-1-

2 0 0
                                    

Nie jechali zbyt długo, tak jak rano ulice były pełne aut tak teraz opustoszały a auta, które znajdowały się na drodze jechały szybko w stronę centrum.
-Coś musiało się stać- Ethan patrzał przez okno na przejeżdżające auta. Killian nie odpowiedział lecz zaparkował pod domem przyjaciela.
Brunet po wejściu do domu nie zobaczył nic co mogło by wskazywać na poważną tragedię, wszystko zdawało się zwyczajne jak zawsze. W jego głowie pojawiła się myśl, że jego siostra zmyśliła tragedię by ten wrócił do domu i zepsuł sobie wieczór. Nie słyszał nic co mogło by go zaniepokoić, panowała wręcz grobowa cisza. Nie trwała ona jednak długo ponieważ, niedługo po tym jak wszedł do salonu usłyszał huk ze swojej prawej strony. Gdy spojrzał tam zobaczył wazon roztrzaskany na ziemi, stolik na którym leżał przedtem nadal się bujał, w obliczu potencjalnego zagrożenia złapał ozdobny sztylet, nie był on ostry lecz mógł przestrasz potencjalnego napastnika.

Z salonu były dwa wyjścia, kuchnia lub składzik, wybór ułatwił nagły dźwięk w kuchni, były to wyraźne kroki, w normalnej sytuacji dobrym pomysłem byłoby wezwanie policji lecz Anderson wiedział, że zanim ci przyjechali by na miejsce, napastnik mógł by okraść już cały dom, nie mógł na to pozwolić, to on kupował by nowe przedmioty, na miejsce starych. Ktokolwiek był w ich domu robił nadzwyczaj dużo hałasu, wchodząc do domu nie widział auta rodziców, oznaczało to że jeszcze nie przyjechali. Chłopak wycofał się powoli w stronę schodów wszedł po nich na góre gdzie powinna być jego siostra, znalazł ją zapłakaną w pokoju, nie czekając na to aż się zbierze do wyjścia sam wyprowadził ją po cichu z domu, Killian podszedł do nich lecz zanim zdążył coś powiedzieć Ethan pokazał by zachował ciszę. Brunet wrócił sam do budynku, pozostałym kazał czekać w aucie, nie chciał niepotrzebnie ich narażać do tego wrazie ucieczki mogli zagrodzić by mu drogę. Chłopak stojąc już w korytarzu, usłyszał powarkiwanie tym razem już z salonu, osoba z kuchni zmierzała w jego stronę, było to można wywnioskować po zbliżających się krokach i nagłaśniającym się powarkiwaniu. Brzmiało to tak jakby napastnik miał chrypę i próbował wziąć mocny oddech. Kroki były coraz głośniejsze, zanim nieznajomy zdążył wyłonić się zza rogu, chłopak już zamykał drzwi wejściowe. Opierając się o nie przypomniał sobie sprawę, że miał przegnać napastnika, jednak z drugiej strony, te dźwięki które wydawał zniechęciły by każdego. Spojrzał w stronę auta gdzie siedział Killian i jego siostra, patrzyli w jego stronę pytająco, machną ręką na znak że nic mu nie jest. Gdy miał już iść w ich stronę usłyszał przybliżające się szybkie kroki po czym coś z dużą siłą uderzyło w drzwi które dopiero co zamkną. Przez chwilę odbił się od nich lecz szybko docisną je sobą trzymając jednocześnie za klamkę. Za drzwi dobiegł odgłos krzyku oraz drapania. Ethan czuł jak napastnik napiera na drzwi coraz mocniej. Ktokolwiek tam był, stawał się coraz bardziej agresywny w momencie gdy usłyszał że ktoś jest na zewnątrz. Krzyk zmienił się w warkot nie przypominał on odgłosu żadnego zwierzęcia. Uderzenia w drzwi nie ustawały, Killian odpinał już pasy gotowy do wyskoczenia z auta i pomocy Ethan jednak szybko krzykną do niego .
-Nie podchodź! Zaraz się z stąd wynoszę !- Czarnowłosy zawahał się lecz ostatecznie usiadł zaciskając ręce na kierownicy, jednocześnie warkną do dziewczyny obok by otworzyła już drzwi

