7 ✦ pierwszy raz u niego

118 22 88
                                    

Taehyung zaprosił mnie wreszcie do siebie, a ja cieszyłem się jak dziecko. Założyłem najlepsze ubrania i odłożyłem wszystko, co miałem tego dnia do zrobienia po to, by porządnie przygotować się do tego spotkania. Cokolwiek to znaczyło. Ale kupiłem trochę słodkości, bo nie wypadało iść z pustymi rękami.

Taehyung, Yoongi i Jungkook wynajmowali nie za wielki apartament w spokojnej dzielnicy. Wnętrze wyglądało naprawdę dziwnie zwyczajnie. Kiedy przyszedłem, okazało się, że Jungkook poleciał już do domu na przerwę świąteczną, a Yoongi wciąż był w studiu, szlifując jedną piosenkę.

Pokój gitarzysty był uchylony, więc kątem oka widziałem idealny porządek i gustowny wystrój. Miał też naprawdę sporo albumów, ale nie śmiałem zapytać, czy możemy tam zajrzeć. Pokój Jungkooka zaś znajdował się na końcu korytarza i był zamknięty. Widziałem za to kuchnię, a w niej całkiem sporo kubków z podobiznami członków Vale.

– Zrobię kawę – zaproponował Taehyung. – Który chcesz kubek?

To był trudny wybór.

– Na tym pod wpływem ciepła JK-owi znika koszulka.

– Chcę.

Taehyung parsknął śmiechem i sięgnął po wskazany wcześniej kubek. Po chwili jednak przybrał urażoną minę.

– Powinieneś wybrać mnie. Teraz jestem zazdrosny!

– Przykro mi. – Wzruszyłem niewinnie ramionami. – To nie moja wina, że ma najlepszy kaloryfer w zespole i przyjemnie się na niego patrzy.

– Powiem mu o tym.

– Droga wolna.

– Ała, nawet nie udajesz.

Teraz to ja chichotałem. JK był obiektywnie przystojny i wiedział o tym każdy, kto miał oczy.

– W ogóle to dlaczego nie widziałem wcześniej tych kubków? – Chwyciłem za ucho kubka, na którym rozmywało się ubranie perkusisty.

– Jeff mu go zrobił na któreś urodziny. To nie jest nasz oficjalny merch, weź, szanujemy się.

Zabraliśmy kawę oraz talerz, na którym Taehyung rozłożył przyniesione przeze mnie ciastka i ciasteczka i przeszliśmy do jego pokoju.

Był największy ze wszystkich i miał balkon. Urządzony był w ciemnych kolorach, miał czarne meble, ale było w nim zaskakująco dużo roślin oraz plakatów różnych zespołów, które dodawały nieco koloru. Taehyung miał dużo... pierdółek, bibelotów piętrzących się na regałach. Zakładałem, że spora część z nich to prezenty od fanów.

Rozgościłem się na fotelu obłożonym białym futrem, a on umościł się na fotelu przy biurku i od razu odpalił laptopa, chcąc mi coś pokazać. I tak przez następną godzinę pokazywał mi urywki swoich ulubionych dram, płacząc przy tym jak bóbr.

A ja byłem w szoku, jak bardzo wrażliwy jest. Nie spodziewałem się tego po nim. Po pierwsze i najważniejsze – był gwiazdą rocka. Stereotypowo powinien być twardym gościem. A po drugie... po prostu nie wyglądał na kogoś, kto płacze na scenie śmierci jednego z bohaterów.

– No czy to nie było poruszające?

– Tak... – Nie zabrzmiałem przekonująco, ale chyba nie robiło mu to różnicy.

– Napiłbym się teraz wina. Mam nastrój na picie i pisanie, a ty?

Odstawiliśmy kubki do kuchni i poszliśmy po wino. Okazało się, że wszystkie sklepy w okolicy Taehyunga były już zamknięte, więc chwilę nam zajęło znalezienie jakiegoś otwartego. Zapłaciłem za alkohol, bo Taehyung nie wziął dowodu.

Shattered God | vminWo Geschichten leben. Entdecke jetzt