojego przełyku.

-No, no. Nieźle-Mike pokiwał głową z uznaniem, w tym samym czasie próbując usiąść obok mnie na blacie.

Kiedy w końcu mu się udało, sięgnął po pudełko od pizzy leżące obok niego i je otworzył. Na nasze zdziwienie, było pełne. Oderwał jeden kawałek i włożył sobie do buzi, a następnie podał mi karton, zachęcając mnie do zrobienia tego samego. Tak też zrobiłam.

Po tym jak skończyłam pierwszy kawałek, poczułam na sobie ciężki wzrok. Odwróciłam lekko głowę i od razu tego pożałowałam. Mój, no nie wiem, chłopak, patrzył się na mnie wzrokiem pełnym obrzydzenia. Do głowy wróciły mi wspomnienia z ostatniej nocy i jego słowa przed moim wyjściem z jego mieszkania.
Poczułam żółć w gardle i zeskoczyłam z blatu. Jak najszybciej chciałam wyjść z tego pomieszczenia.

-A ty gdzie koleżanko?-zapytał mnie, również mało trzeźwym głosem Charles. Nie miałam pojęcia, jak mieliśmy wrócić do domu, skoro on miał prowadzić, jednak nie zawracałam sobie wtedy tym głowy.

-Do łazienki na chwilę, zaraz wrócę-odpowiedziałam spokojnie i uśmiechnęłam się lekko. Chłopak pokiwał głową i wrócił do pożerania twarzy mojej przyjaciółki. Przyglądałam się im chwilę, po czym wróciłam do rzeczywistości i wyszłam z pomieszczenia.

Odnalazłam łazienkę i wpadłam do niej jak oparzona. Poczułam napływające mi do oczu łzy. Uklęknęłam przed ubikacją i związałam włosy. Nie czekając ani chwili włożyłam dwa palce w gardło i starałam się zwrócić kawałek pizzy. Czynność powtórzyłam parę razy aż w końcu się udało.

Policzki miałam pokryte rozmazanym tuszem i zaschniętymi łzami. Nie byłam wstanie się ruszać. Sięgnęłam do spłuczki i nacisnęłam niewielki guziczek. Opadłam z powrotem na podłogę, jednak ku mojemu przerażeniu, zdałam sobie sprawę, że nie byłam sama.

Przy drzwiach z telefonem skierowanym w moją stronę stała dziewczyna z ostatniej imprezy. Ta, która obściskiwała się z Ryanem.
Nie, nie, nie. Tylko nie to. Jezu. Tylko nie ona.

-Żałosna jesteś. Nasza biedna, grubiutka Riri-zrobiła udawaną, smutną minę, po czym zaśmiała się i schowała telefon do kieszeni obcisłych spodenek. Po dłuższej chwili odwróciła się i wyszła.

Jestem skończona. Pomyślałam a coraz więcej łez znów pojawiało się na moich policzkach.
Nie wiem, ile czasu minęło, gdy w końcu podniosłam się z podłogi i podeszłam do wielkiego lustra wiszącego nad zlewem. Spojrzałam w swoje odbicie i załamałam się jeszcze bardziej. Cały makijaż mi spłynął, włosy miałam poplątane, a twarz była cała opuchnięta i czerwona.

Odkręciłam wodę i przestawiłam ją na zimną. Ochlapałam nią twarz, przepłukując usta.
Gorzej już chyba być nie może. Ruszyłam w stronę wyjścia z pomieszczenia. Gdy wyszłam na korytarz i przedostałam się do salonu, miałam wrażenie, że wszyscy tam obecni się na mnie patrzyli.

Fight To DeathTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang