Z małym przystankiem na sklep, bo Ivan chciał kupić Tianię coś słodkiego na umilenie dnia, ale w końcu dotarliśmy do parku. Dziewczyny siedziały pod ogromnym dębem, który dawał im cień. Dzisiaj było bardzo gorąco. Nawet nie zauważyły, że się zbliżamy, były tak zajęte rozmową, śmiejąc się z czegoś.
– Cześć kochanie – przywitał się Ivan z blondynką i podał jej czekoladę – hejka Mira.
– Siemka – burknąłem i usiadłem obok czarnowłosej.
– Jak tam po zakupach? – zapytał blondyn.
– A bardzo dobrze.
– Pokaż, co kupiłaś.
– O nie. Przekonasz się jutro. Jak ci teraz pokaże, nie będzie efektu WOW.
– Słońce, ty we wszystkim wyglądasz przepięknie. Ale dobrze – zaśmiał się – poczekam do jutra.
– Wszystko dobrze? – zapytała mnie Mirabela.
– Tak – wycedziłem dalej podminowany.
– Na pewno? Bo wyglądasz na złego.
– Tak, na pewno. Co przypomniała sobie księżniczka o mnie?
– O co ci chodzi?
– O nic.
– Jak chcesz. Ivan masz go? – zapytała po chwili.
– Tak proszę – odparł, wyciągając z kieszeni kartkę z numerem do tego gościa.
Nie mogłem się opanować. Szybko mu ją wyrwałem, zanim Mirabela zdążyła ją wziąć.
– Co ty robisz? – zirytowała się Mira. – Oddawaj to! – krzyknęła, próbując mi ją wyrwać.
– Nie.
– Dawaj to! – wściekła rzuciła się w moją stronę. Leżała na mnie, próbując dosięgnąć kartkę, którą trzymałem wysoko nad głową.
– Aż tak ci na nim zależy? – zapytałem, po chwili widząc jej zapał.
– Tak – zabolało – jest mi potrzebny – oznajmiła, dalej próbując mi go wyrwać.
– To trzymaj. Proszę śmiało, szczerz się teraz do tego faceta – wycedziłem wściekły, dając jej kartkę.
– Jakiego faceta? – zapytała zdziwiona, wlepiając we mnie oczy, zapominając o kartce.
– Tego, który ci się spodobał. To przecież do niego numer.
– O czym ty gadasz? To nie numer, tylko kod do strony z zadaniami.
– Co? Kod? Jaki kod?
– Boże – przekręciła oczami, podnosząc się ze mnie – zobacz sobie, jak mi nie wierzysz – rozłożyła kartkę i pokazała mi go. Miała rację, był na niej ciąg cyfr i liter.
– Czyli nie było żadnego faceta i nikt ci się nie podoba?
– Nie, oczywiście, że nie. Nie wiem, skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy – zaśmiała się.
– Dobra, przepraszam – powiedziałem, czując ulgę.
– Dobra, nieważne. Muszę lecieć.
– Co, znowu jazdy? – zapytała blondynka.
– Tak. Jeszcze raz dzięki Ivan za ten kod. Papatki – pożegnała się szybko i pobiegła w stronę szkoły.
– Wrobiłeś mnie – rzekłem zdenerwowany tym, jak łatwo dałem się wkręcić Ivanowi.
YOU ARE READING
Miłość silniejsza niż nienawiść tom I - w trakcie korekty
FantasyMówi się, że między nienawiścią a miłością jest tylko cienka granica. Czy to możliwe, że tkwi w tym ziarno prawdy? On - koszykarz, najprzystojniejszy i najpopularniejszy chłopak w szkole. Ona - kujonka, z pozoru niczym się niewyróżniająca dziewczyna...