-8-

1 0 0
                                    

Wiszące napięcie było wyczuwalne w kamperze; nikt nic nie mówił. Clara od jakiegoś czasu już spała, a Andrew wiercił dziurę w plecach Killiana, jednak nie był na tyle głupi, by wejść w sprzeczkę z uzbrojonym facetem. Ethan słuchał radia, które zdobył Killian w sklepie, w nadziei, że jak w każdym filmie, ktoś nagle ogłosi, że jest bezpieczna strefa, jednak nic z tego. W radiu odzywały się jedynie aktualne wiadomości, lecz z każdą chwilą było ich coraz mniej, ludzie kończyli komunikaty, po czym ratowali swoje życie oraz swoje rodziny.

Od paru godzin jedyne, co było widać przez okno, to las. Trwającą ciszę przerwała Sara. -Macie rację, jeśli była zarażona mogła zmienić się w każdej chwili- Obaj chłopcy spojrzeli w jej kierunku w ciszy, po czym pierwszy odezwał się Killian. - Sprawdź dziewczynkę, musimy być pewni że jest zdrowa- Kobieta kiwnęła głową i podeszła do dziecka w ciszy oglądając ją, jej oczy skupiły się na ramieniu dziecka.
-Nie ma śladów ugryzień- Matka chłopaka wstała i odeszła od dziewczynki siadając w ciszy na swoim miejscu.

Zaparkujemy w lesie. Robi się późno, po ciemku możemy wjechać na złą drogę lub natrafić na wojsko - nie czekając na odpowiedź skręcił z asfaltowej drogi na leśną, po czym zaparkował. Andrew i Sara zaczęli rozkładać fotele i łóżka chowane w fotelach. - Butla gazowa jest w bagażniku - mruknął ojciec chłopaka rzucając koce na łóżka. Ethan wysiadł i zajrzał do bagażnika, rzeczywiście leżało tam parę butli z gazem. Chwycił jedną i wniósł do środka, po czym podłączył do kuchenki.

Gdy Sara zaczęła gotować, pozostali patrzeli na mapę. Starali się wybrać jak najkrótsza drogę do bezpiecznego miejsca. Lena siedziała na jednym z łóżek. Od kiedy opuścili jej dom, nie odezwała się słowem. Jednak nikt teraz nie zwracał na nią uwagi, szczególnie gdy opracowywali, jak skrócić drogę.

Gdy wszyscy siedzieli już nie przed mapą, a przy stole atmosfera zaczęła opadać. Ethan spojrzał na Killiana i zmarszczył brwi, kiwając głową. Chłopak siedzący obok spojrzał na niego i niechętnie odłożył broń do szuflady. Każdy jadł wszystko, co miał na talerzu po całym dniu jazdy marzyli tylko bo ciepłym posiłku. To był pierwszy dzień od kiedy wszystko się zaczęło. Mimo to każdy starał się zachowywać spokój, nie chcieli siać niepotrzebnej paniki.

Szumy w CiszyWhere stories live. Discover now