41. Każde kłamstwo kiedyś się skończy

3.8K 100 55
                                    

30 lat później

Spodziewałem się krzyków, płaczu, oskarżeń. Tak naprawdę wszystkiego, ale nie tego, że nie powie ani jednego, najmniejszego słowa.

– Dlaczego kończy się na Waszym opisie? Dlaczego nie ma niczego więcej? – Odezwała się po piętnastu minutach wpatrywania się w zamknięty pamiętnik.

Zdecydowanie była oszołomiona. Z całą pewnością liczyła na coś innego. Na coś więcej, a może na coś mniej? Ciężko powiedzieć.

– Mówiłem Ci już wcześniej, że go wyrzuciła – odpowiedziałem spokojnie, biorąc w dłoń kubek z gorącą kawą.

– Tak, ale dlaczego wyrzuciła go akurat tamtego dnia? – Córka popatrzyła na mnie podejrzliwie, przysuwając się na kanapie.

Teraz siedziała tuż przy moim boku, wpatrując się na mnie z mocą. Poczułem się tak, jakby próbowała przeczytać moje myśli.

– Tego akurat, moja kochana córko, nie musisz już widzieć – uśmiechnąłem się przelotnie, przyciskając palec wskazujący do jej czoła, aby nieco odsunąć jej podejrzliwą twarz.

– Oczywiście, że muszę! – Wrzasnęła, wstając z kanapy, po czym zaczęła chodzić w kółko i wymachiwać rękoma. – Pozwoliłeś mi przeczytać jej pamiętnik, więc pozwoliłeś na to, abym poznała Waszą historię. A to nie jest cała historia. Domagam się tego, na co dostałam pozwolenie – odpowiedziała hardo, wskazując na mnie palcem.

– Jesteś strasznie uparta i jeszcze gorzej wychowana – westchnąłem teatralnie.

– Z całą pewnością po kimś to odziedziczyłam. I to wy mnie tak wychowaliście – przechyliła głowę, patrząc na mnie ironicznie.

Trudno się nie zgodzić.

– Nie wystarczy Ci to, co już wiesz? Czujesz zbyt małą nienawiść do naszej rodziny, czy o co chodzi? – Zapytałem poważnie, starając się zrozumieć dziewczynę.

– Dlaczego miałabym ją czuć? – Zdziwiła się, ponownie siadając obok mnie. – Tak, to prawda, że byliście popieprzeni, ale to nie Wasza wina, tato – powiedziała pewnie, opierając dłoń na moim ramieniu.

Słyszałem to już tak wiele razy, a wciąż nie potrafię uwierzyć.

– To my kłamaliśmy, więc to nasza wina, Nabi.

– W takim razie przynajmniej teraz nie okłamuj swojej własnej córki i powiedz, co się potem stało.

Jak zwykle łapie za słówka. Naprawdę nie mam pojęcia, kto ją tego nauczył. To wcale nie tak, że wychowałem małego,przebiegłego potwora.

Czy naprawdę mogłem jej o tym opowiedzieć? Czy była w stanie udźwignąć ciężar, jaki krył się za resztą historii?

31.12.2017 r.

Aurora po wyjściu z domu, wyrzuciła swój pamiętnik do kosza na ulicy. Była rozgoryczona, roztrzęsiona i tak bardzo zagubiona. Zmierzała do Wzgórza Bezkresnych Wyznań z głową pełną niewiadomych.

Nie wiedziała, co oznaczały takie same maskotki. Zwykły przypadek, czy może kryło się za tym coś więcej? Faktycznie poznała Timothy'ego pierwszego dnia szkoły, a on ją siedemnastego czerwca, czy może znacznie wcześniej? Jeśli tak, dlaczego żadne z nich nie zdawało sobie z tego sprawy?

Timothy znów kłamał?

Będąc już w umówionym miejscu, odstawiła swoje rzeczy na ławkę, a królika włożyła do skrzynki z kocami i poduszkami. Chodziła w kółko, próbując jakoś zapanować nad stresem.

TIME of liesWhere stories live. Discover now