Brązowo włosy zadecydował że to ten moment w którym musi się ulotnić. Odczekał aż ataki na drzwi ustaną choć na chwilę po czym pobiegł szybko do auta i wsiadł gotowy do drogi, Killian jednak stał przez chwilę wpatrując się w drzwi, ktoś złapał za klamkę i poruszał nią chcąc otworzyć drzwi.
-Przecież wszedł do domu jakim cudem zapomniał by jak w którą stronę się otwierają, dosłownie przed chwilą w nie uderzał, wiedział że otwierają się do zewnątrz-
Gdyby nie brunet patrzył by na to dalej lecz jego kompan potrząsnął nim, nie czekając na instrukcje, ruszył szybko z podjazdu i wjechał na ulice. Ethan odwracając się na fotelu zobaczył otwierające się z impetem drzwi od domu, nie zobaczył jednak osoby która stała za zamieszaniem, stała tyłem do nich, zainteresowana ujadający psem sąsiadów Ethana. Chłopak odwrócił się z powrotem patrząc na sztylet w swojej dłoni.
-Od jakiegoś czasu się temu przyglądałem, ludzie dziczeją jakby dostali wścieklizny, może tego spotkało to samo, albo po prostu się naćpał bo to jak się zachowywał było dziwne- Ethan spojrzał na niego, rzeczywiście od jakiegoś czasu poruszał w wiadomościach tematy dziwnych zachowań. Jednak to nie było teraz aż tak ważne.
-Rodzice do ciebie dzwonili ?- spojrzał na siostrę która siedziała wciąż zapłakana.

-Tak, nie mogli przyjechać, mieli wypadek po drodze, przyjechała do nich policja, nie wiem nic więcej-

- Czyli będą w komisariacie, ostatnio każdego zgarniają na dołek- Killian od razu zmienił kierunek i pojechał w stronę centrum- Za oknem panował haos, policja starała się uspokajać ludzi którzy krzyczeli i machali plakatami na których widniały napisy typu "Kłamcy", "Nie chcemy umierać" "Nie ukrywajcie ich". Policja otaczała tłum starając się wyłapywać pojedyńcze osoby które oddalały się od grupy. Ulice były zalane przez takie grupy, najwidoczniej niektórzy wiedzieli trochę więcej niż pasażerowie auta.

Gdy byli na miejscu Ethan wszedł do komisariatu, nie szukał rodziców zbyt długo. Jego matka i ojciec zbierali się właśnie do wyjścia. Podszedł szybko do nich z nadzieją na jakieś wyjaśnienia, ojciec spojrzał na niego i burkną rozłoszczony.

-Jakiś Facet wbiegł mi pod koła, wysiadłem by mu pomóc ale ten wariat zaczął się rzucać i starał się gryźć gdyby nie on nie musiałbym godzinę siedzieć i tłumaczyć, że to on się rzucił mi na auto- Ethan zadrżał jednak nie odpowiedział.

-Ktoś jest w naszym domu, Wiem, że to cię nie pocieszy ale- Miał mówić dalej lecz jego siostra wbiegła i rzuciła się jak małe dziecko w objęcia rodziców, coś szlochała o tym jak bardzo się bała, chłopak przewrócił jedynie oczami i staną obok swojego przyjaciela który dopiero co wszedł do budynku.

- Nie podoba mi się ta sytuacja na zewnątrz- Mruknął cicho szukając fajek w kieszeni.- Wolałbym by moje przypuszczenia o apokalipsie się nie spełniły- Mówiąc to ruszył w stronę auta. Ethan także miał nadzieję, że to jedynie tymczasowy kryzys.

Każdy jechał autem którym przyjechał pod komisariat, jedynie Clara przesiadła się do rodziców.
-Ten wrak nadaje się jedynie do naprawy- Killian walną w radio które dopiero pod wpływem uderzenia odpaliło się.
-Nie pociągnie zbyt długo będę musiał poszukać czegoś innego, ale cóż nie zwlekajmy-

Gdy podjechali dom zauważyli, że drzwi były otwarte, ojciec Ethana wszedł pierwszy rozglądając się, wszyscy czekali na zewnątrz. Po około dwudziestu minutach wyszedł z domu.

Szumy w CiszyWhere stories live. Discover now